Plagi Breslau - recenzja przedpremierowa
2018-12-11 09:49:03Patryk Vega po ogromnych sukcesach frekwencyjnych kilku swoich poprzednich filmów, zrealizował „Plagi Breslau”, których w polskich kinach nie zobaczymy. Kryminał ten będzie pokazywany na platformie Showmax od 14 grudnia. Tymczasem, we Wrocławiu zorganizowano pokaz przedpremierowy, dzięki czemu wiemy już czy kolejny film sensacyjny Vegi jest godny uwagi. Przeczytajcie recenzję!
Dlaczego Wrocław zasłużył na seans specjalny z udziałem gwiazd i twórców filmu? Otóż stolica Dolnego Śląska, jak sam tytuł wskazuje, jest jednym z głównych bohaterów nowej produkcji w reżyserii Patryka Vegi, który od dłuższego czasu miał ochotę nakręcić tu swój film, zainspirowany kryminałami Marka Krajewskiego.
„Plagi Breslau” to absolutna uczta dla wrocławskiej widowni, która w mgnieniu oka rozpozna wszystkie najpopularniejsze miejscówki w mieście. Powstała piękna laurka dla Wrocławia, pomijając to, że jest on tu areną działań brutalnego mordercy, robiącego ze swych ofiar główne gwiazdy publicznych spektakli śmierci. Wszystko to zainspirowane jest XVIII historią miasta, a morderca stara się, by jego zbrodnie niosły ze sobą społeczny przekaz.
Tu do akcji wkracza Helena, policjantka po przejściach, której jednak osobisty dramat nie przeszkadza w profesjonalnym podejściu do pracy. Jej partnerem jest Bronson, który niestety dość szybko zostaje ciężko ranny i trafia do szpitala. Jego miejsce zajmuje agentka CBŚP – Iwona. To kobieta zniszczona życiem, która w rozciągniętym dresie idzie przez sprawy kolejnych ofiar jak burza. Jej brawurowe działania imponują nawet samej Helenie, aż do czasu…
Tu trzeba pochwalić obsadę, bo praktycznie każdy staje na wysokości zadania. Oczywiście zmieniony wizerunek Małgorzaty Kożuchowskiej zwraca największą uwagę i widać, że aktorka miała przed sobą spore wyzwanie, któremu jednak w 100% podołała. Helena to taki ulubiony tym bohaterki filmowej Patryka Vegi, która przypomina czasem wyprane z emocji postacie Agnieszki Dygant z „Botoksu” czy „Kobiet mafii”.
Rewelacyjna jest też Daria Widawska w roli Iwony. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jej kreacja w „Plagach Breslau” przyćmiewa wszystkich innych bohaterów, a filmowa Iwona „kradnie” niemal każdą scenę, w jakiej się pojawia. Na pochwały zasługują także Tomasz Oświeciński, Andrzej Grabowski czy Maria Dejmek. „Plagi Breslau” to kolejny dowód na to, że obecnie Vega jak żaden inny polski reżyser potrafi odmieniać aktora, na czym zyskują obie strony, a później też widz.
„Plagi Breslau” to fabularnie i konstrukcyjnie film dość prosty, na czym tylko zyskuje. W czasie 95 minut z zapartym tchem śledzimy postępy akcji, a śledztwo jest poprowadzone bardzo interesująco, ponieważ tożsamość mordercy wychodzi na jaw już w połowie seansu. Późniejsze zdarzenia tylko potęgują emocje, gdy już zdajemy sobie sprawę z tego, kto zabijał.
W filmie zobaczyć można kilka świetnie nakręconych scen akcji, rozgrywających się w różnych punktach miasta. Szczególnie dobrze wyszła sekwencja z końmi oraz ta na stadionie żużlowym. Jednak, by nie było tak różowo, trzeba zaznaczyć, że kilka scen morderstw, jak choćby ta w operze czy w siedzibie policji, jest tak naiwnych i absurdalnych, że trudno uwierzyć, że ktoś mógłby to zrobić w biały dzień.
Finał „Plag Breslau” zostawia nawet furtkę do kontynuacji i patrząc, jak udana jest to produkcja, pozostaje mieć nadzieję, że kiedyś zobaczymy sequel. To z pewnością najlepsze dzieło Vegi od czasu premiery filmu „Pitbull: Nowe porządki”. To zwarta, pozbawiona głupkowatego humoru, kryminalna opowieść, z ciekawymi bohaterami i malowniczym miastem w tle. Absolutnie warto zobaczyć!
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Showmax