Recenzje - Kino

Tupot demonich stóp

2009-11-03 12:32:43
 San Diego w słonecznej Kalifornii. Dwójka ludzi chce poznać prawdę, wyzywając w ten sposób na pojedynek siły, potęgi których nawet nie są w stanie sobie wyobrazić.


Katie od dziecka słyszała w nocy dziwne odgłosy, dźwięki kroków pomimo braku osoby, która mogłaby je wydawać, a do tego nieraz zdarzało się, że czuła na sobie czyjś oddech, będąc w pokoju zupełnie sama. Jej chłopak Micah postanowił znaleźć przyczynę tych nienormalnych zjawisk. Zaopatrzył się w kamerę, dyktafon i statyw, który postawił w sypialni, żeby nagrywać wszystko, co się będzie działo w nocy. Na początku poruszały się tylko lekko drzwi, pomimo tego, że wszystkie okna w domu były zamknięte, później drzwi zaczęły trzaskać, a kroki stały się coraz wyraźniejsze. Para wezwała „doktora od duchów”, który stwierdził, że mają do czynienia z demonem i dał im numer do swojego kolegi. Micah uznał, że nie potrzebuje niczyjej pomocy, a do tego dość nieroztropnie w nocy, po usłyszeniu kroków i innych, dziwnych hałasów, prowokował rzekomego demona, chociażby słowami „Is that all you got?”. Jak można się domyślić, demony nie lubią, jak się z nimi zadziera...

„Paranormal Activity” zrobione jest w konwencji „Blair Witch Project”, także jeśli komuś podobała się kamera z ręki i uzyskiwane w ten sposób złudzenie realności wydarzeń, i ta produkcja powinna przypaść mu do gustu. Generalnie wydaje mi się, że film mógł zostać zrobiony za śmiesznie niską kwotę, bowiem masy efektów specjalnych w nim nie uświadczymy, a ujęcia rzeczywiście robione są tylko jedną kamerą. Ten sposób wykonania horroru jest ostatnio raczej rzadko spotykany. Na przykładzie „Paranormal Activity” można by powiedzieć: szkoda, bo atmosfera budowana tą techniką jest niezwykle gęsta i prawdziwie niepokojąca.

„Paranormal Activity” to bowiem całkiem ciekawa propozycja, którą na pewno warto zobaczyć. Wydawałoby się, że schemat przyjęty przez Katie i Micah pt. „w nocy kręcimy z kamery na statywie, a w dzień oglądamy, co nam wyszło” może być nudnawy, ale skutecznie pobudza on ludzką ciekawość i wzbudza pewien dyskomfort, spowodowany niewiedzą i niepewnością tego, co będzie dalej. W pewnym sensie horror ten jest bowiem nieprzewidywalny, co jest jego dodatkową zaletą. A finał (podobno są aż trzy alternatywne zakończenia) jest według mnie świetny, o ile oczywiście traficie na tę końcówkę, co ja. Można go nazwać kwintesencją gatunku – poza tym dawno nie słyszałem kobiecych krzyków w kinie, i do tego nie podczas klasycznych jump-scenek.

„Paranormal Activity” ma jednak jedną, koronną wadę. Skoro stylizowany jest na prawdziwy film z amatorskiej kamery, a nie na kasową, hollywoodzką produkcję, to powinien być  tej swojej pozie konsekwentny. Tymczasem razi jeden element tej całej układanki – jest nim Micah. Powiedzcie mi, kto przy zdrowych zmysłach, słysząc przerażające odgłosy i widząc wielkie ślady niematerialnej istoty, szukałby jej po domu, co więcej, prowokował ją do dalszych igraszek? Większość z nas uciekałaby spod demonich łapsk czem prędzej :), a nie umyślnie wystawiała się na piekielne moce. Jest to w sumie cecha prawie każdego amerykańskiego horroru – ile to bowiem razy zdarzało nam się mówić podczas seansu: „nie wchodź tam!” albo „nie otwieraj tego!” – a oni konsekwentnie wchodzili i otwierali. Nie inaczej jest w „Paranormal Activity”, co niestety muszę zaliczyć do minusów produkcji.

Mimo tej drobnej, acz znaczącej wady, pragnę polecić „Paranormal Activity”, chociażby dla finału i klimatu, sukcesywnie budowanego przez cały film,”. Ale – zawsze musi być jakieś ale – zastrzegam równocześnie, że najlepiej będzie, jeśli zobaczycie go tydzień, bądź dwa po premierze, ewentualnie w domu na DVD. Dlaczego? Otóż chciałbym w tym miejscu poczynić pewną uwagę na temat zjawiska, którego jestem świadkiem za każdym razem, kiedy oglądam horror w kinie zaraz po premierze, albo tym bardziej – przed premierą. Sala jest zazwyczaj wypełniona po brzegi facetami, wpisującymi się w schemat statystycznego Polaka, odwiedzającego kino dwa razy do roku, którzy przyprowadzili na seans swoje lepsze połowy w celu ich nastraszenia. Ok, nie mam nic przeciwko temu. Jednakże tacy panowie potrafią skutecznie zepsuć seans filmu, który z założenia powinno oglądać się w ciszy, bowiem głupkowatych komentarzy nie zagłuszają wybuchy z ekranu. Tacy goście za wszelką cenę chcą zaistnieć i przypodobać się swoim dziewczynom, pokazując z jednej strony, że ich buchający testosteron nie pozwala na strach, a z drugiej – że są na tyle fajni, że komentarzem grzeszącym inteligencją kwiatka parapetowego potrafią rozśmieszyć zgromadzonych na seansie. Jeśli do tego takich delikwentów na sali będzie więcej niż dwóch – możecie spokojnie ją opuścić, wiedząc, że właśnie oglądanie filmu straciło swój sens. Rozumiem całkowicie to, że sala kinowa to nie teatr i nikt nie wymaga od publiczności kompletnej ciszy. Ale na takiego typu filmie, który tworzy atmosferę złowrogą ciszą, przerywaną przerażającymi odgłosami, namiastka ciszy na sali byłaby wysoce pożądana.

Po tej krótkiej dygresji muszę jednak przyznać, że „Paranormal Activity” zrobiło na mnie dobre wrażenie, które zostało tylko trochę nadszarpnięte brakiem odpowiedniej atmosfery na sali. W każdym bądź razie polecam, choćby dla zaspokojenia ciekawości i ku rozwadze, czy ten typ tworzenia horroru, przeżywający swój renesans za czasów „Blair Witch”, ma szansę wrócić do łask. I życzę Wam tego, żeby na sali było choć odrobinę cicho, a na pewno w którymś momencie seansu serce zabije Wam mocniej, a dookoła rozlegnie się kobiecy krzyk.

Wojciech Busz
(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Recenzja powstała dzięki:

Słowa kluczowe: Pranormal activity, horror, premiera, kino, Cinema City, Blair Witch Project
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
  • film [0]
    maszka
    2010-03-03 19:41:48
    Takie rzeczy przyprawiaja mnie o gesią skóre... Niezły film!
  • 70 mln za 15 tyś. To się nazywa świetny pomysł! [0]
    Emi
    2009-12-27 00:55:04
    Po tej scenie ze śladami na pudrze, oraz po kształcie tych śladów - obstawiłam, że na dachu kryje się po prostu podstępny złośliwy i głośno tupiący skunks kalifornijski. Nadal tak sądzę ;(
  • Paranormal Activity... [0]
    Tomek
    2009-11-22 20:22:14
    Trailer jest świetny... ale tylko trailer! W całości film nudny i niestraszny... bardzo bardzo bardzo przereklamowany!
Zobacz także
Andrew Scott, Ripley
Ripley - recenzja serialu

Serial Netflix to nowa ekranizacja książki "Utalentowany pan Ripley".

Kolor purpury
Kolor purpury (2024) - recenzja DVD

Czy warto zobaczyć remake musicalu Stevena Spielberga?

Civil War
Civil War - recenzja

Dlaczego jest to jeden najlepszych filmów 2024 roku?

Polecamy
Planeta Singli 3
Planeta Singli 3 - recenzja

A gdyby tak "Wesele" Smarzowskiego było komedią romantyczną?

Wyspa Fantazji
Wyspa Fantazji - recenzja

Horror w miejscu gdzie wszystkie fantazje mogą się spełnić. Czy to dobry film?

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Kolor purpury
Kolor purpury (2024) - recenzja DVD

Czy warto zobaczyć remake musicalu Stevena Spielberga?

Andrew Scott, Ripley
Ripley - recenzja serialu

Serial Netflix to nowa ekranizacja książki "Utalentowany pan Ripley".

Popularne
25 najlepszych filmów wszech czasów
25 najlepszych filmów wszech czasów

Magazyn "Empire" wybrał najlepsze filmy wszech czasów. Zapraszamy do obejrzenia ścisłej czołówki rankingu!

Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi
Najlepsze filmy dla zjaranych ludzi

Dym w płucach często łączy się z oglądaniem filmów. Prezentujemy 20 idealnych filmów na wieczór z zielskiem.

12 najlepszych filmów psychologicznych
12 najlepszych filmów psychologicznych

Przedstawiamy najlepsze filmy psychologiczne, które każdego oglądającego zmuszą do refleksji!