Slow West - Fassbender na Dzikim Zachodzie [RECENZJA]
2015-11-20 15:17:05John Maclean zrealizował western, który zaczyna się od prostego, klarownego wprowadzenia w akcję. 16-letni chłopak wyrusza na poszukiwania ukochanej, którą oddziela od niego wiele mil niebezpiecznych terenów Dzikiego Zachodu.
Jednak narracja w "Slow West" wskazuje, że głównym bohaterem tej opowieści będzie ktoś inny. Poznajemy go po jakimś czasie, gdy ratuje chłopaka z opresji. Nasz tajemniczy rewolwerowiec składa gołowąsowi propozycję nie do odrzucenia, po czym razem wyruszają tropem dziewczyny, która skradła serce, lecz poszukiwana jest za coś zupełnie innego…
Trudna relacja między tymi dwoma bohaterami została przedstawiona w wyjątkowo interesujący sposób. Nie śledzimy tutaj kolejnej opowiastki o naiwnej przemianie postaci, które wzajemnie na siebie oddziałują. To raczej realistyczny zapis historii, która mogła się wydarzyć. Wszystko co widzimy jest szalenie wiarygodne, choć nie zabrakło czysto "filmowych" zwrotów akcji.
W świecie Dzikiego Zachodu, który proponuje nam reżyser nie istnieją podziały na dobrych i złych czy bandytów i złodziei. Są natomiast ci, którzy w tym brutalnym, "westernowym" świecie odnajdują się lepiej, lub gorzej. Surowy klimat i pewna, unikalna prawda bijące z ekranu to zdecydowanie najmocniejsze punkty "Slow West".
Zachwyca też aktorstwo, co jest kluczową kwestią w filmie z tak niewielką ilością postaci. Łącznie, na ekranie przewija się ich kilkanaście, a aktorzy grający najważniejsze role spisali się na medal. Michael Fassbender to klasa sama w sobie i fajnie było zobaczyć, jak poradzi sobie w kolejnym gatunku filmowym. Kodi Smit-McPhee to utalentowany, młody człowiek, który bardzo sprawnie zagrał dorastającego naprędce naiwniaka.
Jedna z drugoplanowych postaci ocenia głównych bohaterów jako "upadłego anioła i powstającego diabła". Choć określenie to jest troszkę na wyrost, to jednak ładnie i poetycko podkreśla różnicę pomiędzy nimi. A jeśli mówimy o "drugoplanowcach", to zarówno Ben Mendelsohn jak i Caren Pistorius pokazali jak powinno się wykorzystywać "swoje pięć minut".
"Slow West" wielokrotnie zaskoczy widza nie tylko skrywanymi intencjami bohaterów czy brutalnością, ale także dawką czarnego humoru, który pojawia się w idealnych momentach. To film, który nie wyważa otwartych drzwi, lecz jest genialny w swej prostocie. Prosta fabuła, kilku bohaterów i mistrzowska reżyseria składają się na fascynującą mieszankę, którą po prostu trzeba zobaczyć!
Slow West, reż. John Maclean, prod. Nowa Zelandia/Wielka Brytania, czas trwania 84 min, dystr. M2 Fils, polska premiera 20 listopada 2015
Michał Derkacz