Wszystko gra
2006-04-26 00:00:00
Londyn. Chris, Młody instruktor tenisa (Jonathan Rhys-Meyers) na rozdrożu, żeni się z zakochaną w nim siostrą przyjaciela i w konsekwencji staje się kimś w rodzaju utrzymanka dość zamożnej rodziny. Właściwie wszystko to już u Woody’ego było - toksyczne związki, Dostojewski, wyższe sfery, przypadkowe spotkania, zdrada, przeintelektualizowane konwersacje, opera... nawet tenis był. Mimo to Wszystko Gra nie jest typowym allenowskim filmem. W typowych allenowskich filmach komplikacje rozwiązują się w sposób komiczny, pojawiają się nieoczekiwane zwroty akcji, bohaterowie podejmują nieoczekiwane decyzje. Natomiast we Wszystko Gra bohater robi rzecz najbardziej oczekiwaną – lawiruje i oszukuje dopóki nie stanie przed koniecznością podjęcia jakiejś decyzji, a wtedy podprowadza teściowi dwururkę i dyskretnie usuwa kochankę. Ostatecznie jednak nikt nie każe Woody'emu kręcić samych allenowskich filmów. Jeżeli zapomnimy o jego poprzednich dziełach, okaże się, że tym razem nakręcił całkiem sprawny, od początku do końca serio, dramat mieszczański. Awanse społeczne, okupiony zbrodniami spokój i mieszczańskie dobre samopoczucie itd. to tematyka jakby żywcem wyjęta z zeszłej epoki i w XXI wieku zalatująca nieco naftaliną. Mimo to w filmie zdarzają się momenty naprawdę emocjonujące. Spora w tym zasługa świetnego zespołu aktorskiego. Wijący się jak piskorz Rhys-Meyers w roli uwikłanego instruktora wzbudza wręcz coś w rodzaju sympatii, nawet wtedy gdy z zimną krwią zabija niewinne osoby. Wszystko Gra to dwie godziny całkiem przyjemnego kina. Zawiedzeni będą oczywiście allenowscy ortodoksi - dowcipów i zabawnych sytuacji w filmie jak na lekarstwo, neuroza przewija się gdzieś na trzecim planie, a główny bohater jest przystojnym i zdrowym psychicznie (prawie)... Irlandczykiem. Allen może nie w szczytowej formie, ale przynajmniej nie przynudza. Paweł Krzemiński |