Pleasure - recenzja przedpremierowa
2021-10-20 13:03:0722 października 2021 roku do polskich kin wchodzi film „Pleasure”. Jego główną bohaterką jest 20-letnia kobieta, która pod pseudonimem Bella Cherry stara się zostać wielką gwiazdą filmów dla dorosłych. Po przyjeździe z małego miasteczka w Szwecji do Los Angeles, zaczyna poznawać kulisy funkcjonowania branży porno, chodzić na castingi oraz grać w kolejnych produkcjach, które wymagają od niej coraz więcej. Jeśli Bella chce trafić pod skrzydła najlepszego agenta, musi stać się jedną z dziewczyn, które „robią wszystko”.
Debiut reżyserski Ninji Thyberg pokazuje przemysł filmów pornograficznych w niemal dokumentalnym stylu. Kamera jest skupiona na bohaterce, zawsze jest blisko niej, prowadzona „z ręki”, czasem chaotyczna, ale nigdy nie uciekając od tego co ważne. A ważne są tu nie tylko słowa, ale także emocje, spojrzenia, gesty, sprawiające, że nie do końca wierzymy naszej Belli, gdy z przekonaniem stara się udowodnić, że da radę zrobić różne rzeczy, których branżowe określenia musielibyście wyguglować, kasując później pamięć przeglądarki.
Z początku, po pierwszym materiale Belli, nagranym w stylu POV, padają słowa o jej niewinności, nieśmiałości, obawach amatorki, co paradoksalnie może być odczytywane na plus przez twórców i widzów filmów porno. Naturalność bohaterki to jej główna zaleta, z którą zostajemy w zasadzie do samego końca, nawet gdy dziewczyna ma już za sobą wzloty i upadki. „Pleasure” pokazuje nam krótki okres kariery Belli, ale pozornie urwane zakończenie, tak naprawdę nie zostawia większych złudzeń, co do ostatecznego triumfu szacunku do siebie nad potrzebą bycia „performerką”.
Ninja Thyberg (scenariusz i reżyseria) nie bawi się w półśrodki, jednocześnie nie przekraczając granicy dobrego smaku. Realizując film, który absolutnie jest tylko dla dorosłych, pokazuje genitalia (damskie i męskie) w całej okazałości, ale nie wpada w tę samą pułapkę co Radu Jude ze swoim „Niefortunnym numerkiem lub szalonym porno”, gdzie kino artystyczne daje się stłamsić typowej pornografii klasy B.
W „Pleasure” szokowanie nie polega na nieocenzurowanych penisach, tylko na wiarygodnej prezentacji świata, w którym jest miejsce zarówno dla bezpardonowych, świńskich zagrywek rywalizujących aktorek, jak i zaskakującej ilości zrozumienia, profesjonalizmu, szacunku i wzajemnego wsparcia w sytuacjach podbramkowych.
Bella Cherry (przekonująca Sofia Kappel) konfrontuje się tu nie tylko z własnymi oczekiwaniami, ale też z inną gwiazdą filmów dla dorosłych, która zdążyła sobie już wypracować niezły status w branży. Postać, którą gra Evelyn Claire (prawdziwa aktorka porno) to nie jest typowy czarny charakter, bo tym jest tu w zasadzie ogólna wizja bezwzględnego świata, ale finałowa scena z jej udziałem dobitnie pokazuje, jak branża porno wypiera ludzi ze szczerych emocji, zostawiając najwyżej tylko te udawane, gdy na kamerze świeci się czerwona dioda. Ciekawy paradoks, biorąc pod uwagę, że jedną z uwag, jakie słyszy Bella jest: - Musi Ci to sprawiać prawdziwą przyjemność, bo nieszczere emocje widać na filmach.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe