Prime Time - recenzja
2021-04-16 09:33:31Po sukcesie w psychologicznej produkcji Jana Komasy pt. "Boże Ciało", Bartosz Bielenia powraca w kolejnym dającym do myślenia filmie. "Prime Time" to psychologiczny thriller, który rozpoczyna i kończy się na niedomówieniu.
Witając nowe millenium
Twórcy przenoszą widza w lata, mogłoby się wydawać nie tak odległe, a jednak oddalone od daty premiery o 21 lat. Przeniesienie to nie jest przypadkowe, choć nie zostaje wyjaśnione w żaden sposób. Jest to data przełomowa, a mianowicie noc sylwestrowa z 1999 na 2000 rok, nazywana przez wielu, w tym bohaterów filmu w reżyserii Jakuba Piątka, wejściem w nowe millenium. Było to ogromne wydarzenie, nawet jeśli w rzeczywistości XXI wiek rozpoczął się rok później. Przeczuwali oni, że nowe stulecie będzie inne niż poprzednie, liczyli nawet że lepsze, jednak to co wydarzyło się w tą wyjątkową noc sylwestrową, stało się gwoździem do trumny ich płonnych nadziei.
Terrorysta i desperat
Sprawcą całego zamieszania jest postać Sebastiana, grana przez Bartosza Bielenię, który ponownie daje popis swoich umiejętności aktorskich w jednej z głównych ról. A trzeba przyznać, ma chłopak talent. Można zauważyć pewną zbieżność w granych przez niego rolach, gdyż w "Prime Time", podobnie jak w "Bożym Ciele", jest zagubionym młodym mężczyzną, którego ryzykowne zachowania są brzemienne w skutkach nie tylko dla niego. O jakich zachowaniach mowa? Przede wszystkim niebezpiecznych.
Sebastian wkracza do studia telewizyjnego podczas transmisji losowania nagród sylwestrowych i przejmuje nad nim kontrolę przy pomocy dwóch zakładników i jednego pistoletu. On jeden jako dziwna, sprawiająca wrażenie niezrównoważonej, osoba, paraliżuje pracę produkcji i zespołu telewizji, zmieniając "sylwestra marzeń" w trzymającą w napięciu koszmarną noc, której żaden z bohaterów nie zapomni.
Więcej niż prezenterka
Bielenia nie jest jednak jedynym aktorem, który udowadnia swoją wartość. Nie odstaje przy nim starsza koleżanka z branży, Magdalena Popławska, wcielająca się w rolę Miry - prezenterki i gwiazdy telewizji polskiej w branży od 15 lat. Choć na początku może nie wzbudzać sympatii, bo sprawia wrażenie zapatrzonej w siebie gwiazdy telewizji, która uważa się za lepszą od innych, a na pewno od zwykłego ochroniarza, to jest to postać o wiele bardziej skomplikowana niż się wydaje. To nie tylko znana prezenterka, ale także absolwentka szkoły teatralnej, która w telewizji znalazła się przypadkiem. Im dalej posuwa się akcja filmu, tym bardziej Mira odsłania się i ukazuje oglądającemu jako inteligenta kobieta o ciętym języku i sprycie, którego nie jeden mógłby pozazdrościć.
Ciągłe trzymanie w napięciu
Plejada polskich gwiazd, może w niektórych przypadkach lekko zapomnianych, ale wciąż świetnych, jest idealnym tłem dla znakomitego Bieleni, który jako Sebastian wzbudza w widzach wachlarz emocji. Od dezorientacji na początku, gdy uzbrojony wchodzi do studia, przerywając tym samym program. Przez ciekawość, gdy z determinacją usiłuje wymusić transmisję na żywo jego tajemniczej przemowy, zapisanej na pomiętych kartkach. Po współczucie, gdy podczas próby negocjacji, własny ojciec wyśmiewa jego największy kompleks, który nie opuścił go od dzieciństwa.
Postać Sebastiana wzbudza skrajne emocje zarówno w widzach, w pozostałych bohaterach filmu, jak i w samym sobie. W jego zachowaniu jest coś z desperata, człowieka na skraju, który wydaje się być gotowy zrobić wszystko, aby osiągnąć swój cel. Ale jaki jest ten cel? Przemowa, ale o jakiej treści i co ma wywołać, to pozostaje bez wyjaśnienia.
Psychologicznie wysilający
"Prime Time" to zdecydowanie godny reprezentant kina psychologicznego. Wiele scen skłania do myślenia, a zmieniający się często nastrój, zarówno głównego bohatera, jak i innych, raczej utrudniają odbiór (co należy uznać za zaletę, biorąc pod uwagę gatunek filmu) i uruchamiają bardziej złożone procesy myślowe u widzów. Jednocześnie dobra gra aktorska doborowej obsady sprawia, że thriller ogląda się dobrze i bez cienia żenady, uczucia, które można czasami odczuwać przy seansach nowych polskich produkcji.
Ocena końcowa: 8/10
Kinga Borto
fot. materiały prasowe