Recenzje - Kino

Uproszczone studium przyjaźni męsko-męskiej

2009-08-06 11:18:32
 Całe życie kumplował się tylko z dziewczynami. Zdał sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy oświadczył się wybrance swojego serca i nie mógł znaleźć dla siebie drużby. Postanowił zatem poszukać faceta, który będzie mu towarzyszył na ślubie.


Tak właśnie pokrótce wygląda fabuła komedii „Stary, kocham cię”, wyreżyserowanej przez  Johna Hamburga. Główny bohater Peter Klaven, grany przez Paula Rudda, jest pośrednikiem nieruchomości i właśnie kroi mu się dość zyskowna transakcja, z której powodzeniem wiąże swoje przyszłe plany. Peter postanawia się oświadczyć swojej kobiecie o imieniu Zooey (Rashida Jones), z którą widuje się od niecałego roku – jednakże jest całkowicie przekonany, że to ta jedyna.

Zooey, jak typowa kobieta, ma parę przyjaciółek-plotkarek, które wystąpią w roli jej druhen na ślubie. I tu pojawia się już wspomniany problem – Peter nie ma kolegów. Cały koncept filmu kręci się wokół perypetii związanych ze znalezieniem przyjaciela, a po jego znalezieniu – w roli szczęśliwie odszukanego wystąpi Sydney Fife, grany przez Jasona Segela – z przekonywaniem się do niego i ostateczną próbą, dzięki której diament znajomości staje się brylantem wieczystej przyjaźni.

Sam pomysł na film jest całkiem nowatorski i przewrotny. Oto bowiem otrzymujemy komedię romantyczną, która nie dość, że kręci się wokół przyjaźni, to jeszcze chodzi tu głównie o dwóch facetów, a pomimo tego „Stary, kocham cię” niezaprzeczalnie należy do gatunku „komedia romantyczna”. Bez żadnych homoseksualnych podtekstów, twórcy filmu chcieli pokazać, jak ważna jest przyjaźń między dwoma mężczyznami, a równocześnie jak trudno ją znaleźć i jak bardzo trzeba ją pielęgnować, aby jej nie stracić. „Stary, kocham cię” to film dobry – i to określenie pasuje do niego najlepiej.

Czemu nie jest wybitny? Zacznę od tego, że temat męskiej przyjaźni został potraktowany dość nieprawdopodobnie. Przyjaźń to bowiem coś, co trwa latami, w trakcie których przyjaciele przekonują się, czy mogą na sobie polegać i czy więź ich łącząca rzeczywiście zasługuje na wzniosłe miano „przyjaźni”. W „Stary, kocham cię” Peter i Sydney poznają się przypadkowo, a chwilę później nazywają się nawzajem przyjaciółmi, deklarując sobie to uczucie do deski grobowej. Widz ma pewne kłopoty z utożsamieniem się z procesem pokazanym na ekranie – po prostu czuje się, że coś tu pominięto i uproszczono, zastępując skomplikowaną mozaikę wydarzeń budujących przyjaźń prostymi flizami z supermarketu budowlanego.

Poza tym, miejscami film jest mało zajmujący. Owszem, obfituje w momenty przezabawne – warto chociażby wspomnieć o bliskim spotkaniu pierwszego stopnia z językiem faceta, które Peter zalicza podczas swojej kolejnej męskiej randki. Po tym incydencie, homoseksualny brat Petera daje mu radę, aby jego męskie randki wyglądały inaczej – nie może brać delikwentów na „Diabeł ubiera się u Prady”, jeśli nie chce, żeby te spotkania kończyły się namiętnym pocałunkiem z osobnikiem tej samej płci. Pomimo znacznego uproszczenia procesu wykuwania przyjaźni, zamysł filmu również jest naprawdę ciekawy. Rzadko widujemy w komediach romantycznych sceny, w których główny bohater próbuje się przemóc, żeby zadzwonić do... mężczyzny i umówić się z nim na piwo. To niewątpliwie powiew świeżości w tym gatunku, choć wątpię, aby powstało wiele filmów, które by powielały schemat „Stary, kocham cię” – takie już moje odczucie i przeczucie.

Nawiązując jeszcze do humoru – ciężko określić, z jakim typem mamy tu do czynienia. Z jednej strony żarty w stylu zwrócenia treści żołądkowej na kolegę, z drugiej – specjalny kącik w pokoju mężczyzny, przeznaczony do masturbacji. Na jednej szali jest Peter, przekręcający słowa w sposób zabawny tylko dla niego samego, a na drugiej – pies Sydney’a wypróżniający się na chodnik i ogromny mężczyzna bez szyi, którego podeszwa niefortunnie natrafia na efekt metabolizmu czworonoga. Hmm. Biorąc pod uwagę powyższe przykłady, można by stwierdzić, że humor w „Stary, kocham cię” jest raczej dość prymitywny – nie chcę jednak zdradzać najśmieszniejszych momentów filmu, które niewątpliwie zweryfikują tę opinię. Nie zmienia to faktu, że na tej komedii można się nieźle pośmiać – ale równocześnie wydaje mi się, że pozostawia ona pewien niedosyt, a na pewno nie wywołuje zakwasów mięśni brzucha.

Cóż więcej można rzec o tym filmie? Fabryka Snów przyzwyczaiła nas do tego, że produkcje pod jej egidą trzymają pewien poziom, i do nawet całkiem wysoki, nie schodząc poniżej poprzeczki jakości, ustawionej przez szefów wytwórni. Tak samo jest z „Stary, kocham cię”. Widzowie otrzymali bowiem całkiem świeżą, umiarkowanie śmieszną komedię, dzięki której można miło spędzić popołudnie w kinie i zażyć trochę niezobowiązującej rozrywki. Choć proces zawierania przyjaźni został tu sprowadzony praktycznie do magicznego uścisku dłoni, naprawdę miło jest przyglądać się rozwojowi sytuacji i przeżywać wraz z Peterem jego rozterki miłosno-koleżeńskie. Jeśli zatem nie oczekujesz dokładnego psychologicznego portretu bohaterów oraz relacji między nimi i do tego śmieszą cię żarty o onanistach (te akurat były bardzo zabawne) – „Stary, kocham cię” na pewno ci się spodoba, niczym lekka lektura Harlequina na werandzie oplatanej ciepłym, popołudniowym wiatrem. Ale zrobiło się poetycko!

Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl )


Recenzja powstała dzięki:




Słowa kluczowe: Stary, kocham Cię recenzja I love you man, Cinema City, film, Paul Rudd, Rashida Jones, Sydney Fife
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?

Aquaman i Zaginione KrÃłlestwo
Aquaman i Zaginione Królestwo - recenzja wydania Blu-ray

Czy warto zobaczyć ten film? Jakie dodatki są na płycie Blu-ray?

Polecamy
Tylko zwierzęta nie błądzą
Tylko zwierzęta nie błądzą - recenzja przedpremierowa

Nowy francuski film dostał już dwie nominacje do Cezara. Czy warto obejrzeć ten miłosny kryminał?

PasaÅźer nr 4
Pasażer nr 4 - recenzja

Co zrobić, gdy na statku kosmicznym kończy się tlen?

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?