Plemiona Europy - recenzja serialu

Jest rok 2074. Po tajemniczej globalnej katastrofie ludność Europy jest podzielona na liczne skłócone ze sobą plemiona, z których każde cechuje się innym podejściem do świata, poziomem rozwoju technologicznego i filozofii życia. głównymi bohaterami jest rodzeństwo: Kiano (Emilio Sakraya), Liv (Henriette Confurius) i Elji (David Ali Rashed) z pokojowo nastawionego plemienia Źródlan. Jednak po ataku na ich rodzinną wioskę, każde z nich musi radzić sobie samo i poznać kulisy funkcjonowania innych plemion. Czy dadzą radę przetrwać? Czy zmienią "barwy klubowe"? Czy uda im się ponownie spotkać? Tak prezentuje się fabuła serialu "Plemiona Europy", który 19 lutego 2021 roku zadebiutował na Netflix.

Zobacz zdjęcia z bohaterami serialu >>

Ten niemiecki serial jest osadzony w postapokaliptycznym świecie, ale w pierwszym sezonie poznajemy jedynie mały obszar, na który składa się las, bliżej nieokreślone rejony podmiejskie oraz betonowa twierdza z dawnym Berlinem w centrum. Twórcy postarali się, by wszystko było dość wiarygodne dla widza i faktycznie tak jest. Mamy powiedziane, że 31 grudnia 2029 roku nagle nastąpił tzw. blackout, kiedy wysiadła sieć internetowa, urządzenia elektroniczne i jak mówią sami bohaterowie, cywilizacje cofnęły się do średniowiecza. nie ma tu zatem żadnych zakażonych, zombie ani potworów, a jedynie tytułowe plemiona, które zrodziły się z biegiem lat, na gruzach "odłączonego" i pogrążonego w chaosie świata.

Zadbano nie tylko o dość wiarygodne tło historyczne, ale też o znacznie ważniejsze kwestie prezentacji aktualnie obowiązujących zasad i realiów. Widzimy zniszczone wojną regiony. Widzimy przejęte przez naturę budynki. Widzimy różnice w wyglądzie, strojach i uzbrojeniu poszczególnych plemion. Widzimy wewnętrzne rytuały i podział na klasy. W tym wszystkim na szczęście najważniejsi są bohaterowie, czyli trójka rodzeństwa. Jest ich trójka, zatem całą opowieść podzielono na trzy drogi, które naprzemienni śledzimy.

Wszystkie te trzy historie są interesujące. Liv jest bohaterką, która trafia do plemiona miłośników wojska i wszelkich militariów, a jednocześnie pragnącego rozejmu i pokoju z najbardziej wrogo nastawionym plemieniem Wron. Do Wron trafia Kiano (oraz ojciec rodzeństwa), który zaczyna robić karierę od niewolnika, przez kochanka swej pani, aż po wojownika, mającego szansę na wolność. Natomiast najmłodszy Elji ma najważniejsze zadanie. Powierzono mu niezwykle zaawansowane technologicznie urządzenie, tzw. sześcian, które należy do Atlantów, mitycznego plemiona, które jest ukryte w oderwaniu od całego konfliktu innych społeczeństw. Sześcian ma zaprowadzić chłopaka do ich siedziby, ale jak nie trudno przewidzieć, po drodze wszyscy będą chcieli odebrać mu bezcenny rekwizyt.

Serial "Plemiona Europy" w pierwszym sezonie składa się tylko z sześciu odcinków (po około 43 minuty każdy) i jest to czas, po którym mamy pozytywny niedosyt. Ogląda się do doskonale, bardzo mało rzeczy wydaje się głupie czy naiwne, a finałowy odcinek zostawia nas z ochotą na ciąg dalszy. Wyjście na drugi sezon jest idealne, a historia może iść w różnych kierunkach. Szukając wad, wskazujemy jedynie beznadziejny wątek romantyczny z udziałem Liv, ale szczęśliwie, kończy się on równie szybko i nagle co zaczyna. Warto jeszcze dodać, że "Plemiona Europy" to produkcja krwawa i dość brutalna (jest też okazjonalna nagość), zatem przeznaczono ją raczej dla tych starszych nastolatków i dla dorosłych. Tym widzom zdecydowanie polecamy sprawdzić. Choćby dla scen w berlińskim klubie, gdzie obowiązują stroje w stylu sado-maso, a walki na arenie to ozdoba wieczoru.

Ocena końcowa: 8/10

Michał Derkacz

fot. materiały prasowe Netflix