YFF, dzień drugi
2006-12-09 13:17:34"The House Is Burning" - zdecydowany faworyt Young Film Festival we Wrocławiu.
Drugi dzień imprezy (piątek, 8.12) to trochę kłopotów organizacyjnych (urywające się filmy, niezapowiedziane przerwy) i osiem konkursowych projekcji. Oto ich subiektywny przegląd.
"Kraina Snów" (USA, 80 min) - tytuł bardzo dobrze oddaje siłę oddziaływania filmu - jego jedyną zaletą jest ekspresowe przeniesienie większości widowni w krainę snów. „Błękitna Planeta", (Polska, 13 min) to zabawny portret dziwaka-artysty, który nie przejmuje się takimi błahostkami jak np. praca zarobkowa. Warsztatowo i dramaturgicznie zgrabny, choć bez rewelacji, ale wreszcie mamy polski film o niepoprawnym i szczerym optymiście, a nie o gwałcicielach czy zdemoralizowanych dzieciach wegetujących w biedaszybach!
„Między nami dzieciakami", (Polska, 11 min) - to Piotr Matwiejczyk z przymrużeniem oka i z tysiąc razy lepszym skutkiem niż w najnowszym „Beautiful" (Polska, 62 min), sztucznym i przyciężkim filmie, pełnym scen typu „on chodzi, myśli i się smuci", czy „ona leży, myśli i rozpacza" itp., itd., przez godzinę. Drugiego z braci Matwiejczyków, Dominika (polski festiwal filmowy bez Matwiejczyka/ów - czy coś takiego istnieje?) reprezentowała „Rzeźnia nr 1" (Polska, 69 min) - wielowątkowa i wysilona historyjka z morałem, pełna przy tym stereotypów (jak wiejski sklep, to pełen facetów w podkoszulkach kupujących piwo marki piwo, oczywiście na zeszyt).
Ale warto było. Warto było poświęcić sześć godzin w pustawej salce ze szwankującym sprzętem, by zobaczyć „The House Is Burning" (Niemcy, 97 min) - świetnie napisaną i jeszcze lepiej zagraną opowieść o jednym dniu z życia kilkunastu młodych Amerykanów. Czego tu nie ma: seks i pot, krew i łzy, ale przede wszystkim jedno - szczerość, szczerość i jeszcze raz szczerość. No i profesjonalizm twórców (np. słychać, co mówią aktorzy - ideał nieosiągalny w polskich, nie tylko „niezależnych", produkcjach).
Łukasz Koterba
(lukasz.koterba@dlastudenta.pl)