Zabawa w pochowanego - recenzja
2019-10-14 12:31:46Matt Bettinelli-Olpin i Tyler Gillett to reżyserski duet, specjalizujący się w horrorach. Tym razem panowie proponują nam kawał absurdalnej, krwawej jatki z wyraźnymi elementami czarnej komedii. Czy "Zabawa w pochowanego" jest zabawna, czy raczej z miejsca zasługuje na pochowanie? Przeczytajcie recenzję!
"Zabawa w pochowanego" to tytuł, który idealnie oddaje ideę filmu. Oto główna bohaterka w dniu swojego ślubu z synem obrzydliwie bogatych i ekscentrycznych właścicieli imperium gier planszowych musi zgodnie z tradycją brać udział w wylosowanej przez siebie grze. Nieszczęśliwie dla niej pada na zabawę w chowanego, czyli jedyną opcję, w której stawką jest jej własne życie. Grace musi przetrwać do świtu, ukrywając się na terenie posiadłości Le Domasów, polujących na nią z różnego rodzaju bronią białą i palną. Po jej stronie jest tylko... świeżo upieczony małżonek, który nie chce stracić ukochanej już podczas nocy poślubnej.
Samara Weaving w głównej roli jest świetna i bardzo dobrze oddaje przeróżne targające nią emocje - od rozbawienia, przez niedowierzanie i strach, aż po pewność siebie i złość. Niestety, w odbiorze jej aktorskich popisów skutecznie przeszkadza scenariusz, w którym zamieszczono niezliczoną ilość głupotek i bzdur, zarówno w zachowaniu Grace, jak i szukających jej domowników. Na każdym kroku dostrzegamy fabularne niedociągnięcia i absolutnie niewiarygodne postępowanie poszczególnych postaci, co odbiera większość frajdy z kibicowania protagonistce.
Szczęśliwie, jest tu jeden element fabularny, znacząco poprawiający ogólną ocenę filmu, a mianowicie - finał. Przez większość czasu popaprana rodzinka bogaczy mówi o pewnej rzeczy, która wydaje się całkowicie absurdalna. Jeśli Grace przetrwa do świtu z pewnego powodu życie wszystkich Le Domasów będzie zagrożone. Widz zastanawia się, czy twórcy będą mieli tyle odwagi, by wziąć cały swój film w cudzysłów, czy jedynie skończy się na czczym gadaniu. W pierwszej wersji ocena "Zabawy w pochowanego" zasłuży na solidne 6/10, a w przeciwnym dostanie marne 2/10. I wiecie co? Oni faktycznie to zrobili! Chory, krwawy i przezabawny finał wynagradza wcześniejsze wpadki.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia.
fot. materiały prasowe Twentieth Century Fox Film Corporation