Wiedźmin vs The Mandalorian - który serial jest lepszy?
2020-01-02 14:34:40Serial "Wiedźmin" i serial "The Mandalorian" to produkcje, które z kilku powodów można porównywać. Na oba seriale czekało wielu widzów i oba te seriale zadebiutowały w 2019 roku zachwycając jednych i rozczarowując drugich. Mają po 8 odcinków, których poziom jest dość nierówny i głównych bohaterów, którym nie sposób odmówić charyzmy. Co zatem sprawia, że na dziś zdecydowanie bardziej polecamy wam nie produkcję Netflixa a właśnie tę z platformy Disney+? Oto porównanie seriali w kilku kategoriach.
Główny bohater
W tej kategorii akurat zdecydowanie wygrywa Wiedźmin. Henry Cavill jako Geralt z Rivii jest po prostu ciekawszym, bardziej wielowymiarowym bohaterem i to nie dla tego, że w przeciwieństwie do Mandalorianina widzimy jego twarz. Cavill po prostu lepiej wszedł w tę postać i brał osobiście udział we wszystkich scenach z udziałem Geralta. Pedro Pascal nie jest osób, którą widzimy w zbroi "Mando", a jego obecność na planie ograniczyła się do ostatniego odcinka. Reszta to działanie kaskaderów, a jedynie głos bohatera jest nagrany przez Pascala.
W obu przypadkach bohaterowie przechodzą pewną przemianę, ale w obu (jak dotąd) niewielką. Potencjał na dalsze odcinki pozostawiają ogromny i oby zobaczymy w roli opiekunów, czy to "małego Yody", czy Ciri. Ostatecznie jednak postać Wiedźmina o wiele bardziej przypadła nam do gustu.
Postacie drugoplanowe
Ciri, Yennefer i Jaskier zostali dobrze obsadzeni i aktorsko nie ma się czego czepiać, natomiast losy tych postaci są jak do tej pory po prostu mało interesujące i niestety wydarzenia z ich udziałem zawierają śladowe ilości tego, co opisywał Andrzej Sapkowski, a w większości są odbiciem wymysłów twórców serialu. Nie wyszło to im na dobre, ale o tym później.
Lepiej jest z drugoplanowymi bohaterami z "The Mandalorian", lecz mają one bardzo mało "czasu antenowego". Postać Cary Dune ma wielką charyzmę i świetnie spisuje się we wszystkich scenach, w których ją widzimy. Podobnie Kuill, Greef Carga czy Moff Gideon - świetnie napisani i zagrani bohaterowie, których jest zwyczajnie zbyt mało na ekranie. Wychodzimy jednak z założenia, że lepiej by pozostawili w nas lekki niedosyt, a nie przesyt, jak ma to miejsce w produkcji Netflix.
Akcja
W "Wiedźminie" najwięcej akcji mamy w odcinkach nr 1, 3 oraz 8. Walka w Blaviken, pojedynek ze strzygą i bitwa z finału sezony to fragmenty, które robiły ogromne wrażenie. Zostały dobrze napisane i jeszcze lepiej zrealizowane. Niestety sposób prezentacji innych, ważnych wydarzeń kompletnie popsuto. Mówimy tu np. o walce z Dżinem, wątku w lesie Brokilon czy całej wyprawie na smoka. W "The Mandalorian" akcji jest całe mnóstwo i to w każdym odcinku. Strzelanie z blasterów jest już samo w sobie bardziej efektowne niż z kusz, a do tego każdy odcinek serialu z uniwersum Star Wars niesie ze sobą jakieś pomysłowe sceny, z emocjonującymi zwrotami akcji i zazwyczaj stoją one na znacznie wyższym poziomie reżyserskim niż w ekranizacji prozy Sapkowskiego.
Fabuła
W obu produkcjach poszczególne odcinki są bardzo zróżnicowane, jeśli chodzi o jakość realizacji, natomiast "The Mandalorian" sprawia wrażenie bardziej zwartej i jasnej historii, spójnej całości, która jest interesująca jako jedność, pomijając kilka słabszych fragmentów, zwłaszcza w środkowych odcinkach sezonu. "Wiedźmin" jest zbyt chaotyczny , a jego narracja może stanowić problem nawet dla fanów dzieł Sapkowskiego. Mamy tu bohaterów w kilku różnych liniach czasowych i jeśli to nie jest kłopotem, to będą nim z pewnością fatalnie zarysowane relacje między bohaterami.
Tu głównie się o nich mówi, a widz nie czuje żadnej więzi między np. Geraltem i Ciri czy Yennefer. Natomiast nawet zamaskowany Mandalorianin potrafi zarazić widza swoją troską o małego kosmitę, który ma moc. Coś razem przeszli, a "mały Yoda" to postać dla, której Mando jest w stanie się poświęcić. Zmiany wprowadzone do fabuły "Wiedźmina" wyszły serialowi na gorsze i prawdopodobnie nawet dla postronnego widza, nie jest to produkcja, w której wyjątkowo interesuje nas co stanie się z kimś poza Białym Wilkiem, a tak absolutnie być nie powinno.
Potencjał
Oba seriale zostawiają nas w miejscu, z którego fabuła może potoczyć się na sto różnych sposobów. Geralt spotkał Ciri i w drugim sezonie mogą razem podróżować, ale nie muszą. Dziecko-niespodzianka może uczyć się wiedźmińskiego fachu pod okiem innych nauczycieli, jak Vesemir czy Eskel, gdy sam Geralt wyruszy na dalsze wyprawy. Ciri może też uczyć się na czarodziejkę i nadal wszystko będzie w większej lub mniejszej zgodzie z książkami, choć twórcy serialu i tak kompletnie o to nie dbają. Jakie wydarzenia zatem zobaczymy? To może być wszystko, co wymyślił Sapkowski, ale też może nie być to nic z tych rzeczy.
Ogromne pole do popisu mają twórcy "The Mandalorian". Główny bohater ma swojego wroga i pewnie dojdzie do pojedynku z Gideonem, który w jakiś sposób wszedł w posiadanie niezwykle istotnego artefaktu - Mrocznego miecza świetlnego. Jednak poza tym, wydarzyć się może wszystko. Opieka nad niesfornym dzieciakiem dostarczy wielu atrakcji, ale i tu nie wiemy nawet, czy Mando będzie chciał go wychowywać, czy raczej jak najszybciej poszuka dla niego nowego, bezpiecznego domu, latając po omacku po galaktyce.
Podsumowanie
Choć znacznie bardziej polecamy serial z Disney+ (mimo trudności z dotarciem do odcinków), to nie znaczy, że nie warto poznać także wiedźmińskiego serialu, który choć wyprany został ze słowiańskich motywów, to nadal powinien być bliższy sercu Polaków. Kończąc, pozostajemy w optymistycznym nastawieniu, że oba omówione seriale dostarczą w kolejnym sezonie rozrywki na wyższym poziomie. Najważniejsze, że bohaterowie tych seriali są "trafieni", a wszelkie niedociągnięcia realizacyjne i fabularne zawsze można (i trzeba) poprawić w przyszłości.
Michał Derkacz
fot. kadry z seriali "Wiedźmin" i "The Mandalorian"