Zaułek koszmarów - recenzja
2022-02-04 10:58:21„Zaułek koszmarów” to nowy film Guillermo del Toro, który tym razem zabiera nas nie tylko do tytułowych zakamarków ludzkiej psychiki, ale też na ciemną stronę amerykańskiego snu. Głównym bohaterem jest Stanton Carlisle (Bradley Cooper), który dołącza do obwoźnego lunaparku w czasach Wielkiego Kryzysu, by w otoczeniu sztukmistrzów cyrkowych uciec od niejasnej przeszłości i zacząć nowe życie jako mentalista.
Po odebraniu lekcji na temat tego, jak sprawnie oszukiwać ludzi podczas pokazów z udziałem asystentki (Rooney Mara), nasz protagonista zaczyna robić spektakularną karierę, zamieniając podmiejskie błoto na luksusowe hotele i wille bogaczy z Nowego Jorku, desperacko pragnących wydać fortunę na ponowne spotkanie z najbliższymi, którzy już nie żyją...
Poznanie tajemniczej terapeutki wpływowych ludzi (Cate Blanchett) otwiera przed Stantonem drogę do oszustwa życia, ale jak często w takich sytuacjach bywa, wizja ogromnego zarobku przysłania bohaterowie zdrowy rozsądek. Będąc już dawno po ciemnej stronie, zaczyna on wchodzić jeszcze głębiej - w zupełny mrok, skąd już nie ma powrotu.
Guillermo del Toro bada, jak daleko mogą sięgać ludzkie ambicje, rządza bogactwa, fascynacja cudzymi sekretami i pogoń za karierą, której szczytu nie widzimy, zanim nie zaczniemy z niego spadać. „Zaułek koszmarów” ma protagonistę, któremu z jednej strony chcemy kibicować, a z drugiej, patrząc na jego poczynania, doskonale wiemy, że to wszystko nie ma prawa dobrze się skończyć, jeśli Stanton na czas się nie opamięta.
Jest to postać moralnie brzydka, pełna sprzeczności i niejasności, która w ciemnych zaułkach ludzkich koszmarów czuje się jak ryba w wodzie, bo sam do niejednego koszmaru przyłożył rękę. Bradley Cooper gra to doskonale, korzystając ze swojej prezencji, charyzmy i uroku, jednocześnie pokazując nam wyraźne nuty szaleństwa i zła, kryjące się pod powłoką czarusia.
W pozostałych rolach partnerują mu takie gwiazdy jak Cate Blanchett, Rooney Mara, Toni Collette, Willem Dafoe, David Strathairn, Richard Jenkins i Ron Perlman, a del Toro doskonale umie ich zagospodarować w taki sposób, by każdy swoje miał istotne „5 minut”, pchając głównego bohatera w otchłań, albo podając mu pomocną dłoń.
„Zaułek koszmarów” idzie w stronę kina noir, zatapiając akcję w mrokach nocnych uliczek, skąpanych w deszczu, alkoholu i krwi. Produkcja ta zaliczona może być także do gatunku thrillera psychologicznego, a choć krwi i przemocy tu nie brakuje, twórcy główny nacisk kładą na budowanie klimatu poprzez dialogi w pięknie oświetlonych pomieszczeniach.
Co za tym idzie, jeśli główna intryga, którą poznajemy w drugiej połowie filmu, was nie wciągnie, to także te wszystkie rozmowy stać się mogą nurzące. Poza ścisłym finałem nie ma tu scen akcji, co też może okazać się problemem, jeśli nie poczujecie efektu jaki reżyser chciał stworzyć w dialogach. Gdy jednak na przestrzeni aż 150 minut wasze zaangażowanie w historię nie opadnie, to przewrotne zakończenie i morał powinny okazać się satysfakcjonujące.
Ocena końcowa: 7/10
Michał Derkacz
Film obejrzałem w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu.
Zobaczcie też: "Zaułek koszmarów" - zobacz fragmenty i kulisy filmu >>
fot. materiały prasowe