X - recenzja
2022-05-06 10:49:44Studio A24 wpuściło do kin kolejny horror. Debiutujący 29 kwietnia 2022 roku „X” to slasher, w którym grupka filmowców wynajmuje domek na teksańskiej wsi, mając w planach realizację pornosa, oczywiście w tajemnicy przed parą staruszków, których taka inicjatywa mogłaby przyprawić o zawał serca. Okazuje się jednak, że to nie młodzi i piękni aktorzy wpędzą do grobu stetryczałych domowników, a wręcz przeciwnie!
Młodzi i piękni kontra starzy i brzydcy
Tytułowy „X” oznacza tu (jak wynika z dialogów) tzw. faktor X, tłumaczone jako „coś więcej” albo „to coś”, co ma jedna z aktorek, biorących udział w kręceniu niszowego filmu pornograficznego (ale z fabułą!), a dzieło to staje się powodem dwóch konfliktów. Pierwszy polega na tym, że starci państwo, delikatnie mówiąc, nie czują się zbyt komfortowo z faktem, że na ich posesji młodzi ludzie uprawiają seks, szczególnie, że spragniona miłosnych uniesień gospodyni nie może być już zaspokajana przez męża, bojącego się zawału serca. W dodatku mężczyźnie nie podoba się dekadenckie podejście do życia gości, ich półnagie, młode ciała i zepsucie, którym kuszą jego żonę.
Drugim problemem, pośrednio prowadzącym do pierwszej zbrodni, jest chęć zagrania w jednej ze scen dziewczyny reżysera (i operatora kamery), która z założenia miała tylko odpowiadać za nagrywanie dźwięku. Określana przez producenta jako „mysz kościelna” bohaterka wywołuje złość i zazdrość chłopaka, ale oczywiście reszta ekipy nie ma nic przeciwko wzbogacenia swego filmu o dodatkową scenę seksu z nową postacią.
Nasi bohaterowie jeszcze nie wiedzą, że wkrótce zacznie się fala zbrodni, a czas najwyższy, bo jesteśmy niemal po godzinie seansu. Zanim jednak to nastąpi, dostajemy krótką, ale ciekawą i dobrze napisaną scenę debaty na temat istoty pornografii, motywacji aktorów filmów dla dorosłych i ogólnego czerpania z życia póki jesteśmy młodzi. Chyba właśnie o tę młodość i jędrność najbardziej zazdrosna jest starsza pani, która przystępuje do systematycznego eliminowania gości, sprowadzonych przez męża.
Seks i morderstwo idą ramię w ramię
Tak oto przechodzimy do sedna, bo do pewnego momentu można zapomnieć, że oglądamy horror. Doskonale wiadomo jednak, że w gatunku slashera, seks i morderstwa idą ramie w ramię, zatem w „X” jak już zacznie się zabijanie, to do końca film trzyma nas w silnych emocjach. Sceny morderstw są bardzo dobrze wyreżyserowane, krwawe i dość obrazowo pokazane. Kamera nie ucieka od wyrywanych oczu, przebijanych gardeł, rozstrzeliwanych z dwururki ciał czy rozgniatanych głów. Dodając do tego nagość (jednak kręcą to porno), dostajemy film 18+ w każdym tego znaczeniu.
„X” ogląda się bardzo dobrze, a kolejne sceny logicznie się łączą, unikając głupot fabularnych, na rzecz całkiem wiarygodnie pokazanej sytuacji, w której dwójka staruszków (ze wszystkimi swoimi starczymi ułomnościami) jest w stanie zaskoczyć grupę młodych i sprawnych, ale beztroskich ludzi. Nie ma tu żadnej sytuacji, w której starsza pani (albo jej mąż) weszłaby w fizyczną konfrontację z kimś z grupy młodzieży, a jeśli już dochodzi do dźgania i strzelania, to ofiara kompletnie niczego nie podejrzewa.
Film ma klamrę z policją badającą miejsce zbrodni, świadczącą o tym, że ktoś musiał przeżyć i powiadomić służby o całym zajściu, ale nie obniża to zaangażowania widza w akcję, bo nie wiemy, która z bohaterek stanie się tzw. final girl. A jeśli już o bohaterkach mowa, to na pochwały zasługują zwłaszcza Mia Goth i Jenna Ortega. Ta pierwsza wystąpiła w podwójnej roli – pragnącej sławy, młodej aktorki oraz (uwaga!) starszej pani, za sprawą niewiarygodnej charakteryzacji. Natomiast Ortega, ewidentnie lubiąca granie w slasherach (ostatnio była w „Krzyku”), znów udowadnia, że do perfekcji opanowała pełen rozpaczy i przerażenia wrzask, a choć jako jedyna kobieta z obsady nie występuje w „X” nago, to i tak właśnie za nią trzyma się kciuki najmocniej.
Ti West zrobił horror, który zdecydowanie warto zobaczyć, nawet jeśli nie ma w nim niczego wyjątkowego. To kolejny ukłon w stronę kina grozy lat 70-tych, wykonany solidnie, pozbawiony głupot fabularnych i pełen ładnych ujęć, ale znikający w natłoku dziesiątek produkcji, opartych na podobnym koncepcie.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu.
fot. materiały prasowe