Jest tylko jedna Drużyna A!
2010-06-11 15:30:1710 lat temu grupa komandosów została skazana przez sąd wojskowy za przestępstwo, którego nie popełnili. Wkrótce potem uciekli z więzienia o zaostrzonym rygorze do podziemi Los Angeles. Poszukiwani przez rząd utrzymują się do dzisiaj jako najemnicy. Jeżeli masz problem, nikt nie może ci pomóc i jesteś w stanie ich odnaleźć, możesz zwrócić się do... "Drużyny A"!
"Drużyna A" to bez wątpienia jeden z obowiązkowych punktów naszych wspomnień i rzeczorów z lat 90. Niektórzy nazywają go nawet "ikoną kultury masowej z łatwo rozpoznawalną czołówką, muzyką oraz bardzo charakterystycznymi, wyrazistymi głównymi bohaterami". Serial oglądał każdy, mimo że wszystkie odcinki miały tę samą fabułę. Ale nie o w tym chodziło, tylko o trudne do wytłumaczenia szefostwo gatunkowego miksu sensacji i komedii.
(Uwaga! Spoilery!)
Nasi bohaterowie na samym początku zazwyczaj dowiadują się, że jest sprawa do załatwienia. Drużyna jest jednak niepełna, bo Murdock znowu siedzi w psychiatryku, skąd trzeba go uwolnić. Potem okazuje się, że lecimy samolotem, więc trzeba uśpić Murzyna, bo nie lubi latać. Docieramy do osoby, która potrzebuje naszej pomocy, ale nie mamy broni. W składzie mamy jednak czterech MacGyverów, tylko że oni robią wszystko za pomocą palnika, podczas gdy Angus (kto pamiętał, że MacGyver miał tak na imię?) miał znacznie większe pole manewru! Hannibal następnie wymyśla plan i uzbrojeni podjeżdżamy swoim kultowym czarnym furgonem, aby rozprawić się z miejscowymi watażkami.
Po dwóch seriach nasze karabiny jak co odcinek się zacinają, ich karabiny także, więc plan Hannibala jak zwykle się udaje i sprawę trzeba załatwić za pomocą pięści. Przeciwnicy naszych bohaterów jednak tanio skórę sprzedają i są dla nich workiem treningowym. W międzyczasie okazuje się, że drużynę znowu dorwała amerykańska żandarmeria, więc trzeba zwiewać przed tymi upierdliwymi jeleniami, które znajdą człowieka nawet w miseczce z ryżem. W ostatniej chwili wszyscy wsiadamy do helikoptera, którego Buźka bierze nie wiadomo skąd, a Murdock nie wiadomo jak pilotuje. Samoloty wrogów roztrzaskują się o skały, ludzie wylatują w powietrze, ale nikt nie ginie, nie ma nawet krwi! Absurd niesamowity, ale jak to się wszystko oglądało!
O takie oto emocje dbała nasza fantastyczna czwórka:
John "Hannibal" Smith - przywódca grupy, spiritus movens wspaniałych akcji, które zawsze idą zgodnie z planem, co oznajmia z nieskrępowanym bananem na twarzy, a także nieodłącznym cygarem, które wprawiłoby swoją wielkością w kompleksy samego Fidela Castro. Do tego jego przebrania są tak pomysłowe, że nikt z jego przeciwników nie rozpozna go w przebiegającej obok nich jaszczurce.
Templeton "Buźka" Peck - przystojniak, który bodaj jako jedyny z całej paczki utrzymuje kontakty z kobietami. Jako niesłychanie tani drań wykorzystuje je jednak wyłącznie do swoich celów, głównie po to, aby załatwić wszystkie rzeczy niezbędne do powodzenia akcji. Jako się rzekło - mistrz logistyki!
Howlin P. Murdock - postać będącą protoplastą wygłupów Jima Carreya, charakteryzująca się dość niekonwencjonalnym poczuciem humoru, za małą czapką z daszkiem oraz prowadzeniem na smyczy nieistniejącego psa. Najlepszy pilot kiedykolwiek umieszczony w zakładzie dla czubków.
B.A. Baracus - fanatyk złotej biżuterii, której kilkanaście kilogramów co odcinek zwisa mu z klaty. Gdyby zegary kuchenne były ze złota, też by je nosił. Łączy w sobie siłę do przenoszenia ciężarów Pudziana i siłę ciosu Adamka. Ma fajnego irokeza, potężnego tricepsa, lubi mleko, nie lubi Murdocka.
Jak widać, takiego Dream Teamu po prostu nie da się zastąpić. Przy okazji, czy ktoś pamięta, co działo się w ostatnim odcinku?
(jerzy.slusarski@dlastudenta.pl)