Pięść zemsty - recenzja
2022-02-18 12:22:13„Pięść zemsty” to nowy film akcji na platformie Netflix. Produkcja, która zadebiutowała 17 lutego 2022 roku przedstawia historię trójki przyjaciół, którzy tropem zemsty wyruszają do Tajlandii, by rozprawić się z dawnymi wrogami, a także nowymi przeciwnikami, którzy posiedli pradawne moce nadprzyrodzone. Czy warto zobaczyć ten film?
Gwiazdą obsady jest Iko Uwais, jednak w filmie „Pięść zemsty” aktor ten nie dostał tak wspaniale wyreżyserowanych scen walk wręcz jak w serii „Raid”, więc niestety jego fani mogą poczuć się zawiedzeni marnymi choreografiami kolejnych starć. Te, choć krwawe, nie wywołują należytych emocji, choć uczciwie trzeba przyznać, że ich ilość nieco to rekompensuje.
Filmu tego z pewnością nie można nazwać nudnym, bo mordobicia, strzelaniny i pościgi są jego główną atrakcją, a banalna i głupiutka fabuła stanowi jedynie pretekst do kolejnych sekwencji akcji. Gra tu także Lewis Tan, którego możecie znać z najnowszego „Mortal Kombat”, ale sceny z jego udziałem też nie stoją na jakimś szczególnie wysokim poziomie, choć aktor dostał ciekawszą postać niż w ekranizacji gry wideo.
Jeśli chodzi o inne postacie, to głównym bohaterom partnerują dwie piękne kobiety, z których jedna została sprowadzona do roli obiektu seksualnego, pokazując biust kiedy tylko można, a z drugiej zrobiono naiwną idiotkę, sprowadzającą kłopoty na głównego bohatera. Seks, krew i wulgaryzmy niestety nie sprawiają, że „Pięść zemsty” to tytuł, który spodoba się dojrzałej publiczności, bo zaznajomieni z kinem akcji widzowie na 100% widzieli już wiele lepszych filmów.
Sama finałowa walka na linach jest raczej kiczowata i śmieszna, niż sprawiająca, że zaciskając kciuki martwimy się o losy protagonisty i jego pomagierów. Oprócz tego, że trwający 95 minut film mija bardzo szybko, trudno nam wskazać jakieś jego zalety. Tryskająca krew i ładne buzie to zbyt mało, aby polecać wam ten tytuł. Jak widać, nie każda produkcja z akcją w Tajlandii, w której jest Iko Uwais, automatycznie musi być gwarancją sukcesu.
Ocena końcowa: 3/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix