Wyrwałem chwasta
2008-12-08 13:53:05Gdy w obsadzie filmu widzimy Roberta De Niro i Ala Pacino, spodziewamy się aktorskich fajerwerków. Chcemy „Are you talking to me" i „The whole trial is out of order". Niestety, w "Zawodowcach" Jona Avneta zamiast kolorowych fajerwerków, dostajemy blade zimne ognie.
Turk (De Niro) i Rooster (Pacino) to stare policyjne wygi. Podstarzałe psy, które jeszcze nie wyliniały i wciąż potrafią dotkliwie pokąsać. Partnerzy od lat, przyjaciele, którzy niejedno już razem przeszli. Pewnego dnia jednak w mieście zjawia się seryjny morderca. Trudno z nim jednak nie sympatyzować. Załatwia on bowiem jedynie handlarzy narkotyków, pedofilów, alfonsów i inne szumowiny. Sytuacja komplikuje się jednak, gdy okazuje się, że mordercą jest prawdopodobnie glina.
Po „Zawodowcach" oczekiwano wiele. Gwiazdorski duet, który do tej pory wystąpił razem tylko raz - w jednej scenie „Gorączki" Michaela Manna - miał błyszczeć i zachwycać. Warsztatowo świetni, w filmie jednak nie powalają. Są jak wytrawni rzemieślnicy, którzy doskonale znają swój fach. Bożą iskrę skrywają jednak gdzieś bardzo głęboko, czekając z nią na lepsze czasy, a pewnie i lepszy scenariusz.
Film Avneta nie trzyma w napięciu. To raczej obraz, po którym płynnie przesuwa się wzrokiem, czeka się na rozwój wydarzeń, ale bez specjalnego napięcia. Jest intryga, jest i zaskakujące (a jakże!) rozwiązanie. Do tego kilka trupów, trochę strzelaniny i dwójka twardzieli, raz po raz rzucających mocnym męskim tekstem. Schematy zanurzone w przeciętności. Nie rozczarowuje, nie zachwyca, nie daje się na długo zapamiętać.
Marcin Szewczyk
(marcin.szewczyk@dlastudenta.pl)