Patrick - recenzja festiwalowa
2020-11-09 11:52:55Film "Patrick" w reżyserii Tima Mielantsa to propozycja z sekcji Nocne Szaleństwo w ramach 20. MFF Nowe Horyzonty. Trzeba przyznać, że zarówno zarys fabuły, jak i zachowanie głównego bohatera z szaleństwem mają bardzo wiele wspólnego. Z drugiej strony, twórca przedstawia nam postacie na tyle wiarygodne, że wierzymy w ekranowe wydarzenia, nawet jeśli przyjmujemy je z chichotem szydery i politowania wobec tytułowego "Patricka".
Protagonistą jest tu dobiegający czterdziestki Patrick, który pracuje na kempingu dla nudystów, gdzieś w belgijskich lasach nieopodal Brukseli. Jest zamknięty w sobie, mieszka w domku z niedołężnymi rodzicami. Pracuje na recepcji, obsługując kolejnych golasów, a każdą wolną chwilę spędza w swojej małej pracowni, gdzie robi bardzo ładne, zaprojektowane przez siebie meble. Jego uporządkowany rytm dnia burzy się, kiedy nagle ginie jeden z młotków, należących do eleganckiej kolekcji Patricka.
Kto go zabrał bez pytania? Dlaczego? Do czego posłuży? Nasz bohater rozpoczyna śledztwo, w które zostają zamieszani niemal wszyscy obozowicze. Jedni będą chcieli pomagać, przejęci tragedią swego przyjaciela. Inni zaczną mataczyć w sprawie, jakby sami mieli coś na sumieniu. A kiedy umiera ojciec głównego bohatera okazuje się, że to tylko dodatkowo motywuje Patricka i wzmaga jego determinację w poszukiwaniach młotka, choć jak mówi mu jedna z sąsiadek: - Młotek nie przywróci życia twojemu ojcu.
Tim Mielants rysuje nam obraz człowieka, którego działania i motywacje z jednej strony są godne politowania, a z drugiej strony wzbudzają podziw. To zagranie rodem z komedio-dramatu działa niemal przez cały seans, go jako widzowie jesteśmy realnie zainteresowani, gdzie podział się ten młotek. W dodatki, nie da się go odkupić, bo pochodził z serii, która od 6 lat nie jest produkowana, a każdy inny młotek powieszony obok tych, które zostały Patrickowi, wyglądałby po prostu niedorzecznie. Trzeba odszukać TEN młotek i kropka!
Oczywiście umiejscowienie akcji wśród nudystów to kwestia, która wprowadza jeszcze więcej dziwactwa w już mocno pokręconą opowieść. Choć widok nagich ciał szybko nam się opatrzył, to jednak twórcy bezlitośnie z nas drwią, pozostawiając w odzieniu jedyną młodą i piękną kobietę. Właśnie jej zaangażowanie w pomoc protagoniście jest dość naciągane, ale może to tylko nasze wrażenie. Tak czy siak, całe śledztwo idzie w stronę, którą niestety dość łatwo rozszyfrować z wyprzedzeniem.
Jak na solidny rekwizyt przystało, młotek stać się może narzędziem zbrodni, nawet jeśli nie widzimy do w żadnej ze scen, prawda? "Patrick" może nie zachwyci was równie oryginalnym finałem, co umiejscowieniem akcji, ale mimo to film Tima Mielantsa godny jest waszej uwagi, jeśli tylko zniesiecie przeszło 90-minutowy widok ludzi w strojach Adama i Ewy.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe 20. MFF Nowe Horyzonty