Recenzje - Kino

Wieloryb - recenzja festiwalowa

2022-11-14 09:22:59

Podczas American Film Festival 2022 we Wrocławiu mogliśmy zobaczyć film „Wieloryb” w reżyserii Darrena Aronofsky’ego. Tym razem słynny twórca pokazuje dramat, który jest zupełnie inny niż jego wcześniejsze dzieła. Trafiamy do niewielkiego domu, a cała akcja rozgrywa się wyłącznie w tym jednym miejscu. W dodatku proporcje ekranu 4:3 jeszcze bardziej potęgują poczucie ciasnoty. Dlaczego? Oto główny bohater, cierpiący na poważną otyłość nauczyciel angielskiego, dosłownie wypełnia całą tę przestrzeń, a widzowie po spędzeniu z nim 2-godzinnego seansu są w stanie bić brawo dopiero po kilku minutach od napisów końcowych. Po prostu potrzebują chwili, aby dojść do siebie po tym wgniatającym w fotel, porażającym spektaklu, który już teraz możemy spokojnie  okrzyknąć oscarowym faworytem.

Wieloryb film 2022

Wieloryb nie wychodzi z domu...

O spektaklu nie mówimy bez powodu, bo „Wieloryb” to ekranizacja sztuki Samuela D. Huntera, a Darren Aronofsky trzyma się konwencji w taki sposób, że historia spokojnie mogłaby być w taki sposób wystawiona w teatrze. Jednocześnie twórca „Czarnego łabędzia” posługuje się językiem filmu w sposób absolutnie mistrzowski, ogrywając niewielką przestrzeń w taki sposób, że jest ona dla nas męcząca, tylko kiedy on wyraźnie tego chce.  

Tytuł filmu (w oryginale także „The Whale”) w sposób oczywisty odnosi się do rozmiarów głównego bohatera, ale faktycznie źródło tego określenia tkwi w zdaniu z jego ulubionym eseju, który czyta (albo prosi o jego przeczytanie) w chwilach, gdy nie może złapać oddechu. A fakty są takie, że tych kryzysowych chwil jest naprawdę sporo. Charlie umiera.

Jego gigantyczna otyłość nie pozwala mu normalnie się poruszać, nie mówiąc już o wyjściu z domu, a lokum przystosowane do jego potrzeb w praktyce i tak ogranicza się do kanapy i łóżka. Choć bezsenność nie pozwala normalnie odpoczywać, a wszyscy namawiają go by poszedł do szpitala, Charlie odmawia, argumentując, że nie ma ubezpieczenia. Swoją drogą, oszczędności bohatera będą dość istotnym wątkiem, ale nie zdradzimy, jakie ich przeznaczenie może być ważniejsze niż jego życie.

... ale podejmuje gości

Aronofsky dawkuje nam fakty z przeszłości głównego bohatera, bardzo starannie mieszając traumatyczną przeszłość Charliego z wcale nie łatwiejszą teraźniejszością. Retrospekcji w zasadzie nie ma, a wszystko wychodzi w kapitalnie napisanych i zagranych dialogach. Głównego bohatera w tym kameralnym dramacie odwiedza tylko kilka osób. Jest młody misjonarz (Ty Simpkins), czujący się w obowiązku do pomocy potrzebującemu poprzez duchowe nawrócenie. Jest opiekunka (Hong Chau), która od lat pomaga i robi zakupy, a wspomniany chłopak działa na nią jak płachta na byka.

Jest również dostawca jedzenia (nasz bohater mimo otyłości odżywia się bardzo niezdrowo, ale o tym później), z którym Charlie rozmawia jedynie przez drzwi. Na chwilę wpada nawet była żona, którą w tej jednej scenie rewelacyjnie gra Samantha Morton. No i jest też (a może przede wszystkim) ona – córka, z którą od lat protagonista nie miał kontaktu. Ellie (doskonała w tej roli Sadie Sink) to zło wcielone, nienawidząca całego świata złośnica, dla której ojciec jest obrzydliwym obiektem do hejtowania, ale także żałosnym przegrywem, odrabiającym zadanie domowe w zamian za wspólnie spędzone chwile.  

Przewidzicie pewnie, że relacje tej dwójki będą się zmieniały podczas seansu, ale zapomnijcie o schematach, bo „Wieloryb” wymyka się im kiedy tylko można. Jak już wspominaliśmy film zostawia nas z dreszczem na plecach, lawiną skrajnych emocji i stanem, za wywołanie którego równie brawa należą się Aronofsky’emu co Brendanowi Fraserowi, bo to właśnie ten aktor wcielił się w Charliego. Fraser do najmniejszych facetów nie należy, ale gigant jakiego widzimy na ekranie to zasługa efektów komputerowych oraz sztucznych powłok, które aktor nosił niczym kostium.

Ciężkostrawne, ale dobre

Efekt końcowy jest powalający, a choć „Wieloryb” wcale nie stawia tego problemu na pierwszym miejscu, to otyłość Charliego jest wytłumaczona, uzasadniona i pokazana tak boleśnie realistycznie, że patrząc na sposób w jaki bohater je i co je, mamy ochotę natychmiast przejść na jakąś zdrową dietę. Sam proces jedzenia i to, jak robi to protagonista jest zarazem straszne i smutne.

Oglądając „Wieloryba” często myślimy o tym jak okropne potrafi być ludzkie ciało gdy przestaje się o nie dbać czy wręcz zaczyna je celowo degradować, ale to tylko efekt uboczny cierpienia, które spotkało naszego bohatera. Natomiast bądźmy uczciwi – on też zadał ból swojej żonie i córce, a ich złość na niego jest całkowicie uzasadniona. Aronofsky pokazuje, że na drugą szansę czasem jednak może być za późno i nie jest to łatwa lekcja, choć jak zwykle prawda potrafi być oczyszczająca, nawet gdy przychodzi po czasie.

Trudno opisać jak niesamowitym i poruszającym przeżyciem jest „Wieloryb”, ale bardzo się cieszymy, że tytuł ten będzie do zobaczenia w Polsce nie tylko przy okazji American Film Festival. Po sezonie oscarowym, kina z pewnością zainteresują się tą produkcją. Dla nas to jest po prostu wybitne dzieło – perfekcyjnie zrealizowane, zachwycająco zagrane i ważne pod wieloma względami. Nawet ostatnia scena, którą nie każdy będzie w stanie odczytać, stanowi dodatkowy powód do rozmyślań i pozostania w kinowym fotelu gdy jeszcze jest ciemno.

Ocena końcowa: 9/10

Michał Derkacz


fot. materiały studia A24

Słowa kluczowe: film, Darren Aronofsky, 2022, ocena, opinia, American Film Festival
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?

Aquaman i Zaginione KrÃłlestwo
Aquaman i Zaginione Królestwo - recenzja wydania Blu-ray

Czy warto zobaczyć ten film? Jakie dodatki są na płycie Blu-ray?

Polecamy
Troll film Netflix
Troll - recenzja

Roar Uthaug zrobił kolejny film z wielkim rozmachem.

Titane, reÅź. Julia Ducournau
Titane - recenzja festiwalowa

Zobaczyliśmy film, który wygrał 74. MFF w Cannes! Czy autorka "Mięsa" zrobiła kolejny dobry thriller?

Polecamy
Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?