Zabójcze wesele - recenzja
2023-04-03 12:12:0031 marca 2023 roku na platformie Netflix pojawił się film „Zabójcze wesele”. Jest to komedia sensacyjna, w której główne role grają Adam Sandler i Jennifer Aniston. Czy warto ją zobaczyć? Przeczytajcie recenzję!
Teoretycznie „Zabójcze wesele” to kontynuacja filmu „Zabójczy rejs”, jednak aby dobrze się (nie)bawić wcale nie musimy znać komedii z 2019 roku. Oto cztery lata po rozwiązaniu swojej pierwszej zagadki kryminalnej Nick i Audrey Spitzowie wracają jako pełnoetatowi detektywi starający się rozkręcić własną agencję. Idealna okazja by tego dokonać trafia się nieoczekiwanie szybko, bo podczas wesela ich przyjaciela, Maharadży (Adeel Akhtar). W czasie uroczystości pan młody zostaje porwany, a inna osoba zamordowana, więc para głównych bohaterów stara się rozwiązać sprawę kryminalną, gdzie każdy z gości jest podejrzany.
„Zabójcze wesele” to nie jest zbyt udana komedia. Humor, choć sytuacyjny i wkomponowany w wartką akcję, opiera się na głupich wpadkach bohaterów i zazwyczaj kompletnie nieśmiesznych dialogach. Niestety mierny scenariusz nie pomaga Sandlerowi i Aniston zabłysnąć w swych rolach. Twórcy myśleli może, że same nazwiska i charyzma gwiazd obsady sprawią, że widzowie będą dobrze się bawić, ale tym razem się pomylili. Duet ten nie zdaje egzaminu, a chemii między tą dwójką po prostu brakuje.
Niby niespełna 90-minutowy seans mija nam szybko, ale zabawy przy tym nie ma zbyt wiele. Na plus zaliczyć możemy całkiem efektowne sceny akcji z finału na Wieży Eiffla albo wcześniejszy pościg uliczkami Paryża. Dla niektórych zaskakujące będzie też rozwiązanie zagadki kryminalnej na koniec. „Zabójcze wesele” to idealny przykład filmu, który kobiety określają jako „taki do malowania paznokci”. Może sobie lecieć w tle, gdy będziecie robić coś innego, spoglądając na ekran tylko przy okrzykach postaci czy odgłosach wybuchów. To seans, o którym zapominamy minutę po napisach końcowych.
Ocena końcowa: 3/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix