The Last of Us - recenzja odcinka 7.
2023-02-28 08:51:35Serial „The Last of Us” w 7. odcinku niemal w całości jest poświęcony wydarzeniom z przeszłości Ellie. Retrospekcja zabiera nas tym razem do opuszczonego centrum handlowego, gdzie bohaterka wraz z ówczesną przyjaciółką Riley, spędzają noc, po tym jak wymykają się spod czujnych oczu patroli Fedry. Riley, która niedawno zniknęła okazuje się być członkinię grupy Świetlików, a jeśli przychodzi wam na myśl postapokaliptyczna wersja „Romeo i Julii” z homoseksualnymi nastolatkami w centum, to… macie rację. Spotkanie Ellie z Riley to nic innego jak randka, która w najwspanialszej dla obu stron chwili zostaje przerwana najbrutalniej jak to możliwe w świecie „The Last of Us” – atakiem zarażonego, który gryzie obie dziewczyny, wydając na nie wyrok śmierci. Ten jak wiemy ostateczny był tylko dla jednej z nich.
7. odcinek pod tytułem „Pozostawieni” (w oryg. „Left Behind”) to dość dokładna ekranizacja dodatku fabularnego do gry, który był bardzo wysoko oceniany przez graczy i krytyków. Choć twórcy serialu fantastycznie przenieśli wirtualne centrum handlowe do prawdziwego świata (mistrzowskie scenografie!), a także niemal 1:1 oddali pamiętne sceny na karuzeli, w foto-budce czy sklepiku z horrorami, to jednak nie udało im się uniknąć dłużyzn i nudy. Chyba pierwszy raz tak wyraźnie doskwiera tu różnica w medium, gdy zamiast z zapartym tchem zwiedzać kolejne piętra opuszczonego budynku, musimy wysłuchiwać dwóch zbuntowanych nastolatek z poczuciem, że ten epizod to tylko wypełniacz czasu, a gdzieś tam teraz biedny Joel leży konając po ranie z finału 6. odcinka.
Problemem jest także ewidentny brak rozwoju postaci Ellie, która w retrospekcji ma identyczny charakter jak we współczesności. Ten odcinek miał nam pokazywać kluczowe wydarzenia, które ją ukształtowały. Okoliczności ugryzienia, utratę jedynej przyjaciółki, która ledwo stała się jej dziewczyną itd. Tymczasem mamy wrażenie, że nic od tego czasu się nie zmieniło, a Ellie jak irytująca była tak jest. To wielki minus sam w sobie, ale zwłaszcza względem pierwowzoru, gdzie takiego problemu wcale nie było.
Twórcy nie poradzili sobie też z realizacją samej sceny ataku zarażonego na bohaterki. Chyba niepotrzebnie starali się budować napięcie, zdradzając, że niebezpieczeństwo jest blisko, bo gdy następuje sam atak, widzowie nie są zaskoczeni, tylko dostają to na co od dawna czekali i to już nie działa tak mocno. W samej choreografii walki też trudno odszukać momenty, kiedy dziewczyny mogły zostać ugryzione, a twórcy robią ponownie ten sam zabiec co z Tess oraz Samem. Po szamotaninie nagle pokazuje nam się, że doszło do ugryzienia. Może straszniejsze byłoby tym razem pokazanie ugryzienia gdy do niego doszło, wraz z natychmiastową reakcją bohaterek?
Na koniec wracamy do wątku Joela, którego Ellie postanawia ratować jak tylko potrafi, szczęśliwie znajdując igłę z nitką. Domyślamy się, że sceny z retrospekcji mają wyjaśniać, dlaczego dziewczyna nie chce stracić kolejnej bliskiej osoby, ale współczesna akcja jest już dość dramatyczna i bez tej podbudowy. Fani gry wiedzą już, że 8. odcinek zaserwuje nam kolejne porcje skrajnych emocji, tym razem już bez niewiele wnoszących retrospekcji.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe HBO