Zabicie świętego jelenia - recenzja przedpremierowa
2017-11-27 11:58:40Yorgos Lanthimos, twórca takich obrazów jak „Kieł” czy „Lobster”, w swoim najnowszym filmie ponownie serwuje widzom historię, która zadziwia oraz w klimacie, który hipnotyzuje. „Zabicie świętego jelenia” to kolejny jego film, zmuszający nas do bezustannej analizy moralności zachowania bohaterów w sytuacji ekstremalnej.
Grecki reżyser już zdążył wyrobić sobie niezwykły, rozpoznawalny styl, w którym utrzymane są jego filmy. Teraz także zrealizował dzieło, które miesza szarą, realistyczną codzienność z przedziwnym, absorbującym wątkiem nadprzyrodzonym, jakiego nie jest w stanie ogarnąć żadna dziedzina medycyny.
„Zabicie świętego jelenia” to pokręcony dramat rodzinny, w którym główny bohater zmuszony jest do podjęcia absurdalnie trudnej decyzji, a jego wybór, niezależnie jaki będzie, okaże się nokautującym ciosem dla pozostałych domowników. To niesamowite, że przy takiej stawce, twórca potrafi przemycić tu całkiem sporo humoru, tak charakterystycznego dla wszystkich jego filmów.
Lanthimos potwierdza też swą cenną umiejętność, wydobywania z aktorów wszelkich pokładów talentu i emocji, jakie w nich tkwią. Ponownie zaprosił do współpracy Colina Farrella i ponownie aktor ten daje aktorski popis, jednocześnie grając dość minimalistycznie, w czym pomaga mu obfity zarost na twarzy. Z resztą wątek owłosienia różnych miejsc ciała jest tu kilkukrotnie poruszany. Świetni są też pozostali członkowie obsady - charyzmatyczna Nicole Kidman, momentami przerażający Barry Keoghan czy coraz lepsza warsztatowo, wszechstronna Raffey Cassidy. Twórca nie oszczędza swoich aktorów, a szczególnie dzieci, które dostały dość wymagające fizycznie zadanie.
Film porusza całą masę dość przewrotnie potraktowanych problemów. To opowieść o zbliżających się konsekwencjach dawnych grzechów, ale też o wyborach niemożliwych, gdzie nawet „mniejsze zło” jest niepojęte, o wymuszonym egoizmie i uporządkowanym, dostatnim życiu, które można rozwalić w jednej chwili. Wszystko przyprawione jest jeszcze pozytywnie upiorną muzyką, potęgującą ekranowe wydarzenia.
Na nowe dzieło Lanthimosa wierni fani jego twórczości po prostu muszą się wybrać, a niezdecydowanej reszcie powiemy tylko - to bardzo dobry film. Zdecydowanie warto przez dwie godziny stresować się razem z bohaterami.
Michał Derkacz
Zabicie świętego jelenia, reż. Yorgos Lanthimos, prod. Irlandia/Wielka Brytania, czas trwania 121 min, dystr. Monolith Films, polska premiera 1 grudnia 2017
Film zobaczyłem na pokazie przedpremierowym w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu.
fot. materiały prasowe