Rozmawiamy z Karoliną Bruchnicką, tytułową "Córką trenera" [WYWIAD]
2018-08-01 13:34:10Karolina Bruchnicka, młoda aktorka grająca główną rolę w filmie "Córka trenera", porozmawiała z nami przy okazji premiery filmu w ramach 18. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty. Poznaliśmy kulisy jej przygotowań do roli, współpracy z Jackiem Braciakiem i życiowych wyborów. Przeczytaj wywiad!
Michał Derkacz, dlaStudenta.pl: Jesteśmy po światowej przemierzę filmu „Córka trenera”, w którym grasz główną rolę. Powiedz proszę, jakie są Twoje wrażenia po seansie z udziałem publiczności?
Karolina Bruchnicka: To był dopiero drugi raz, kiedy widziałam ten film, ale pierwszy raz z publicznością. Atmosfera była wspaniała! Zawsze ciekawiej jest oglądać film, słysząc reakcje ludzi. Zauważyłam, że widzowie bardzo często się śmiali, a czasem były nawet salwy śmiechu. Na pokazie, który odbył się dzień później, była już bardziej stonowana publiczność.
Film jednak nie jest komedią. Czy ten humor sytuacyjny był w 100% zaplanowany?
Nie kalkulowaliśmy na planie, że „teraz będziemy żartować”. To po prostu tak naturalnie wyszło, a niektórych dialogów nawet nie było w scenariuszu. Tym bardziej mnie to rozbawiło. Na przykład scena w samochodzie, gdy Maciej uczy Wiktorię, jak prowadzić. To było samo życie.
To prawda. Ta „życiowość” jest wielką zaletą tego filmu. Nie ma wymuszonych zwrotów akcji. Nie ma dramatycznego zakończenia, którego w pewnym momencie się spodziewałem.
Jak myślałeś, że się skończy?
Byłem niemal pewien, że bohaterka wpadnie pod auto, gdy twoja postać wysiadła z samochodu na środku ulicy. Bałem się też typowego happy endu…
To się bardzo cieszę, że to nie było przewidywalne i takie „grubymi nićmi szyte”.
Zdecydowanie nie było takie. A opowiedz trochę o swoich przygotowaniach do roli. Musiałaś nauczyć się grać w tenisa i specjalnie pracować nad formą fizyczną?
Tak jest. Miałam półroczny „poligon”, w czasie którego trenowałam grę w tenisa i chodziłam na salę treningową razem z Jackiem Braciakiem. Tych treningów było od 8 do 10 godzin w tygodniu. W tenisa grałam z Łukaszem i Maćkiem Woźniakiem, trening ogólnorozwojowy prowadził Łukasz Walczak. Wcześniej było jeszcze bardziej intensywnie, Łukasz chciał mieć pewność czy dam radę fizycznie.
Sceny, w których grasz są pokazane na zbliżeniach i w dodatku na zwolnionym tempie. Pewnie znawcy tenisa będą w stanie zauważyć co robisz źle. Te sceny pewnie wymagały od Ciebie wielkiego skupienia, a nie tylko wysiłku fizycznego…
Dałam z siebie wszystko.
Opowiedz jeszcze o tej współpracy z Jackiem Braciakiem. Jak się pracuje na planie z aktorem, który osiągnął już tak wiele i jest tak doświadczony?
Jacek otoczył mnie opieką i był dla mnie jak tata, ale nie ten filmowy, tylko taki naprawdę troskliwy, cudowny ojciec. Praca z nim to była dla mnie wielka przyjemność i wielkie wyróżnienie, że w ten sposób mogłam zacząć moją aktorską przygodę.
Grana przez ciebie postać ma z filmowym Maciejem taką naturalną „chemię”. Jak to wypracowaliście?
Trudno wypracować chemię (śmiech). Przygotowania do filmu trwały tak długo i były na tyle intensywne, że gdy zaczęliśmy pierwszy dzień zdjęciowy nie czułam wielkiego stresu czy przeskoku. To był naturalnie trwający, dalszy ciąg naszej wspólnej pracy. a w dodatku ekipa na planie była świetna. Już na pierwszych zdjęciach próbnych czułam dobrą energię.
W tym momencie muszę zapytać o Twoją interpretację postaci Macieja, którego gra Jacek Braciak. Czy to dobry ojciec?
Nie oceniam. Natomiast w filmie podoba mi się podejście do tej postaci. Nie sugeruje ono jednoznacznie czy Maciej jest dobrym czy złym ojcem. Najważniejsze jest to jak zinterpretuje to widz.
W filmie jest powiedziane, że Maciej wieszał piłkę do tenisa nad kołyską Wiktorii, co tylko umacnia nas w przekonaniu, że marzenie o karierze sportowej, to było jego marzenie, a nie córki. Imię Wiktoria też nie jest przypadkowe. Chyba zgodzimy się, że wielu rodziców robi tak samo, niezależnie od dziedziny życia…
Jasne, że Wiktoria oznacza zwycięstwo, a ojciec celowo tak nazwał córkę. Wiadomo, że często rodzice mają jakiś plan na życie swojego dziecka. Najważniejszy jest w tym wszystkim zdrowy rozsądek. Na szczęście, ja nie miałam takich doświadczeń. Aktorstwo to jest tylko i wyłącznie mój wybór i to wybór od przedszkola. Jak wiele dzieci w tym wieku chciałam zostać aktorką, z tym, że od tej pory nigdy nie zmieniłam zdania. W mojej rodzinie nikt nie wykonuje zawodów artystycznych, ale wszyscy mnie wspierali w moich wyborach.
Porozmawiajmy chwilę o pracy z reżyserem. Jaki na planie był Łukasz Grzegorzek? Był wymagający jak filmowy trener?
Był wymagający, ale też pozwalał na tyle dubli, ile było trzeba. Cały czas czułam zaufanie z jego strony i wolność jaką mi daje w prowadzeniu postaci. Miałam spore pole do interpretacji, ale wyglądało to tak, że my dużo rozmawialiśmy przed wejściem na plan. Łukasz podrzucał mi różne inspiracje muzyczne i filmowe. Sam scenariusz zmieniał się kilka razy, a przy okazji Łukasz pytał mnie, co ja bym zrobiła w danej sytuacji. To była współpraca, na równi, na zasadzie braterstwa.
Jak Ty interpretujesz główną problematykę tego filmu? O czym jest ta historia?
Wiadomo, że sport nie jest tu najważniejszy. To film z tenisem w tle, a opowiada o relacji ojca z córką. To nie jest tak, że przeznaczono go dla ojców - czterdziestolatków i 17-letnich córek. Każdy może się postawić w ich miejscu - młody tata 5-latki oraz dojrzały ojciec dorosłej kobiety.
Z tym trzeba się zgodzić. Wielu ludzi pewnie zobaczy siebie w postaci ojca czy córki z tego filmu. A powiedz proszę, jakie są Twoje aktorskie plany na najbliższą przyszłość?
Podczas tej edycji festiwalu Nowe Horyzonty można zobaczyć inny film z moim udziałem - „Monument” w reżyserii Jagody Szelc. W najbliższym czasie zacznę też pracę nad dwoma spektaklami.
Zdradzisz, co to będą za spektakle i gdzie je zobaczymy?
Niedługo będę mogła ujawnić szczegóły.
Jesteś osobą, która planuje wszystko w swoim życiu, tak jak filmowy Maciej, czy raczej stawiasz na spontaniczność?
Żyję i działam czysto intuicyjnie.
To dotyczy także doboru kolejnych ról?
Tak, działa intuicja. Z „Córką trenera” było tak, że ani przez chwilę nie miałam wątpliwości. Prywatnie interesuję się tenisem i od dziecka oglądam wszystkie duże turnieje. Chciałam kiedyś zrobić kurs na sędziego. W szkole aktorskiej musieliśmy napisać swoje wizytówki i ja napisałam, że gdybym miała urodzić się drugi raz to zostałabym tenisistką albo tancerką tańca towarzyskiego. Dwa lata później dzwoni Łukasz z propozycją roli w „Córce trenera”. Ciekawe, prawda?
Nic tylko życzyć kolejnych dobrych wyborów i udanych ról. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.
Rozmawiał: Michał Derkacz, dlaStudenta.pl
fot. materiały prasowe
Przeczytaj także: Recenzja filmu "Córka trenera" >>