Wywiad z Tessą Moult-Milewską - dyrektor programową 4. edycji Warszawskiego Festiwalu Filmów Animowanych
2022-10-21 11:59:28Przed nami 4. edycja Warszawskiego Festiwalu Filmów Animowanych, która odbędzie się w dniach 26-31 października 2022 roku w warszawskich kinach Amondo i Elektornik. Z tej okazji porozmawialiśmy z Tessą Moult-Milewską - dyrektor programową festiwalu, reżyserką i scenarzystką filmów animowanych. Sprawdźcie, co mówi o kryteriach wyboru filmów festiwalowych, kondycji polskiej animacji, początkach kariery i przełamywaniu stereotypów na temat krótkich form.
Wywiad z Tessą Moult-Milewską
Michał Derkacz, dlaStudenta.pl: Proszę powiedzieć - jakich filmów szukaliście do tegorocznej edycji festiwalu? Czy istniał jakiś klucz doboru, oprócz tego, by były po prostu dobre?
Tessa Moult-Milewska: Generalnie do ostatniego momentu stawialiśmy na filmy, które uważamy za świetne, poruszające historie. Kryterium doboru była też kreatywność w stronie wizualnej oraz w jaki sposób obraz służył opowiadaniu historii. Zwracamy też uwagę na aktualność tematu, gdyż od początku było dla nas ważne by pokazywać filmy zaangażowane i aktywnie komentujące rzeczywistość, w której żyjemy. Lubimy też oryginalność i tak na przykład mamy w tym roku w programie film, który wykonany jest w pojedynczej kłodzie drewna, w której animator ciosał drewno, rzeźbiąc klatka po klatce.
Sam nabór filmów prowadziliśmy przez platformę online, natomiast filmów szukaliśmy od roku. Sama jeżdżąc po festiwalach animacji w Europie oglądam dziesiątki godzin filmów z innych selekcji. Nieraz, widząc perełki, proponowałam twórcom zgłoszenie filmu.
Najtrudniejszym momentem selekcji jest zawsze ostateczny dobór bloków. To moment, w którym z 400 filmów pozostaje około 50. Wtedy już nie wybieramy najlepszych filmów, bo wszystkie są wspaniałe. Selekcja staje się kwestią indywidualnego gustu, czy motywu przewodniego, który tworzymy na potrzeby festiwalu.
No właśnie! Aż 400 zgłoszeń z całego świata wpłynęło do 4. edycji Warszawskiego Festiwalu Filmów Animowanych. Czy możemy na tej podstawie określić, w którą stronę idzie światowa animacja?
Jednym z powodów dla których uwielbiam animację jest to, że jest ogromnie złożonym medium wyrazu. Myślę, że co roku pojawiają się animacje, które odbijają się szerokim echem na świecie i inspirują kolejne pokolenia. W ostatniej dekadzie, szczególnie po sukcesie filmu „Walc z Bashirem”, zdecydowanie wzrosło zainteresowanie animowanym dokumentem, również w formie krótkich metraży. Powstały nawet festiwale dedykowane wyłącznie temu stylowi opowiadania, więc poniekąd można powiedzieć, że powstał nowy gatunek.
Wiem również, że w poprzednim roku wielu twórców nie chciało wypuszczać swoich filmów w obieg festiwalowy ze względu na pandemię - niefortunni twórcy, którzy mieli premiery filmu w pierwszych miesiącach 2020 roku mogli nie mieć możliwości uczestniczenia w festiwalach na żywo, co jest dla wielu bardzo ważne. Dlatego myślę, że w tym roku selekcja filmów jest tym bardziej trudna, że w obieg festiwalowy zostało wprowadzonych bardzo wiele obrazów, które czekały na ponowne otwarcie kin.
W programie festiwalu widzimy produkcje z ostatnich dwóch lat. Czy twórcy poruszają tak trudne tematy jak pandemia, wojna czy problemy społeczne?
Tak. Szczególnie blok animacji Ecce Homo poświęcony jest animowanym dokumentom i filmom komentującym obecną sytuację na świecie. Mamy w nim np. dokument o efekcie ludzkich decyzji – „Było sobie morze” Joanny Kozuch, opowiadający o historii Morza Aralskiego - morza, które wyschło. Pokażemy też jeden z najczęściej nagradzanych w tym roku filmów „Letter to a Pig” w reżyserii Tal Kantor, będący opowieścią o liście napisanym do świni przez ocalałego z Holocaustu człowieka oraz o stosunku młodego pokolenia do historii. Filmów o pandemii, o dziwo, było niewiele.
W programie jest 7 filmów z Polski. Jak wygląda nasza kinematografia w tym gatunku na tle świata? Mamy się czego wstydzić czy raczej wyprzedzamy konkurencję, a może jesteśmy typowym średniakiem?
Myślę, że polska animacja krótkometrażowa ma się absolutnie rewelacyjnie i mamy się czym chwalić. Z jednej strony jest to zasługa utalentowanych twórców, z drugiej systemu wspierania produkcji krótkometrażowych animacji przez Polski Instytut Sztuki Filmowej.
Debiutowała Pani w Studiu Munka, więc z pewnością docenia instytucję szkoły filmowej, ale musimy zapytać - czy jest to niezbędne, by zacząć przygodę z realizacją filmów animowanych i później odnosić sukcesy na festiwalach?
Nie uważam, aby szkoła filmowa była konieczna do realizacji filmów animowanych. To jest bardzo przystępne medium, szczególnie jeśli robimy animację komputerową. Sama dopiero w wieku 30 lat poszłam na studia animacji, już po zrealizowaniu wielu filmów, w tym debiutu w Studiu Munka. Najwięcej nauczyłam się robiąc swoje filmy. Co prawda pierwsze prace nie były wybitne, natomiast każdy kolejny film był krokiem do przodu. Mocno wierzę, że najważniejsza jest determinacja i odwaga, by prosić o pomoc w rozwijaniu swojej pasji. Szczególnie ważne w moim rozwoju były osoby, które napotkałam na swojej drodze. Stały się one mentorami, a często też przyjaciółmi.
Jak Pani sądzi - czy twórcy filmów krótkometrażowych mają zawsze nadrzędny cel, którym jest pełnometrażowy debiut? Czy ta droga zawsze tak samo wygląda?
Wydaje mi się, że wielu twórców świetnie odnajduje się pozostając przy realizacji krótkich form, ale też działając w dziedzinach zbliżonych do animacji. W Polsce powstaje bardzo niewiele pełnometrażowych animacji, a gdy już tak się dzieje, trwa to wiele lat, dlatego myślę, że trzeba być cierpliwym, ale też umieć po drodze czerpać satysfakcję z realizacji innych celów.
Filmy animowane często są błędnie postrzegane jako te prostsze w odbiorze, mniej skomplikowane fabularnie i emocjonalnie niż aktorskie. Oczywiście wielu widzów utożsamia też animacje z kinem familijnym, bajkami dla dzieci. Jak przełamać to myślenie?
Jednym z głównych powodów, dla którego powołałyśmy do życia Warszawski Festiwal Filmów Animowanych, jest właśnie przełamanie tego myślenia. Podczas pierwszej edycji rozmawiałam z osobami, które przyszły na pokaz i po raz pierwszy zetknęły się z animacjami artystycznymi. To doświadczenie otworzyło im oczy i całkowicie zmieniło sposób myślenia o animacji. Wierzę, że głównym wyzwaniem dla nas jest właśnie przekonanie potencjalnych widzów by przyszli na ten pierwszy pokaz. Jestem optymistką!
Rozmawiał: Michał Derkacz
zdjęcie główne: materiały Tessy Moult-Milewskiej
kadry z filmów: materiały prasowe Warszawskiego Festiwalu Filmów Animowanych