Zdarzyło się w Pradze…
2006-11-08 09:25:51Przemyśl dobrze, czy i jak chcesz umrzeć, zanim opłacisz swoją śmierć.
Film „Zamknij się i zastrzel mnie" został określony jako tzw. czarna komedia. Idąc nań, spodziewałem się więc czarnego humoru i groteskowości w czeskim wydaniu. Okazało się jednak, że film ma w sobie znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać, a wymienione elementy są obecne, jednak momentami tylko śladowo...
Już pierwsze sceny sprawiają, że nie jest nam do śmiechu. Jeden z głównych bohaterów, Colin Framton (Andy Nyman), traci w Pradze żonę - w okolicznościach, rzekłbym, dość nieprzyjemnych. Świeżutki wdowiec postanawia udać się za nią do lepszego świata; to jego postanowienie pociąga za sobą kolejne zdarzenia, w które uwikłany zostaje drugi z głównych bohaterów, Pavel Zeman (Karel Roden). Otóż... Colin, nie znając nikogo w Pradze, najpierw sam próbuje targnąć się na swoje życie, a kiedy próba okazuje się bolesna, ale niespecjalnie skuteczna, prosi Pavla o pomoc. Ten początkowo nie chce mieć z tym nic wspólnego, jednak perspektywa zapłaty za usługę sprawia, że zmienia zdanie. Usiłuje to jednak zrobić w białych rękawiczkach, więc wywozi Colina na teren, gdzie akurat odbywają się ćwiczenia czeskiej armii. Anglik ma jednak „szczęście" i pociski moździerza nie wyrządzają mu najmniejszej szkody. Wraca więc do mieszkania Czecha z żądaniem, aby ten wywiązał się z umowy. Wszystkie zdarzenia dzieją się szybko i jeden wątek wynika bezpośrednio z drugiego; dlatego też trudno jest streścić akcję filmu tak, żeby nie zepsuć widzowi zabawy.
Te dwie postacie - Colin i Pavel - tworzą bieguny filmu. Mamy tu ciekawe zderzenie dwóch kultur - rzeczowy, powściągliwy i kulturalny Anglik zostaje przeciwstawiony Czechowi z krwi i kości, harującemu na kilka etatów, aby zapewnić swojej żonie środki na ogarniający ją co rusz szał zakupów. Andy Nyman za swoją rolę na Festiwalu Filmów Irlandzkich i Brytyjskich otrzymał nagrodę dla Najlepszego Aktora, niemniej jednak uważam, że partnerujący mu Pavel Zeman stworzył nieco lepszą kreację (choć przyznać trzeba, że panowie prezentują totalnie inny typ aktorstwa!).
Patrząc na film nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że gdyby w niektórych scenach wesołe czeskie pieśniczki zastąpić charakterystyczną dla filmów grozy mroczną muzyką, sceny te całkowicie straciłyby swój komiczny charakter. Zakończenie jest być może nieco zbyt przeładowane zbiegami okoliczności, kończącymi wszystkie wątki w zaledwie kilku kadrach, ale - przynajmniej dla mnie - nie było to nic denerwującego.
Mam wrażenie, że zamierzeniem reżysera nie był stworzenie filmu stricte rozrywkowego. Szereg dialogów miało gorzki wydźwięk, oddając szarą rzeczywistość zwykłych ludzi. Siedząc w kinie z rzadka słyszałem śmiechy. W moim odczuciu film bowiem jest bardziej tragikomedią z nutką ironii, niż komedią z gatunku tych „czarnych". Owszem, obraz wywołuje uśmiech na twarzy oglądających, ale chyba częściej zadumę i zastanowienie. O czym jest? Myślę, że o miłości, często ślepej i nieszczęśliwej oraz o przyjaźni, która ostatecznie połączy Pavla i Andyego. Czy warto film zobaczyć? Tak, zdecydowanie. To jeden z lepszych filmów kina europejskiego, jakie ostatnio widziałem.
Wojciech Maryański