Rozważania przy połówce
2008-07-23 12:27:53Za nami półmetek festiwalu ERA Nowe Horyzonty. Do tej pory sceny oralnego seksu przeplatały się na ekranie z dialogami o jedzeniu szpinaku, patroszeniu ryb i seksualnych fantazjach z nosorożcem w roli głównej. Czy w tym zawiera się definicja nowych horyzontów?
Tegoroczna edycja festiwalu pokazuje, że quasi awangardowa wizja wygrywa z tradycją, fabułą i zdrowym rozsądkiem. Dotychczasowe filmy konkursowe, ubiegające się o grand prix publiczności, wieją nudą, wywołują zażenowanie i obrzydzenie. W 80-minutowym dokumencie „Jezus Chrystus Zbawiciel" Klaus Kinski recytuje 30 stron maszynopisu, kilkunastokrotnie. Występ, zarejestrowany w berlińskiej Deutschlandhalle w 1971 roku, skończył się zamieszkami. Teoretycznie - doskonały temat na kontrowersyjny film. Tymczasem obraz Petera Greyera niewiele ma z filmem wspólnego. Artysta nie zadał sobie trudu skomentowania występu, znalezienia świadków, refleksji. Nuda.
W obrazie „Continental" Stéphane Lafleur szkicuje historię czterech osób, których losy pewnego dnia się splatają. Jest tu samotna recepcjonistka, szlachetny ojciec rodziny na delegacji, starsza kobieta, której zaginął mąż i emerytowany pan złota rączka. Brak tu gwałtownych zwrotów akcji i porywających dialogów, aczkolwiek jest w tym obrazie coś dla filmów konkursowych niezwykłego - fabuła.
W „Las meninas" (zdjęcie obok) Ihor Podolchac opowiada historię ukraińskiej rodziny, „w której chory i rozpieszczony syn terroryzuje ojca, matkę i siostrę" - jak piszą organizatorzy festiwalu. W rzeczywistości na ekranie widzimy tylko, jak główni bohaterowie jedzą szpinak, narzekają na zapach ryby lub oddają się ekstatycznym uniesieniom z instrumentami muzycznymi. W „Filmie miłosnym", obrazie reprezentującym produkcje z Brazylii, seksualny trójkąt - mężczyzna i dwie kobiety, którzy na zmianę piją, palą i odurzają się wszelkimi możliwymi środkami, fantazjują o seksie z nosorożcem i waleniem.
Jeśli przyjrzeć się dokładniej filmom pokazywanym na festiwalu ERA Nowe Horyzonty, z łatwością można stworzyć przepis na własny, awangardowy i niekonwencjonalny film: dużo eksperymentów, jeszcze więcej nagości i seksu, nieruchoma kamera, śladowe ingerencje w montaż i dialogi posklecane z przypadkowych słów. Ale czy to widza zszokuje? Czy go obrzydzi dostatecznie? Czy może lepiej dodać kilka soczystych słów? Albo oralny stosunek? Albo gwałt?
Warto odpowiedzieć sobie na jedno, ale to jedno arcyważne pytanie - czym jest film? Jak na razie reżyserowie mkną w maratonie formy, nie licząc się z treścią. Czy będzie wśród konkursowych obrazów film godny „Tarnation", laureata nagrody publiczności sprzed trzech lat? Wątpię.
Małgorzata Kaczmar
(malgorzata.kaczmar@dlastudenta.pl)