U Pana Boga w Ogródku
2007-09-03 11:40:27Ten tytuł mówi wszystko. Mamy do czynienia z kontynuacją popularnego filmu „U Pana Boga za piecem”- fenomenu, który uruchomił inne filmy min. "Białą sukienkę", "Statystów" oraz "Ranczo". Było minęło. Najwyższa pora zobaczyć, cóż nowego słychać po dziesięciu latach u mieszkańców Królowego Mostu.
Otóż, pewne rzeczy pozostały niezmienne, mianowicie miejsce, wszyscy bohaterowie z poprzedniej części i oczywiście humor. Z tą jednak różnicą, iż teraz historia skupia się na nowej postaci. Mowa o najgorszym na roku absolwencie szkoły policyjnej Marianie Cielęckim, a także świadku koronnym, któremu w ramach programu ochrony świadków zmieniono tożsamość i adres – wieloptak (więcej informacji znajdziecie w filmie). Jakby tego było mało na głowie naszego komendanta Andrzeja ciąży chęć otwarcia wydziału zabójstw, wydanie za mąż córki z dzieckiem, ratowanie życia ojca za pomocą strażackiej drabiny i biustu bufetowej Struzikowej, a także biznesmen z Włoch pragnący otworzyć w miasteczku supermarket…
Niewątpliwie film ten jest jednym z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych polskich produkcji. Po wielkim sukcesie poprzedniej części oczekiwania są duże, tym bardziej, że na jej kontynuacje przypadło nam czekać blisko dziesięć lat. Jak mówi sam reżyser Jacek Bromski „U Pana Boga za piecem” było eksperymentem - prowincja, nieznane twarze aktorów, podlaski dialekt, mała miejscowość będąca kolebką konserwatywnych wartości.
Wieś Królowy Most to miejsce, w którym zdaje się, iż czas się zatrzymał. Jest ona swoistym punktem odniesienia do rzeczywistości, gdzie tradycja i dawne wartość tworzą komiczny melanż z nowym stylem życia. Inaczej mówiąc reżyser zestawił ze sobą dwa światy: Białegostoku, będący ciepłym, przyjaznym i otwartym miejscem z twardą i chłodną rzeczywistością. Tę swojską, prozaiczną rzeczywistość ubarwiają dialogi przepełnione humorem z charakterystycznym akcentem tamtejszej ludności. Kto szuka wysublimowanych i ambitnych tekstów niech daruje sobie przyjemność oglądania tego obrazu. Nie ma co się oszukiwać teksty są proste, naładowane emocjami, a to w połączeniu z muzyką, zaśpiewem tamtejszego języka, niezła grą aktorów i plenerem daje naprawdę zadowalający efekt. Jednak klimat filmu to nie tylko paradoksalne przygody bohaterów. Niewątpliwie dotyka on także problemów ludzkich, które są przyprawione szczyptą humoru i groteski. Mowa o miłości, tęsknocie, przemianach, także tych metafizycznych.
Od dłuższego czasu kinomaniacy są bombardowani wszelkimi remake`ami czy sequel`ami. I to właśnie takie a nie inne produkcję przyciągają do sal kinowych masy spragnione zaspokoić niedosyt i ciekawość po pierwszej części danej produkcji. Czas pokazał, że bardzo rzadko takie obrazy dorównują swoim pierwowzorom. Jacek Bromski sam długo się wzbraniał przed nakręceniem kontynuacji „U Pana Boga za piecem”. To czy udało mu się dobić a nawet przebić poprzeczkę, którą ustawiła pierwsza część oceńcie sami. Moim zdaniem, zapewne mimo najszczerszych chęci ekipy, film pozostaje w tyle za swoim poprzednikiem. Brakuje mu podmuchu świeżości, który wniósłby coś nowego, zaskakującego... Jednakże błędem byłoby nie zobaczyć kolejnego dorobku naszej kinematografii. Warto choćby dla niestrudzonego księdza, komisarza i tego skądinąd niepowtarzalnego klimatu i humoru. Warto dać się zatrzymać w czasie.
Otóż, pewne rzeczy pozostały niezmienne, mianowicie miejsce, wszyscy bohaterowie z poprzedniej części i oczywiście humor. Z tą jednak różnicą, iż teraz historia skupia się na nowej postaci. Mowa o najgorszym na roku absolwencie szkoły policyjnej Marianie Cielęckim, a także świadku koronnym, któremu w ramach programu ochrony świadków zmieniono tożsamość i adres – wieloptak (więcej informacji znajdziecie w filmie). Jakby tego było mało na głowie naszego komendanta Andrzeja ciąży chęć otwarcia wydziału zabójstw, wydanie za mąż córki z dzieckiem, ratowanie życia ojca za pomocą strażackiej drabiny i biustu bufetowej Struzikowej, a także biznesmen z Włoch pragnący otworzyć w miasteczku supermarket…
Niewątpliwie film ten jest jednym z najbardziej wyczekiwanych tegorocznych polskich produkcji. Po wielkim sukcesie poprzedniej części oczekiwania są duże, tym bardziej, że na jej kontynuacje przypadło nam czekać blisko dziesięć lat. Jak mówi sam reżyser Jacek Bromski „U Pana Boga za piecem” było eksperymentem - prowincja, nieznane twarze aktorów, podlaski dialekt, mała miejscowość będąca kolebką konserwatywnych wartości.
Wieś Królowy Most to miejsce, w którym zdaje się, iż czas się zatrzymał. Jest ona swoistym punktem odniesienia do rzeczywistości, gdzie tradycja i dawne wartość tworzą komiczny melanż z nowym stylem życia. Inaczej mówiąc reżyser zestawił ze sobą dwa światy: Białegostoku, będący ciepłym, przyjaznym i otwartym miejscem z twardą i chłodną rzeczywistością. Tę swojską, prozaiczną rzeczywistość ubarwiają dialogi przepełnione humorem z charakterystycznym akcentem tamtejszej ludności. Kto szuka wysublimowanych i ambitnych tekstów niech daruje sobie przyjemność oglądania tego obrazu. Nie ma co się oszukiwać teksty są proste, naładowane emocjami, a to w połączeniu z muzyką, zaśpiewem tamtejszego języka, niezła grą aktorów i plenerem daje naprawdę zadowalający efekt. Jednak klimat filmu to nie tylko paradoksalne przygody bohaterów. Niewątpliwie dotyka on także problemów ludzkich, które są przyprawione szczyptą humoru i groteski. Mowa o miłości, tęsknocie, przemianach, także tych metafizycznych.
Od dłuższego czasu kinomaniacy są bombardowani wszelkimi remake`ami czy sequel`ami. I to właśnie takie a nie inne produkcję przyciągają do sal kinowych masy spragnione zaspokoić niedosyt i ciekawość po pierwszej części danej produkcji. Czas pokazał, że bardzo rzadko takie obrazy dorównują swoim pierwowzorom. Jacek Bromski sam długo się wzbraniał przed nakręceniem kontynuacji „U Pana Boga za piecem”. To czy udało mu się dobić a nawet przebić poprzeczkę, którą ustawiła pierwsza część oceńcie sami. Moim zdaniem, zapewne mimo najszczerszych chęci ekipy, film pozostaje w tyle za swoim poprzednikiem. Brakuje mu podmuchu świeżości, który wniósłby coś nowego, zaskakującego... Jednakże błędem byłoby nie zobaczyć kolejnego dorobku naszej kinematografii. Warto choćby dla niestrudzonego księdza, komisarza i tego skądinąd niepowtarzalnego klimatu i humoru. Warto dać się zatrzymać w czasie.
Żaneta Darosz
zaneta.darosz@dlastudenta.pl
zaneta.darosz@dlastudenta.pl
Słowa kluczowe: U Pana Boga w Ogródku, recenzja, Jacek Bromski, recenzje, U Pana Boga za piecem, kontynuacja