Pod powierzchnią - recenzja
2020-08-31 10:52:0428 sierpnia 2020 do polskich kin wszedł film pt. "Pod powierzchnią". Jest to thriller, na który Joachim Hedén (scenariusz i reżyseria) miał swój konkretny pomysł i trzeba przyznać, że pomysł ten wypalił w stu procentach. Kameralna historia dwóch sióstr, które muszą walczyć o przetrwanie, potrafi skutecznie wbić nas w fotel, a w trakcie seansu cały czas zastanawiamy się - jak można wyjść z przedstawionej sytuacji i czy sami dalibyśmy radę?
Bohaterkami są dwie siostry, które po matce odziedziczyły pasję do nurkowania i właśnie ta pasja wpędza je w sytuację śmiertelnego zagrożenia. Po tym jak Ida i Tuva starają się nieco poprawić wzajemne relacje, nurkując gdzieś na odludziu, dochodzi do wypadku, w czasie którego młodsza z sióstr (Tuva), zostaje przygnieciona przez skałę na dnie morza.
Starsza siostra (Ida) musi szybko znaleźć pomoc, bo tlen w ich butlach zaczyna się kończyć, a na powierzchni nie ma żywej duszy. Od tego momentu obserwujemy morderczy wyścig z czasem, i zaczynamy sami rozważać warianty wyjścia z tej podbramkowej sytuacji. Czy siostra zostanie uratowana? Czy Ida poświęci się , by uratować Tuvę? A może nagle role się odwrócą?
"Pod powierzchnią" nie daje nam czasu do namysłu, bo akcja pędzi bardzo szybko. Dzięki temu możemy poczuć się jak bohaterki, które nie mogą sobie pozwolić na spokojne obmyślanie planu A i B. Trzeba działać szubko, spontanicznie, ale rozważnie, bo na błędy nie ma tu ani miejsca, ani tym bardziej czasu.
Joachim Hedén doskonale pokazuje emocje towarzyszące siostrom i kolejnymi scenami jeszcze potęguje napięcie, nie zapominając jednak o wszelkich zasadach związanych z nurkowaniem. Porusza problem związany ze zbyt częstym zanurzaniem się i wynurzaniem, dekompresją, ciśnieniem itd., ale pamięta też o wszystkim, co może spotkać bohaterkę na powierzchni, kiedy największym problem staje się nie brak tlenu, a np. brak kluczyka do bagażnika z lewarkiem.
Seans mija bardzo szybko, a sama historia, choć w założeniu prosta i oczywista, jest w stanie skutecznie nas zestresować, w ten pozytywny, wyczekiwany po thrillerze sposób. Trzymamy kciuki za powodzenie akcji ratunkowej Idy i do samego finału trudno jest nam powiedzieć, jak to wszystko się zakończy. Zdecydowanie polecamy przekonać się na własnej skórze!
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Mayfly