Złe baśnie - recenzja przedpremierowa
2021-08-23 16:55:4310 września 2021 roku na ekranach polskich kin zagości nowy dramat produkcji szwajcarsko-włoskiej. „Złe baśnie” przedstawiają perypetie trzech rodzin oraz problemy z jakimi borykają się ich członkowie, głównie ci najmłodsi. Przeczytajcie recenzję filmu i sprawdźcie, czy warto go obejrzeć.
O czym są "Złe baśnie"?
Fabuła przedstawia wydarzenia z pamiętnika dziewczynki, który narrator znalazł pewnego dnia w swojej skrzynce pocztowej. Historia skupia się wokół trzech rodzin, w szczególności dzieci, które borykają się z niezrozumieniem oraz złym wpływem, jaki ich rodzice na nie mają. Tłumione uczucia oraz wyrządzone krzywdy wkrótce ulegną kulminacji i aż proszą się o wybuch.
Pamiętnik
Sposób przedstawienia fabuły jako wydarzeń z pamiętnika dodaje akcji dramatyzmu, ale także i smutku, po tym jak poznajemy historie w nim zawarte. Intrygująca jest także sama postać narratora, który odkrywa zapiski dziewczyny, i którego narracja ubarwia fabułę. Przez to, że dzieli się z widzami tym, jak ta historia na niego wpłynęła, czujemy, że wydarzenia, które ma zamiar nam przedstawić zawierają w sobie silny przekaz.
Dziecięcy dramat
Młodzi bohaterowie „Złych baśni” nie mają lekkiego życia. Główną tego przyczyną stają się ich rodzice, których toksyczny wpływ wyraźnie odbija się w zachowaniu ich pociech, które na różne sposoby starają się uciec od swoich zmartwień.
Najbardziej poruszanym problemem w filmie jest przemoc, zarówno psychiczna jak i fizyczna, stosowana przez rodziców. Zapowiedź tego dostajemy już na samym początku filmu, kiedy ojciec zmusza dwójkę swoich dzieci do wyrecytowania przed znajomymi ich szkolnych wyników i komentuje, że czwórka to ocena, która zdecydowanie wymaga poprawy. Może nie wydaje się to aż tak straszne, ale wymaganie od innych stałej perfekcji także jest formą przemocy psychicznej, a atmosfera jaką udało się przy tym stworzyć producentom, sprawia, że u widza zapalają się czerwone lampki. Jest to subtelna zapowiedź tego, czego możemy się spodziewać po fabule.
Większość przedstawionych scen jest raczej przykładem agresji werbalnej, więc nie można powiedzieć, że film jest szczególnie brutalny pod tym kątem. Scenę przemocy fizycznej mamy tak naprawdę jedną, aczkolwiek staje się ona zarówno dla widzów jak i bohaterów punktem kulminacyjnym. Dopiero wtedy tak naprawdę rozumiemy, że wszystkie wcześniejsze momenty złego traktowania tych dzieci nie były błędami w wychowaniu, a stałą formą przemocy.
„Złe baśnie” pokazują także do czego takie destruktywne zachowania mogą prowadzić. Mające wszystkiego dość dzieci postanawiają zbudować bombę, co staje się metaforą dla tłumionych przez nich uczuć, które tylko proszą o wybuch. Ten wątek wywiera na nas, widzach, ogromny wpływ, szczególnie biorąc pod uwagę wiek tych dzieci, które zdecydowały się sięgnąć po tak drastyczną metodę rozwiązania problemów. Zdecydowanie skłania to do myślenia.
Nastrój filmu
Zarówno muzyka jak i scenografia pasują do uczucia melancholii jakie towarzyszy nam na każdym kroku podczas oglądania filmu. Umieszczenie historii na spokojnych przedmieściach kontrastuje z dramatycznymi wydarzeniami, które skrywają się za drzwiami okolicznych domów, co tym bardziej uwypukla tragizm sytuacji ich mieszkańców.
Co za dużo to niezdrowo
Chyba najsłabszym elementem w całym filmie była liczba oraz sposób nawiązań do seksu. Samych scen erotycznych nie było, aczkolwiek wypowiedzi bohaterów na ten temat były momentami przedstawione w wyjątkowo wulgarny i odpychający sposób, nie wspominając już o ogromnym zainteresowaniu dzieci tą tematyką.
Oglądając jak bohaterowie, którzy wyglądają jakby ledwie opuścili podstawówkę, okazują tak duże zainteresowanie seksem, czujemy konsternację, a momentami nawet zniesmaczenie. Nawet jeśli miało to mieć jakieś fabularne znaczenie, to jednak liczba tych aluzji oraz wiek wypowiadających się bohaterów odbierają komfort oglądania.
Ocena końcowa
„Złe baśnie” to film dość specyficzny. Niewątpliwie porusza ważną tematykę, ale czasami podaje nam wydarzenia w dość zagmatwany sposób, przez co wielu rzeczy trzeba się albo domyślać, albo poddać je głębokiej analizie, żeby nabrały sensu. Może to zakłócić odbiór niektórych scen, a nawet spowodować ich niezrozumienie. Dlatego stanowi on ten typ produkcji, który doceniony zostanie bardziej przez krytyków filmowych niż zwykłych odbiorców, którzy nie zawsze są skorzy do głębokiej refleksji nad oglądaną historią.
Ocena końcowa: 6/10
Izabela Szymańska
fot. materiały prasowe