Premiera "Avatara" już w piątek!

Już w ten piątek, 25 grudnia do kin trafi najbardziej oczekiwany film tego roku - "Avatar". Na dwa dni przed premierą chyba wszyscy zadają sobie pytanie, czy kolejny film Camerona powtórzy sukcesy jego poprzednich dzieł?

Historia powstawania tego filmu sięga daleko, bowiem aż 14 lat wstecz. Wtedy właśnie Cameron zafascynowany wszelkimi efektami specjalnymi zapragnął stworzyć film, w którym techniczne sztuczki powaliłyby na kolana. Rzeczywistość bywa jednak czasem okrutna i pomysł reżysera nie mógł zostać zrealizowany z jakże prostej przyczyny - ówczesna technika nie była na tyle rozwinięta, aby sprostać oczekiwaniom reżysera. Tym sposobem pomysł powrócił dopiero w 2005 roku, kiedy postęp w efektach specjalnych pozwalał na zrealizowanie tak zaawansowanego technicznie projektu. Bo co ciekawe, zdjęcia kręcono już w 2007 roku, to post - produkcja zajęła praktycznie dwa lata. Tym sposobem otrzymaliśmy film, w którym połączone zostały dwie techniki - tradycyjna 2D oraz zaawansowana 3D.

Cameron pragnął w swoim filmie stworzyć świat, jak najlepiej oddający fizykę naszego. Nie korzystał więc z pomocy wizażystów, bo nawet najlepsza charakteryzacja nie pozwalałaby na zmianę rozstawu oczy czy układu kostnego aktora, skóra nie przypominałaby ludzkiej i pozostawałaby matowa. Cameron pragnął również oddać grę ludzkich mięśni, a przede wszystkim mimikę twarzy. Aby to wszystko zrealizować do pracy na filmem zatrudnił nagrodzoną Oscarem ekipę od efektów specjalnych - nowozelandzką firmę  WETA Digital. Jej współzałożycielem jest inny znany reżyser - Peter Jackson, zaś sama firma odpowiedzialna jest za efekty do takich filmów jak "King Kong" czy "Władca Pierścieni".

Starając się oddać w detalach mimikę aktorów nie korzystano z techniki motion capture, ale każdy aktor miał na głowie umieszczoną mini - kamerę skierowaną na twarz, która rejestrowała nawet najmniejsze drganie mięsni. W podobny sposób kręcono sceny galopujących koni, wyczynów kaskaderskich czy też postaci poruszających się w dynamiczny sposób. Również na potrzebę "Avatara" stworzono specjalny system - Virtual Camera - dzięki któremu rejestrowano sceny rozgrywające się w komputerowym świecie w taki sposób, jakby kręcono je w normalnym studium filmowym.

Same wstępne prace na tymi efektami trwały blisko rok - bowiem tyle czasu zajęło praktycznie stworzenie samych nakryć głów z mini-kamer. Wysiłek się jednak opłacał. Ekipa Camerona stworzyła niezwykła, humanoidalną rasę Na'vi, która zarówno w fizyce swoich ruchów jak i wyglądzie doskonale oddaje ludzi.

Dla przypomnienia: o czym właściwie jest "Avatar'? Jest rok 2154,  Jake Sully to sparaliżowany komandos, który biorąc udział w specjalnej misji militarnej ma szansę ponownie stanąć na nogach. Ma trafić na Pandorę - planetę zamieszkiwaną przez humanoidalne koty Na'vi, stać się właściwie jednym z nich tak, by dowiedzieć się jak pokonać tą rasę. Jednak będąc już tam, wśród "obcych" Jake zaczyna wątpić w sens powierzonego mu zadania i ostatecznie przyłącza się do rodowitych mieszkańców Pandory.

Prawdziwym wyzwaniem dla ekipy było również stworzenie samej Pandory - planety, na której w głównej mierze rozgrywa się akcja filmu. Jednak zanim z burzy mózgów wyłonił się obraz lasu deszczowego stanowiącego bazę dla całej reszty, ekipa spędziła prawie dwa lat nad projektem. Pandora miała być intrygująca, tajemnicza ale jednocześnie bliska. Przede wszystkim jednak miała zachwycać, "wciągać" widza tak, by miał wrażenie iż rzeczywiście znalazł się na Pandorze.

Proces post-produkcji był również nietypowy. Choć wiekszość filmów na tym etapie jest  montowanych, to jednak Cameron zaczęła to robić już podczas pre - produkcji konsultując każdą live-action ze specjalistami z WETA. W tym samym czasie trwały również prace nad ścieżką dźwiękową, która jest dziełem Jamesa Hornera. Cameron z Hornerem spotkali się już wcześniej, kiedy to współpracowali nad muzyką do filmy "Obcy -decydujące starcie". Powstała ścieżka stała się kultową, także oczekiwanie co do muzyki z "Avatara" są również duże.

Nie ma co się oszukiwać - po tym wszystkim ciężko nie wybrać się na premierę, chociażby tylko po to, by przekonać się czy wszystkie te zabiegi przyniosły oczekiwane efekty. Całe szczęście, że to już w nadchodzący piątek.

Magdalena Tyrka
(magdalena.tyrka@dlastudenta.pl)