Ród smoka - recenzja odcinka 1.
2022-08-23 10:16:4722 sierpnia 2022 roku na HBO zadebiutował serial „Ród smoka”, spin-off przebojowej „Gry o tron”, którego akcja zaczyna się na 172 lata przed narodzinami Daenerys Targaryen. Czy nowa produkcja ma szanse powtórzyć sukces pierwszych ekranizacji książek George'a R.R. Martina? Przeczytajcie recenzję odcinka 1.
Po szybkim wprowadzeniu, które przyda się zarówno znawcom twórczości Martina, jak i tym, którzy nie znają jeszcze „Gry o tron”, poznajemy główną bohaterkę „Rodu smoka”. Jest nią Rhaenyra Targaryen - pierwsze dziecko i jedyna córka króla Viserysa, którą bardziej zajmuje latanie na smoku i marzenie o poprowadzeniu armii do boju niż spełnianie pisanej jej roli pokornej służącej swemu ojcu i członkom jego rady w oczekiwaniu na wydanie za mąż, by królewskie łono się nie zmarnowało.
Dziewczynę szybko można polubić, a wiele wskazuje na to, że twórcy chcieli z niej zrobić nową Daenerys. Czy tak będzie (zarówno na ekranie jak i poza nim) to się dopiero okaże, ale na szczęście pozostali bohaterowie nie są zaprezentowani według tego samego wzoru i nie są sprowadzeni do odpowiedników z kultowego już serialu z 2011 roku.
Bardzo sprawnie przedstawiono nam głównych i drugoplanowych bohaterów i jak do tej pory nie da się podbić we wszelkich układach, zależnościach, sympatiach i konfliktach. Co ważne, fabuła jest pokazywana liniowo i klarownie, ale nie łopatologicznie i bez ostentacyjnych dialogów ekspozycyjnych. Wchodzimy w ten świat płynnie i czujemy się jakbyśmy znali tych bohaterów od dawna.
Pierwszy odcinek ustawia pionki na szachownicy, zaznaczając, że ród Targaryenów jest tak potężny (ma dużo wytresowanych smoków!), że zagrożeniem jakie może go dotknąć jest tylko wojna domowa. A ta zarysowana jest na razie tak, że król Viserys po rodzinnej tragedii (zmarła mu żona i syn po porodzie) chce uprzedzić ewentualne spory i ustanowić sukcesję. Pierwszeństwo do tronu powinien mieć jego brat Daemon Targaryen, ale to człowiek szalony, brutalny i powszechnie uznany za niegodnego zasiadania na „najniebezpieczniejszym krześle na świecie”.
Zaszczytu publicznego wskazania na pierwszą w kolejce do korony dostaje po raz pierwszy (wbrew tradycji) właśnie kobieta, ona, Rhaenyra. Co ciekawe, jej prywatne relacje z Daemonem są bardzo dobre, więc zobaczymy jak to się dalej potoczy, ale punkt wyjścia jest wielce interesujący. „Ród smoka” nie skręcił w stronę kina akcji czy dramatu rodzinnego w oprawie fantasy. To nadal ta sama pełna intryg, sojuszy i zdrad opowieść z polityką na pierwszym planie. Fantastycznie, że klimat „Gry o tron” został uszanowany i zachowany.
Podobnie sprawa wygląda jeśli chodzi o aspekty techniczne. Tu imponująco wypadają głównie kostiumy i rekwizyty, a także scenografia wewnątrz budynków. Nie tak fajnie jest już gdy widzimy szerokie ujęcia na plenery, miasto i pałace. Efekty komputerowe nie stoją na najwyższym poziomie i mamy złudzeń, że widzimy coś sztucznie dodanego. To krok wstecz względem „Gry o tron”, która nie miała takich problemów. Na szczęście smoki wyglądają nieźle. Mowa tu o samych efektach CGI, bo ich projekty są znakomite i widać, że są to poskromione, ale śmiertelnie niebezpieczne stworzenia.
Ducha pierwowzoru czujemy także w scenach akcji i seksu, bo tych nie zabrakło w pierwszym odcinku. Jest goło, jest ostentacyjnie i jest bardzo krwawo, miejscami nawet aż do przesady. Bez wątpienia dostajemy widowisko tylko dla dorosłych, a takie sceny jak wejście straży Daemona do miasta, walki podczas turnieju czy nieudany poród królowej (ładny montaż równoległy) udowadniają, że nie będzie to serial grzeczny i łatwy dla widza o słabym żołądku. Tu można zaznaczyć, że aktorstwo zarówno w scenach akcji jak i dialogowych stoi na bardzo wysokim poziomie, ale czy będą to pamiętne role, budujące nowe gwiazdy Hollywood? Na odpowiedź jeszcze trzeba poczekać.
Zastanawiająco słabo wypada natomiast muzyka, która przynajmniej w pierwszym odcinku nie zapada w pamięć. W żadnej ze scen nie podbija nam emocji i nie sprawia, że chcemy jej słuchać poza serialem. Brakuje ma także intra na początku odcinka. Czy opisane wady i zalety zostaną z nami na całość sezonu? Z przyjemnością będziemy to sprawdzać!
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe HBO Max