Wielka 4 - recenzja
2022-12-28 10:23:5815 grudnia 2022 roku na platformie Netflix pojawił się indonezyjski film „Wielka 4”. Timo Tjahjanto (reżyser i współscenarzysta) przedstawia nam tytułową grupę rodzeństwa (wszyscy z adopcji), które zajmuje się eliminowaniem groźnych przestępców na zlecenie ojca. Gdy ten zostaje zamordowany, wszyscy zbierają się raz jeszcze, by razem z siostrą, której nie znali (bo jest policjantką!) wejść na drogę zemsty. Kto w tej rodzinnej opowieści jest złoczyńcą? Oczywiście ich brat – pierwsze z adoptowanych dzieci o niezwykłych predyspozycjach do walki. Brutalny miłośnik noży i salsy pragnie śmierci przybranego rodzeństwa. Czy czwórka ekscentrycznych zbirów zdoła dogadać się z policjantką (na przymusowym urlopie) i razem skutecznie stawią czoła całej armii bandytów ze złym bratem na czele?
„Wielka 4” to film pełen kontrastów, co nie zawsze wychodzi tej produkcji na dobre. Przede wszystkim Timo Tjahjanto postanowił zaserwować nam mieszankę gatunków, które raczej do siebie nie pasują. Dostajemy tu bowiem naprawdę krwawe kino akcji z kategorią R, wymieszane z głupią komedią o grupce wyrzutków, którzy wymieniają między sobą boleśnie krindżowe dialogi, przyprawiające o więdnienie uszu. To wszystko przeplata się naprzemiennie w kolejnych scenach, dosłownie jakby ktoś nakręcił dwa filmy z tą samą obsadą i później pomieszał je na etapie montażu.
Gangsterskie kino zemsty w połączeniu z historią rodzinnego przegrupowania dzieci po stracie ojca jest dziwne, a zaproponowany humor kompletnie do tej mieszanki nie pasuje, choć gdyby stał na wyższym poziomie mógłby być niezłym spoiwem tych niepasujących do siebie klocków. To naturalnie nie pomaga obsadzie w stworzeniu wiarygodnych postaci, przez co dostajemy grupę bohaterów, którzy są sympatyczni (piękne aktorki), ale też nie wychodzą poza karykatury do opisania jednym przymiotnikiem. Złoczyńca paradoksalnie wypada tu najlepiej, bo jest typowym szaleńcem, równie niezdarnym co kompetentnym, a przynajmniej jasno wykłada swoje motywacje.
Czy to wszystko oznacza, że odradzamy wam seans tego filmu? Nie! „Wielka 4” trwa ponad 2 godziny, ale ten czas szybko płynie, bo akcji jest sporo, a wszystkie sceny strzelanin i walki wręcz zrealizowano fantastycznie. Widać, że reżyser ma w tym wprawę i doskonale wie jak pokazać brutalne i krwawe pojedynki w taki sposób by zaparło to dech w piersi. Zwłaszcza finałowa rozwałka jest kapitalnie nakręcona, a choreografie walk stoją na bardzo wysokim poziomie.
Na serio sens wygląda jakby ktoś przerobił „Raid” na komedię, ale zostawił tryskającą na ściany krew oraz odstrzeliwane czy odcinane kończyny. Rozrywki tego typu nie dostajemy na Netflix zbyt wiele, zatem trzeba to zawsze docenić. Szkoda tylko, że humor sprowadza się do kopania facetów między nogami i wymieniania przez bohaterów idiotycznych tekstów, nijak mających się do powagi sytuacji. O dziurach i głupotach fabularnych to już nawet nie zaczynamy pisać. „Wielka 4” to typowy film zasługujący na wielkie 4/10. Można się na nim nieźle bawić, ale można też przewinąć do końcowej strzelaniny i prawie nic się nie straci.
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix