Wychowane przez wilki - recenzja serialu
2020-10-07 12:22:06Fani science fiction mogą w tym roku w końcu poczuć się zauważeni. Wyśmienity "Devs", czy całkiem udany "Tenet", można odczytać jako dobry znak dla tego gatunku. Do grona premier sci-fi w 2020 r. dołączył teraz serial HBO "Wychowane przez wilki", który od samego początku mógł zaintrygować swoją estetyką i udziałem Ridleya Scotta w produkcji. Co ostatecznie z tego wyszło?
Zobacz też: Recenzja "Devs".
Wychowane przez wilki - opis serialu
Ziemia upadła. Wojna pomiędzy ateistami a religią Mitraitów zniszczyła naszą planetę, a obydwa stronnictwa wysłały w kosmos swoje arki, by zapewnić przetrwanie ludzkości, tylko że już na innych planetach. Oglądanie zaczynamy od śledzenia losów dwójki androidów - Matki i Ojca - mających, dzięki zamrożonym zarodkom, zapoczątkować bezwyznaniową cywilizację na planecie Kepler 22b. Jak łatwo się domyślić, sprawy szybko zaczynają się komplikować.
Ten krótki opis nie do końca oddaje specyficzny klimat tej produkcji. Oglądając pierwsze odcinki "Wychowane przez wilki" można było zacząć zadawać sobie pytanie "ile dziwnych rzeczy da się wrzucić do jednego serialu?". Jest w nim wiele specyficznych elementów, jednak bardzo szybko potrafi zaangażować widza, a śledzenie losów bohaterów, których jest tutaj całkiem sporo, jest wyjątkowo przyjemne.
Androidy i ludzie na pierwszym planie
Serial bardzo dużo zawdzięcza temu, jak prowadzeni są w nim aktorzy. Wizja twórców na androidy jest tutaj niezwykle ciekawa. Na szczególne uznanie zasługuje tutaj Amanda Collin, która jako Matka musiała przedstawiać bardzo wiele wariantów zachowań, często łącząc swoiste rozchwianie z typowo robotyczną sztywnością oraz konsternacją. Niezwykle sympatyczny Ojciec (Abubakar Salim) miał nieco mniej do zagrania, jego rola nie była też aż tak efektowna, ale to, co miał pokazać, pokazał świetnie.
Pozostałe pierwszoplanowe role również robiły wrażenie. Travis Fimmel, którego wiele osób najbardziej kojarzy z roli Ragnara w "Wikingach", znów zaprezentował się z dobrej strony, musząc, podobnie jak Matka, pokazać wiele różnych twarzy, tak jak i towarzysząca mu Niamh Algar. Całkiem nieźle wypadła też bardzo liczna, młodsza część obsady, w której każdy bohater miał jakieś swoje cechy charakterystyczne i łatwo zapadał w pamięć. Wszystko to pozwoliło na stworzenie galerii ciekawych postaci, których losami już od pierwszych odcinków mogliśmy się przejmować.
Czy "Raised by Wolves" to dobry serial sci-fi?
Fabuła w "Wychowane przez wilki" jest ciekawa i bardzo, ale to bardzo wielowątkowa. Twórcy jednak zadbali, by całość była czytelna i nie mamy problemu z jej śledzeniem, choć czasami można odnieść wrażenie, że niektóre postacie trochę zbyt nagle zmieniają stronę konfliktu. Pustkowia planety z uschniętymi, przepełnionymi mgłą lasami nie raz stanowiły tło dla bardzo przyjemnych ujęć. Sam Kepler 22b jest jedną z głównych zagadek tej historii. Tych jest zresztą tutaj naprawdę dużo i to na nich oparta jest cała intryga i zaangażowanie widza - na powolnym odsłanianiu rąbków tajemnic i zadawaniu kolejnych pytań. W zasadzie przez cały seans robi to świetne wrażenie, jednak w końcu zaczyna rodzić pewne problemy.
Z historiami opartymi na wielkiej zagadce jest ten kłopot, że niemal zawsze bardzo dużo tracą, gdy karty zostają wyłożone na stół. Problem ten dosyć mocno zaszkodził chociażby końcówce "Outsidera" od HBO. "Wychowane przez wilki" zręcznie uniknęło tego problemu… nie odpowiadając nam na koniec w zasadzie niemal na ani jedno pytanie. Niestety, nie ma tutaj mowy o zakończeniu otwartym, które sami musimy jakoś zinterpretować, lecz o urwaniu wszystkiego w momencie kulminacyjnym, praktycznie bez zamknięcia żadnego z najważniejszych wątków, za to z otwarciem wielu kolejnych.
Oczywiście, pewne wnioski można wysuwać. Możemy mieć jakieś całkiem zasadne i spójne podejrzenia dotyczące tego, co i dlaczego się wydarzyło na sam koniec. Problem w tym, że nie jest to aż tak istotne, ponieważ wiadomo, że czeka nas kontynuacja, a zakończenie 1. sezonu tak naprawdę nic nie kończy. Ten finał jest bardziej niczym przerwa, pomiędzy dwiema połówkami jednego, długiego serialu, w którym największe tajemnice związane z jego fantastyczno-naukowym tłem, zostaną dopiero odkryte.
Zobacz też: Recenzja "Outsider".
"Wychowane przez wilki" - ocena
Ciężko jest ocenić historię, która w zasadzie się jeszcze nie skończyła. "Wychowane przez wilki" to prawdziwa enigma, z którą bardzo przyjemnie się obcuje. Ogląda się to świetnie, kolejne tajemnice intrygują i nie pozwalają porzucić show. Szkoda tylko, że ostatecznie nie otrzymujemy praktycznie żadnej odpowiedzi, a ostatni odcinek zasypuje nas tylko jeszcze większą ilością pytań.
Sam w sobie 1. sezon "Wychowanych przez wilki" jest bardzo udany. Od strony realizacji i zbudowania ciekawego świata i zapoznania nas z bohaterami, wykonał naprawdę wspaniałą robotę. Za to, należy mu się nota rzędu 8 albo nawet 9/10. Pytanie tylko brzmi, czy jednak dalsza część historii, którą poznamy dopiero w 2. sezonie, będzie w stanie utrzymać ten wysoki poziom? Można mieć wątpliwości, zwłaszcza patrząc na ogólny poziom "dziwności", jaki sprezentowała końcówka 1. rozdziału tej opowieści.
Pozostaje nam czekać na kontynuację i liczyć, że przyniesie ona rozstrzygnięcie, pozwalające na bardziej jednoznaczną ocenę tego projektu. Trzeba jednak przyznać, że chęć czekania, by dowiedzieć się więcej, jest bardzo dobrym prognostykiem.
Kamil Suyon Kenig
fot. materiały prasowe