Opis filmu
Przez lata poznajesz tysiące osób, aż pewnego dnia spotykasz kogoś, kto zmienia twoje życie. Na zawsze. Tak było z Agatą (Olga Bołądź). Odnosząca międzynarodowe sukcesy siatkarka zakochuje się bez pamięci w Jacku (Michał Żebrowski). O takiej miłości marzyła przez całe życie. Wszystko miało być jak w bajce - piękny ślub, dzieci i dom w górach. Te plany przerywa jeden telefon. Po dramatycznej informacji Agata rozpocznie wyścig z czasem. Zawalczy o siebie, o mężczyznę, którego kocha i o dziecko, którego pragnie nad życie.
Czy miłość wszystko zniesie? Czy wszystko przetrzyma?
Olga Bołądź, Michał Żebrowski, Danuta Stenka i Hanna Konarowska w najpiękniejszym polskim filmie o miłości.
Zobacz również:
Mąż Agaty Mróz o filmie "Nad życie" [WIDEO]>>
Zdjęcia, kadry z filmu
Obsada i twórcy filmu
Twórcy filmu
Obsada filmu
Zwiastun filmu, trailer
Kiedy i gdzie grają
Recenzje, wiadomości
Komentarze i opinie
-
:) [0]Malwina i Julia
2013-06-02 11:58:13Film był świetny , najlepszy jaki obejrzałyśmy . Poleciły byśmy go każdemu, mogły byśmy oglądać go w nieskończoność rewelacja ! Wielkie brawa dla aktorów i reżyserów ! -
Ixjana [0]Artur Pluszczewski
2012-12-05 21:36:45Ixjana. Z piekła rodem. Widziałem w kinie ten film. Jaki? Nie wiem… Podobno bracia Józef i Michał Skolimowscy pracowali nad nim osiem lat. Film opowiada o miłosnym zauroczeniu głównego bohatera Marka Newskiego, w postać którego „wciela” się Sambor Czarnota. Odtworzona wyjątkowo „kołkowato”. Jego adwersarzem, a jednocześnie przyjacielem jest Artur, czyli Borys Szyc. Na balu maskowym Marek nadużywa alkoholu w połączeniu z lekiem psychotropowym i traci świadomość miejsca i akcji. Dalszy przebieg historii polega na stopniowym i chaotycznym przypominaniu sobie o wydarzeniach, które się okresowo zatarły w pamięci. Jest tu przemoc, ale dziwaczna jak na horror. Jest też scena łóżkowa pomiędzy Amandą (Anna Dereszowska), a Markiem (Sambor Czarnota). Jest czarny charakter Rajter -degenerat, pedofil. Kosmateusz, z piekła rodem. Obie postaci dobrze stworzone przez Łukasza Simlata. Całość chciałaby zostać odebrana jak prace Davida Lyncha, lecz tylko muzyka zbliża się ku temu, dzięki połowie reżyserskiej w postaci kompozytora Józefa Skolimowskiego. Brak spójnej opowieści, choć zakończenie spełnia wymogi filmu. Zdjęcia Adama Sikory bronią się same. Poetyka snu, metafizyka, obietnica reżyserska dobrego obrazu to, dlaczego trudno usiedzieć półtorej godziny w wygodnym fotelu kina i trudno nie myśleć o rychłym końcu tej zanudzającej historii. Dobry film to, taki, który chcemy obejrzeć jeszcze raz i jeszcze raz. -
Merida waleczna [0]Artur Pluszczewski
2012-08-20 10:06:10Czasem oglądam bajki, bo w każdym tkwi pragnienie, by dobro zwycieżało. Poszedłem na seams w 3D. Tuż przed właściwym filmem pokazano jakieś monstrum rodem z Frankensteina o martwym piesku. Ale to pomińmy. Opowieść zaczęła się toczyć utartym szlakiem: królewscy rodzice, książęta, niepokorna księżniczka i coś. Tym razem był to niedźwiedź, którego postać przewijała się z pełną konsekwencją. Pokazano dzieciństwo księżniczki i spotkanie z okrutnym niedźwiedziem. Aby nie przedłużać czas przeskoczył w wiek dorastania i tutaj pojawia się już zbuntowana księżniczka Merida, która buszuje po okolicy konno i strzela do wszystkiego z łuku. A strzela jak nikt w całym królestwie. Życie nastolatki komplikują rodzice, a właściwie matka-królowa i jej dążenie do tego, by córka spełniła swój obowiązek i poślubiła jednego z lordów. Oczywiście Merida nie zamierza poddać się tej tyranii i ucieka w gniewie na swym rumaku. W głębi lasu spotyka czarownicę i kupuję klątwę, która ma wpłynąć na zmianę decyzji przez królową. I tutaj zaczynają się kłopoty królowej, króla, córki, braci i całego królestwa. Pojawia się okrutny niedźwiedź. Oczywiście, jak to w bajkach bywa, wielki niedźwiedź nie jest niedźwiedziem, a królowa jest niedźwiedziem. Merida żałuje tego co się wydarzyło i pragnie naprawy tej szkody oraz zmiany samej siebie. To się spełnia- jak to w dobrej bajce. Nie opiszę wszystkich szczegółów, bo po co iść do kina na film, który się zna na wylot. Grafika z górnej półki, dźwięk, dubbing oraz teksty również. Jedyne do czego ja się przyczepiam, to scenariusz. Do sceny spotkania z czarownicą jest dobrze, wesoło i dynamicznie. Potem brak pomysłów, nuda i dłużyzna. Ogólnie: polecam do obejrzenia połowy, a drugą jak kto chce. -
Nad życie [0]Artur Pluszczewski
2012-05-31 12:09:36„Nad życie” Nie jestem krytykiem filmowym, a jedynie oglądaczem filmów. To, co lubię, nie musi podobać się nikomu innemu. Byłem w kinie na filmie pt: „Nad życie” i wiem co widziałem. Widziałem i czułem historię opowiedzianą obrazami emocji. Może nie jest to duże kino, ale przyzwoite. Jest to opowieść, która ma upamiętniać mocne, szybkie, twarde, szczere, choć krótkie życie, siatkarki Agaty Mróz. Film obfituje w łzawe, wzruszające, i pełne zastanowienia momenty. Wypełniają one opis walki i wyboru. Czy dobrego? To sprawa bohaterki, jej sumienia i nie nam ją osadzać czy też negować osobiste decyzje. Być może wszystkie sukcesy sportowe i medale, mniej dla niej znaczyły niż chęć pozostawienia po sobie namacalnego, żywego śladu-dziecka. To nie fikcja literacka tylko fakty. Na uwagę zasługują: Danuta Stenka i Hanna Konarowska. Ale nikt od dawna mnie tak nie zauroczył, jak Olga Bołądź. Rozśmieszyła mnie swą radością i beztroską (mimo siedmiu lat walki z choroba), wzruszyła szczerością i chęcią życia, wywołała współczucie oraz akceptację. Nie oglądam seriali, stąd to moje pierwsze spotkanie aktorskie z Panią Olgą. Oby tak dalej. Warto wspomnieć o muzyce. Dobrze dobrana do scen. Nie przeszkadzająca w oglądaniu, a jedynie podkreślająca ważne punkty. Czasem nostalgiczna z wiodącym motywem muzycznym. Dźwięk również na dobrym poziomie. Obraz z meczu zamazany. To pewnie próba ukrycia wzrostu aktorek, którym daleko w tej kategorii do zawodowych siatkarek. Ale nie chodziło o realizm gry. Dla pewności, po opadnięciu emocji, które zagościły w mej duszy, poszedłem powtórnie na seans. Już spokojniej. Wiedziałem czego oczekiwać i na czym się skupić- wreszcie mogłem to zrobić. Film średni. Oprócz walki Agaty Mróz, właściwie zapamiętuje się tylko Olgę Bołądź i muzykę. Artur Pluszczewski -
wspanialy film [0]aniqa
2012-05-19 18:32:15własnie wróciłam z kina. Film znakomity...pierwszy film od wielu miesiecy który wzbudził we mnie tak wielkie emocje. Ta historia poruszyła mną na tyle ze ryczałam jak bóbr nawet po wyjsciu z sali kinowej i dodam ze nie bylam w tym sama . Olga Bołądz to ZNAKOMITA aktorka która rewelacyjnie wczuła się w rolę, a była ona nie łatwa. Warto pojsc na ten film.polecam szczerze...a myslę ze ta córeczka to bedzie dla rodziny i męza..takie drugie wcielenie agaty..