The End of the F***Ing World 2 - recenzja serialu
2019-12-02 12:20:44Groźny i tajemniczy, słodki i romantyczny. Trudno znaleźć inne przymiotniki, które lepiej scharakteryzują ten serial. "The End of the F***Ing World" to naprawdę koniec świata.
Dwa lata wcześniej
Od wydania pierwszego sezonu minęło 741 dni. Tyle producenci Netflixa kazali nam czekać na kontynuację historii Alyssy (Jessica Barden) oraz Jamesa (Alex Lawther). Tyle kazali nam czekać w niepewności i niewiedzy. Czy to nie jest okrutne?
Po kolei. Pojawia się jedna znacząca postać - Bonnie. Była dziewczyna Dra Clive’a Kocha. Jedyna główna bohaterka, która rzeczywiście zamordowała kogoś z premedytacją. James w drugim sezonie na dobre traci swoje skłonności do zabijania istot żywych. Alyssa jednak nie przestaje zaskakiwać głupimi pomysłami.
Pierwszym z nich jest niezobowiązujący ślub z jej dość przypadkowym chłopakiem, z którym tego ślubu chyba nie chciała brać. Sytuacja się komplikuje, kiedy ona i James dostają list z dziwną zawartością. Dla Jamesa jest to powód do spotkania (a raczej stalkowania – to nie mogło być takie łatwe) z Alyssą. Ich ponowne spotkanie nie było łatwe ze względu na dość brutalny list, do którego napisania bohater został wcześniej zmuszony w szpitalu. Jak widzimy skomplikowanych wątków tutaj nie brakuje!
Serial udowadnia, że ludzie noszą ze sobą jakiś bagaż doświadczeń, pragnień i każdy z nas coś stracił. Bonnie jest przekonana, że ktoś, kto ją bardzo kochał, został brutalnie zamordowany. Właściciel motelu stracił żonę, a para głównych bohaterów ma za sobą zabójstwo w obronie koniecznej. Serial przekonuje, że ludzie mogą żyć w błędzie oraz że mamy w sobie moc ratowania innych (tak jak i broń, która potrafi przypadkiem zabić).
Recenzja serialu od Netflixa
Najważniejszym elementem serialu jest więź, jaka łączy Alyssę i Jamesa. Jest szczera i prawdziwa. To ona potrafi zmienić bohaterów i pozwolić im "coś czuć" w życiu. Trudno w tym momencie nie powiedzieć, że w realnym świecie jest podobnie. Charaktery tej dwójki są jednocześnie takie same, ale i zupełnie inne, co nadaje pewnej realności w tym całym szaleństwie. Budowa serialu jest dość ciekawa. Wiele retrospekcji i innych zabiegów nadaje akcji dynamizmu. Pod względem technicznym serial spełnia wszystkie wymagania. Każdy kadr ma jakieś swoje uzasadnienie i nie wziął się przypadkiem. Muzyka jest idealnie dobrana, przenosi widza w klimat końcówki ubiegłego wieku. Aktorzy również, jak w poprzednim sezonie, bardzo dobrze się spisali.
The End of the F***Ing World - czy warto obejrzeć?
"The End of the F***Ing World" jest bardzo mocny. Dla kogoś szukających wrażeń, niespodziewanych zwrotów akcji i krwi - jest idealny. Historia bohaterów nie jest bardzo realistyczna, mimo tego warto go obejrzeć. Godny polecenia ze względu na wysoką jakość, świetny montaż, grę aktorską i tę przewrotność znaną z pierwszego sezonu.
Ocena końcowa: 9/10
Zobacz również: The End of F***ing World - recenzja pierwszego sezonu>>
Zuzanna Kowalska
fot. materiały prasowe Clerkenwell Films