Pierwsze zabójstwo - recenzja serialu
2022-06-13 10:51:34Uwaga: Recenzja serialu zdradza kluczowe wydarzenie fabularne.
„Pierwsze zabójstwo” to nowy serial na platformie Netflix, w którym śledzimy wojnę łowców potworów z wampirami i innymi stworami, które z przyjemnością zaszlachtowałby sam Geralt z Rivii. Produkcja, którą można oglądać od 10 czerwca 2022 roku przyciąga uwagę seksownym plakatem z nastoletnią wampirzycą w objęciach łowczyni potworów. Faktycznie, cała fabularna drama opiera się na historii zakazanej miłości, ale zarówno ten wątek jak i wszystkie inne elementy serialu pozostawiają bardzo wiele do życzenia.
Ona kocha ją na zabój
Juliette (Sarah Catherine Hook) oraz Calliope (Imani Lewis) zakochują się w sobie i całują pod pretekstem „gry w butelkę” na domówce, jednak ten nastoletni związek licealistek nie może przebiegać zwyczajnie, bo obie mają przed sobą tytułowe „Pierwsze zabójstwo”. Pierwsza, jako wampirzyca, w wieku 16 lat nie może już brać pigułek z krwią i rodzina nakazuje jej zabić wybraną osobę, zanim łaknienie krwi zabierze jej zdolność panowania nad sobą.
Ta dość patologiczna sytuacja ma być ukoronowana rytuałem wejścia w dorosłość i odrzucenia pigułek ma rzecz mordowania ludzi. Bez wątpienia jest to ryzykowna aluzja do przemiany dziewczynki w kobietę. Troszkę mniej krindżowy jest motyw z drugą bohaterką, która szkoli się na łowczynię potworów, więc jej morderstwo może być tłumaczone ty, że dziewczyna nie zabija ludzi tylko potwory (choć Juliette i inne wampiry wyglądają w 100% jak ludzie).
Wszystko sprowadza się do klasycznego motywu zakazanej miłości na tle wojny zwaśnionych rodzin. Ciekawe jednak, że rodzice dziewczyn wolą pogodzić się… byle tylko nie dopuścić do związku nastolatek. O postaciach drugoplanowych nie ma natomiast sensu się rozpisywać, bo są one wyjątkowo nieciekawe, a ich plany i knucia są przewidywalne i nudne. Chcielibyśmy napisać, że lepiej śledzi się losy Juliette i Calliope, ale to nie prawda. Cała relacja bohaterek sprowadza się do przerysowanych dialogów o tym, że chcą być razem, ale to trudne oraz niezliczonych scen całowania, na którym zawsze się kończy.
To nie tak, jak myślisz, kotku
„Pierwsze zabójstwo” może ma seksowny plakat, jednak w praktyce relacja między dziewczynami jest nudna i nie wzbudza żadnych emocji. Szybko możemy przewidzieć, że obie dokonają bardzo wygodnego dl scenarzystów zabójstwa w sytuacji, gdy napastnik zaatakuje je obie i będzie bardzo zły, by widz nie miał poczucia, że bohaterki robią coś niemoralnego. Taka sytuacja pojawia się dosłownie na sam koniec, gdy Juliette przemienia w wampira brata swej ukochanej, czego ta nie jest jej w stanie wybaczyć. Pierwszy sezon kończy zatem dramatycznym rozstaniem i kilkoma naiwnymi wyznaniami, tak typowymi dla młodych osób, które nie rozumieją jak to możliwe, że ktoś już ich nie kocha.
Jeśli chodzi o techniczne wykonanie tej produkcji, od samego początku widać, że budżet nie był wielki, albo twórcy nie potrafili go umiejętnie wykorzystać. Scena na cmentarzu wygląda jak z teatru telewizji, a potwory jak ghule, wilkołaki czy inne stwory z piekła rodem są wykonane z pomocą praktycznych efektów specjalnych i kostiumów rodem z kina akcji klasy B (ale to i tak lepiej, niż biedne CGI).
Absolutnie śmiesznie i kuriozalnie prezentują się wszystkie sceny walk z udziałem łowców potworów. Choreografia wygląda jakby aktorzy trenowali układy z bronią białą na kilka minut przed wejściem na plan, a pospolita, rzemieślnicza robota operatorów i montażystów niestety nie pomaga w zatarciu wrażenia, że wszystko jest tu robione byle jak. „Pierwsze zabójstwo” to kwintesencja najgorszego oblicza platformy Netflix. Tym razem to widownia 16+ może się poczuć, jakby ktoś narobił jej apetytu na ekscytujące danie, a podstawił pod nos niestrawną papkę.
Ocena końcowa: 2/10
Michał Derkacz
fot. materiały Netflix