Wszystkie nasze strachy - recenzja
2021-11-06 22:43:395 listopada 2021 roku miała miejsce premiera nowego filmu Łukasza Rondudy - "Wszystkie Nasze Strachy". Produkcja ta przedstawia nam zestawienie aktualnych od dawna problemów środowisk homoseksualnych z wartościami wyznawanymi przez konserwatywną społeczność katolicką. Ponadczasowy temat uczynił z tego dzieła społeczny komentarz, za co nagrodzony został aż pięcioma Złotymi Lwami na prestiżowym festiwalu w Gdyni.
Gdyby fabuła była zmyślona, mogłaby wydawać się zbyt oczywista...
Daniel Rycharski (Dawid Ogrodnik), mieszkaniec wsi Kurówko, cieszy się sympatią lokalnej społeczności, kiedy wkładając ogrom zaangażowania we wszystkie działania, których się podejmuje, broni niezależności pobliskich rolników. Inaczej sprawa ma się, gdy idzie o sprawy osób nieheteronormatywnych.
Bohater przyjaźni się z Jagodą (Agata Łabno). Należą do tej samej katolickiej oazy i od lat wspólnie spędzają wolne chwile. Jagoda nie wstydzi się głośno mówić o swojej homoseksualnej orientacji, co sprawia, że musi zmagać się z powszechnym linczem. Kiedy dziewczyna postanawia popełnić samobójstwo, winą za jej śmierć, mama Jagody (podobnie jak pozostali mieszkańcy) obarcza Daniela. To tragiczne wydarzenie uruchamia lawinę sytuacji, obnażających jedynie zaściankowość myślenia mieszkańców Kurówka...
Lek na całe zło?
Film nie daje jasnych odpowiedzi, za to zostawia widza z szeregiem pytań. Dlaczego Daniel i jego znajomi wciąż należą do katolickiej wspólnoty, skoro przedstawiciel kościoła wprost mówi o samotności, na którą bohater i "tacy jak on" są skazani? Dlaczego, choć Daniel otwarcie nie zgadza się ze stwierdzeniem księdza, że "Jagoda swojego krzyża nie dźwignęła", nie rezygnuje z religii? Co myśli kościół, ignorując osoby w mniejszościach seksualnych? Podobno nie wyklucza, ale Danielowi przecież nie wybacza. Nie zgadza się też na odprawienie Drogi Krzyżowej w intencji Jagody, co, jak mówi Daniel, choć trochę zrzuciłoby krzyż, który na barki samobójczyni położyli wszyscy.
Najbardziej porusza prawda
Produkcja początkowo irytuje obrazami katolickich laurek, ale kiedy widzowi zaczyna wydawać się, że skoro nikt oficjalnie na co dzień do łóżka mu nie zagląda, to nic takiego nie ma miejsca, reżyser rzuca nam w twarz Tęczową Matką Boską i ideologią LGBT. A przecież to pamiętamy wszyscy. Dodatkowo mamy świadomość, że film jest oparty na faktycznej historii, choć chciałoby się, żeby okazała się zmyślona. Wszystko to oparto na prawdziwych wydarzeniach.
Choć niejednokrotnie z całą pewnością celowo odrobinę przerysowany wizerunek niektórych postaci (chociażby zaangażowanej we własne stanowisko Pani Sołtys), odsłania on nasze ludzkie mankamenty. Bezcelowość przedkładania jednych spraw nad drugie, ignorowanie tych niewygodnych do tłumaczenia i przede wszystkim wieczne zastanawianie się nad tym "Co pomyślą inni?".
Być może właśnie na to pytanie odpowiedzi szukał Olek (Oskar Rybaczek), przyjaciel Daniela. W postawie jest jego przeciwieństwem. Nie mówił o swojej tożsamości otwarcie. Ze strachu przed tym, co pomyślą inni albo przed tym co z tym zrobią. Najprawdopodobniej chodziło o jedno i drugie.
Całkowicie przygnębiający obraz Polaków?
Żeby jednak nie było tak beznadziejnie, w świecie tych wszystkich poplątanych, chorych opinii, reżyser przedstawia nam babcię (Maria Maj), która pochodzi jakby z innego świata. Pokazuje, że można myśleć inaczej niż wszyscy, a serce mieć otwarte dla każdego. Choć to Daniel toczy otwartą walkę z uprzedzeniami, ma się wrażenie, że w każdym ruchu, za jego plecami stoi babcia, jednocześnie będąc światełkiem w całej historii. Przyszywa oderwany "elgiebet", a na upadek motywacji wnuka reaguje słowami “ch*ja tam kur*a skończyłeś”.
Choć film "Wszystkie Nasze Strachy" zostawia nas z wieloma znakami zapytania, daje również nadzieję. Na to, że w życiu spotkamy więcej takich "babć". Na to, że można żyć we wspólnocie, bez wyzbywania się odmiennych wartości i na to, że można zaakceptować samotność, choć często, tak jak Daniel, nie wiemy czemu ma ona służyć.
Anna Krysik
Film zobaczyłam w Kinie Nowe Horyzonty we Wrocławiu.
fot. screen youtube.com/KinoSwiatPL