Recenzje - Kino

Pożar na Wall Street (Chciwość - recenzja)

2011-12-29 15:00:31

Kto wywołuje kryzysy: chciwi finansiści, nierozsądni konsumenci, a może nieubłagana cykliczność historii?

„Chciwość” (wierne tłumaczenie oryginału „Margin Call”) nawiązuje do początku kryzysu finansowego z 2008 roku. Młody analityk Peter Sullivan (Zachary Quinto, znany głównie z roli Spocka w najnowszym „Star Treku”) przejmuje pracę po zwolnionym szefie działu zarządzania ryzykiem (Stanley Tucci) i poprzez dodanie kilku danych do jego modelu dochodzi do przykrych wniosków dla firmy, dla której pracuje, wieszcząc jej rychły kryzys. W środku nocy ściąga do pracy swojego szefa Willa (Paul Bettany), który z kolei zaprasza z powrotem do biurowca swojego szefa Sama (Kevin Spacey). Na miejsce przybywają inne mądre głowy ze stopnia managerskiego w firmie (Demi Moore, Simon Baker), a także szef wszystkich szefów John Tuld (Jeremy Irons). Wspólnie zastanawiają się, jak zapobiec kryzysowi we własnej firmie, a ściślej rzecz ujmując: co zrobić, żeby ich firma miała jak najmniejsze straty w myśl zasady „cel uświęca środki”?

Plejada gwiazd, które zdecydowały się na występ w „Chciwości”, oślepia wręcz swoim blaskiem, który wystarczyłby na kilka innych filmów. Sam Spacey to przecież człowiek-instytucja w Hollywood, nie wspominając już nawet o świetnym Jeremy Ironsie, który jako stary wyjadacz pokazał, szczególnie swoim młodszym kolegom w postaci nieprzekonującego Quinto, ile mają jeszcze do nadrobienia w szkole zwanej Fabryką Snów. Debiutujący w roli reżysera J.C. Chandor nie mógł chyba lepiej trafić, jeśli chodzi o obsadę jego pierwszego filmu.

I trzeba mu przyznać, że poradził sobie z nią całkiem nieźle. Bardzo sprawnie buduje napięcie, które praktycznie nie odpuszcza przez cały film i zostaje zaburzone tylko przez jeden element, o którym mowa w następnym akapicie. W zasadzie brak tu tła muzycznego, a jeśli jakiekolwiek było, to nie zapada ono szczególnie w pamięć, dlatego siłą „Chciwości” musiały być i rzeczywiście są dialogi, odgrywane przez aktorów naprawdę znających się na swoim fachu. Potężnym elementem, który mnie osobiście najbardziej uwiódł w tym filmie, jest zestaw różnych osobowości i motywacji, które przewijają się przez ekran. Są tu m.in. młodzi analitycy, którym zależy tylko na pieniądzach, szefowie, którzy nie znają się na liczbach i doszli do swojego stanowiska poprzez wybijanie się na stanowiskach sprzedażowych czy w końcu rekiny, którym zależy na „dobru firmy” i są w stanie poświęcić kogokolwiek i cokolwiek, aby ono nie ucierpiało. Bezwzględność, która bije z tego filmu, jest elektryzująca i, w mojej opinii, dobrze obrazuje prawidła, które rządzą rzeczywistością na Wall Street. Zachęcam do przemyślenia metafory psa, która może być kluczem do głębszego zrozumienia całego obrazu.

Jak byś się czuł, oglądając film, w którym co chwilę kilku, dajmy na to, biologów molekularnych rozmawiałoby o błędach w translacji mitochondrialnych transkryptów, używając właśnie takiego słownictwa? O ile nie robisz właśnie doktoratu z tej dziedziny, to zapewne czułbyś się jak ja, czyli lekko zdezorientowany. „Chciwość” w kluczowych momentach kipi hermetyczną, ekonomiczną nowomową, którą zrozumieją tylko ci, którzy interesują się tymi zagadnieniami. Mam to szczęście, że przyszło mi studiować tę tematykę, więc mniej więcej orientowałem się w tym, co było rzucane na ekranie. Jednak po niektórych minach osób na sali można było dojść do wniosku, że nawet gdyby aktorzy obrzucali widzów inwektywami, wypowiadanymi w tej manierze, nikt nie poczułby się urażony. Ta hermetyczność wydaje mi się być największą wadą „Chciwości”, metaforyczną plamą na białej koszuli napięcia, która albo pozostanie niezauważona, albo przez jej pryzmat postrzegany będzie cały garnitur.

Niemniej ja osobiście „Chciwością” się nie znudziłem i nie żałuję eskapady do kina. Jest to film, który warto zobaczyć, chociażby po to, żeby podelektować się grą aktorską kilku znakomitych postaci z Ironsem na czele. Jednocześnie należy się przygotować na to, że pierwszym określeniem tego obrazu, jakie ciśnie się na usta po seansie, jest „ciężki”, dlatego nie ma co liczyć na intelektualny odpoczynek czy myślowe niezaangażowanie.

Chciwość. reż. J.C. Chandor, prod. USA, czas trwania 109 min, dystr. Monolith Films, premiera 26 grudnia 2011


Wojciech Busz

(wojciech.busz@dlastudenta.pl)

Recenzja powstała dzięki uprzejmości:


Słowa kluczowe: chciwość opnie margin call J.C. Chandor simon baker
Komentarze
Redakcja dlaStudenta.pl nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi Internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treści zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwie lub naruszające zasady współżycia społecznego.
Zobacz także
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?

Aquaman i Zaginione KrÃłlestwo
Aquaman i Zaginione Królestwo - recenzja wydania Blu-ray

Czy warto zobaczyć ten film? Jakie dodatki są na płycie Blu-ray?

Polecamy
Wysoka dziewczyna (Dylda) - recenzja przedpremierowa

Rosyjski kandydat do Oscara wkrótce w kinach. Oceniamy przedpremierowo!

Alice in Borderland
Alice in Borderland - recenzja serialu

Oceniamy pierwszy sezon japońskiego serialu z platformy Netflix.

Premiery filmowe
Zapowiedzi filmowe
O nich się mówi
Ostatnio dodane
Wonka film 2023
Wonka - recenzja wydania Blu-ray

Na płycie są naprawdę słodkie bonusy!

Problem trzech ciał
Problem trzech ciał - recenzja serialu

Czy mamy z tym serialem problem?