W Ameryce klasy B
2010-10-27 11:43:46Przygotowując American Film Festival, Roman Gutek oświadczył wszem i wobec, że zamierza zorganizować festiwal poświęcony wszystkim stanom amerykańskiego kina. Słowa te stały się hasłem przewodnim nowej inicjatywy Gutka, który wywiązał się z nich z nawiązką. Program rzeczywiście obfitował w przekrój gatunkowy, wpisujący się we wspomnianą ideę. Jeden z zaprezentowanych podczas AFF filmów - "Do szpiku kości", zdobywca głównej nagrody na tegorocznym festiwalu Sundance, wygrał również na AFF.
Ta poruszająca historia osadzona w realiach małego amerykańskiego miasteczka już dziś określana jest mianem jednego z faworytów zbliżającej się wielkimi krokami oscarowej gali.
"Do szpiku kości" w reżyserii Debry Granik jest smutną opowieścią o 17-letniej Ree, której życie, niemal na samym jego starcie nastręcza samych trudności. Już jako nastolatka została zobowiązana do opieki nad dwojgiem młodszego rodzeństwa oraz chorą psychicznie matką. Ree, grana przez świetną Jennifer Lawrence poświęca całą swoją energię i wolny czas rodzinie, tłamsząc swoje pragnienia i chęć wyrwania się z małej miejscowości w której mieszka. To właśnie ta Ameryka klasy B wydaje się najlepiej oddawać charakter słów Romana Gutka. Nie ma w niej opasłych willi, szybkich samochodów i wściekłych bandytów. Pozytywne emocje zredukowane są do minimum, obowiązuje w niej prawo silniejszego, który nie zna litości. Bandyci zdefiniowani są tu jako normalni mieszkańcy walczący o swoje dobro, przemoc natomiast, wpisana jest w definicję tego niedostępnego świata. Drzwi do niego delikatnie uchyla nam główna bohaterka filmu, której skomplikowane życie wywraca się do góry nogami za sprawą dawno niewidzianego ojca. Siedemnasty rok jest ziemskiej egzystencji przyniósł jej informacje związane z jego wyjściem z więzienia, za kaucją na poczet której zastawiono rodzinny dom Ree. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że ojciec nastolatki zniknął w tajemniczych okolicznościach, a jedyną drogą do odzyska kaucji i niedopuszczenia do zajęcia domu jest jego odnalezienie.
Reżyserka filmu wprowadza nas w świat rządzący się własnymi prawami, gdzie kręgosłup moralny funkcjonuje w zupełnie inny sposób. W tej zapomnianej krainie, ludzie przemijają, a ich życie pozostaje zapomniane. Nie ma tu miejsca na cukierkową miłość. Ree jako alternatywę dla siebie widzi służbę w wojsku, jednak uświadamia sobie, że jej marzenia muszą poczekać, najważniejsze jest tu i teraz.
Recenzja powstała podczas 1. American Film Festival (Wrocław, 20-24 października 2010)
Dominik Pospieszyński
(dominik.pospieszynski@dlastudenta.pl)