Piękny poranek - recenzja
2022-12-08 21:59:15Film “Piękny poranek” to francuski melodramat wyreżyserowany przez Mię Hansen-Løve, który będziemy mogli oglądać w kinach od 9 grudnia 2022 roku. Produkcja została już doceniona na arenie międzynarodowej, gdyż zdobyła Nagrodę 'Europa Cinemas Label' na festiwalu w Cannes oraz dwie nominacje. Jesteście ciekawi, dlaczego? Przeczytajcie naszą recenzję filmu!
Fabuła filmu
Film opowiada o Sandrze (Léa Seydoux), młodej samotnej matce, jej życiu codziennym i relacjach z innymi ludźmi. Kobieta często odwiedza swojego chorego ojca (Pascal Greggory), który wymaga ciągłej opieki. W tym samym czasie ponawia kontakt z dawnym przyjacielem Clémentem (Melvil Poupaud), z którym zaczyna prowadzić namiętny romans.
Nastrój filmu jest raczej refleksyjny, daje on nam możliwość wyobrażenia sobie uczuć głównej bohaterki, skupienie się na jej przeżyciach wewnętrznych. Oglądając produkcje ma się wrażenie bycia w pewien sposób uczestnikiem przedstawionych zdarzeń, obserwowanie ich z boku. Akcja jest dość spokojna, nic w tym filmie nie przyprawia o przyspieszone bicie serca. Wręcz przeciwnie. Jesteśmy w stanie się przy nim odprężyć i ze skupieniem śledzić losy Sandry.
Główna bohaterka i jej problemy
Młoda kobieta musi mierzyć się z wieloma przeszkodami. Chory ojciec, samotne macierzyństwo, skomplikowana relacja z partnerem. Znajduje się ona w życiowym momencie, w którym nagromadzenie wszystkich czynników zaczyna ją przytłaczać.
Romans z Clémentem jest dla Sandry pewnego rodzaju odskocznią, ucieczką od problemów. Dzięki niemu udaje jej się pobudzić dawne romantyczne pragnienia, które długo jej nie towarzyszyły. Znajomość ta mimo tego nie wpływa na nią jedynie w pozytywny sposób. Jej relacja z mężczyzną jest bardzo skomplikowana, dlatego oprócz szczęścia towarzyszy jej także cierpienie, niepewność.
Dzięki takiej kombinacji wątek ten jest niezwykle ciekawy oraz odgrywa znaczącą rolę w fabule filmu. Oczywiście, szkoda nam bohaterki, która skazana jest na przykre, łamiące jej serce doświadczenia. Nie zmienia to jednak faktu, iż ubarwia to historię pary, przez co nie staje się ona oklepana.
Ważnym aspektem jest także relacja samotnej matki z rodziną, a przede wszystkim z ojcem kobiety. Sandrze ciężko pogodzić się z losem mężczyzny, który powoli przestaje przypominać jej tę samą osobę z dawnych lat. Widać tutaj różnicę między bohaterką z pierwszych scen filmu, kiedy ze spokojem znosi daną sytuację, a tych końcowych. Widzimy zmianę jej nastawienia, częstsze wybuchy emocji, nie ukrywanie ich w sobie.
Gra aktorów jest bardzo dobra i możemy wręcz poczuć ich uczucia. Potęguje to wrażenie, że oglądający jest pewnego rodzaju “gościem”, który przygląda się autentycznym wydarzeniom dziejącym się tu i teraz.
Zakończenie
(uwaga na spoilery)
Zakończenie filmu niestety nie jest zbyt satysfakcjonujące. Widzimy wyraźnie, że Sandra jest szczęśliwsza. Może jej życie obrało w końcu dobry kierunek? Może dalsze etapy życia przeżyła w spokoju i miłości? Nie wiemy tego.
Ostatnia scena filmu sprawia wrażenie, że nie jest to koniec historii. Wiemy, że coś ważnego może się później wydarzyć, lecz nie jest nam dane tego zobaczyć. Czy to dobrze? Jest to na pewno efektywny zabieg i pasuje do klimatu filmu, jednak brakuje tutaj bardziej chwytającej za serce sceny.
Ogólnie jednak ten film jest udaną produkcją, którą polecamy obejrzeć w spokojny wieczór. Tytuł ten powinien spodobać się szczególnie kobietom, które będą w stanie lepiej utożsamić się z główną bohaterką.
Weronika Frącala
fot. materiały prasowe