Aleksandra Terpińska i Sonia Bohosiewicz o pracy nad filmem "Inni ludzie" - relacja z przedpremiery w DCF [FOTO]
2022-03-16 13:04:5515 marca 2022 roku w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu odbył się pokaz przedpremierowy filmu "Inni ludzie". W DCF gościły reżyserka Aleksandra Terpińska oraz aktorka Sonia Bohosiewicz. Mamy dla was kilka ich wypowiedzi na temat pracy nad ekranizacją książki Doroty Masłowskiej, a także zdjęcia z całego wydarzenia >>
Aleksandra Terpińska o kulisach pracy nad filmem
Aleksandra Terpińska opowiedziała widzom DCF, jak wyglądały kulisy pracy nad adaptacją powieści Doroty Masłowskiej. - Historia była taka, że Dorota przyszła do mnie jeszcze przed premierą książki. Poznałyśmy się na festiwalu w Koszalinie, gdzie ona widziała mój film krótkometrażowy i zaproponowała, że wyśle mi tę książkę. Trochę się zdziwiłam, nie miałam nic przeciwko, no ale nie rozumiałam, czy mam dać jakieś uwagi, czy o co chodzi. Oczywiście się ucieszyłam, bo jednak to jest jakiś Święty Graal, dostać powieść Masłowskiej do sfilmowania. A potem ją przeczytałam… i mina mi zrzedła. Okazało się, że jest to napisane nie tyle wierszem, co rapową nawijką. Ja kompletnie nie wiedziałam jak zrobić z tego film. Zaczęłyśmy razem nad tym pracować i z czasem złapałam vibe i istotę postaci.
Jak się czyta „Innych ludzi” to jest to historia filmowa – widzimy to i czujemy, ale przepisanie na scenariusz filmowy wymaga zmian, dodania albo skreślenia czegoś. Wybrałam to, co układało mi się w historię, a przecież książka jest afabularna, fabuła rozpada się w pewnym momencie. Tracimy bohatera na długo z oczu. Musiałam nadać dramaturgii filmowej, ale nie mogłam niczego dodać, bo nie jestem Dorotą. Dopisałam tylko sceny, w których nie ma słów. Było wiele ograniczeń. Dla przykładu, dodałam scenę z sercem, jako wizualne przełożenie stanu bohaterki.
Z Dorotą konsultowałam muzykę, poszczególne piosenki, w tym ona bardzo pomagała, bo czuje ten tekst i wie jak to powinno być rapowane. Ważne jest też to, że nie kręciliśmy tego filmu jak musicalu. Nie nagraliśmy wszystkich piosenek w studio, by potem na planie jedynie machać ustami. Chcieliśmy brać dźwięk „setkowy” czyli ten wypowiadamy do kamery na miejscu. Aktorzy mieli słuchaweczki w uszach, by słyszeli bity na planie. Nie mogło być zbyt głośno, by nie nagrało się na mikrofon, ale też nie zbyt cicho, by oni się nie mylili. Jeszcze nigdy nie miałam tak trudnej pracy na planie, ale też satysfakcjonującej i przyjemnej. Jednak po 12 godzinach pracy dziennie czułam się wywrócona na drugą stronę.
Ta historia mogłaby rozgrywać się w innym mieście, choć Warszawa jest taka brutalistyczna, szara, ciężka i inna niż np. Wrocław. Ja w Warszawie miałam poczucie, że wszystko dzieje się szybciej, jest niemal odwrócone tyłem do przodu. Wrocław jest bardziej ściśnięty, wszędzie jest blisko, takie mam wspomnienia. W Warszawie są większe odległości.
Sonia Bohosiewicz o bohaterce jakich wiele
Sonia Bohosiewicz została zapytana m. in. o kulisy wejścia w rolę Iwony oraz jej opinię o tej postaci. - Jeśli chodzi o casting, to oczywiście nagrałam się na próbę i wysłałam, ale miałam z tym trochę problem, bo nie chciałam przyjść na casting. Podświadomie wiedziałam z „czym się je” Masłowską i wiedziałam, że to będzie potwornie trudne. Ostatecznie poszłam po kolejnych ponagleniach menedżerki. Nie chce mówić kim dla mnie jest filmowa Iwona. Bardzo nie lubię pytań o to. Niech państwo z widowni podzielą się przemyśleniami.
Po pewnym czasie aktorka jednak poczuła się w obowiązku do opowiedzenia o postaci, którą gra w filmie. – Ja znam tę Iwonę. Takie kobiety jak ona widzę w pięknych autach, jak podjeżdżają pod prywatne szkoły. Mają około 40 lat i wkładają masę energii w to, żeby utrzymać się powierzchni swojej kobiecości. Widać w ich oczach lęk, że to zaraz przeminie, a to jest ich największa karta przetargowa i zaraz ich mężczyzna pójdzie gdzieś indziej, do jakiejś młodszej kobiety. Widzę ten lęk i tę samotność i to rozumiem.
Reżyserka prosiła nas na początku, byśmy podeszli do postaci z wielką empatią, byśmy ich nie oskarżyli, nie robili z nich głupców, złych ludzi, bo tam każda jedna osoba pragnie miłości. Ja te wszystkie Iwony kocham.
KK/MD
fot. Krzysztof Zatycki