Over the Limit - recenzja
2018-11-28 10:45:45Margarita Mamun zdobyła złoty medal olimpijski w gimnastyce artystycznej w Rio de Janeiro w 2016 roku. Przepiękne występy młodej Rosjanki zostały jednak okupione setkami godzin treningów, podczas których dziewczyna nasłuchała się uwag, po których niejeden sportowiec na dobre zrezygnowałby z trenowania. Ale nie ona! I pewnie dlatego Marta Prus zrobiła o niej film dokumentalny pt. „Over the Limit”. Przeczytajcie recenzję!
Ofiara losu, kretynka, która niczego nie robi dobrze – tak o bohaterce filmu mówi Irina Viner-Usmanova, legendarna trenerka gimnastyki, która w „Over the Limit” jest niemal jak czarny charakter w fabularnych produkcjach o superbohaterach. To kobieta o statusie, który pozwala jej mówić i robić wszystko, z czego skurpulatnie korzysta mieszając piękną, 20-letnią Margarita z błotem. - Ludzie na ciebie liczą, reprezentujesz Rosję! Brakuje ci werwy, robisz wszystko na pół gwizdka. O, zrobiłaś to dobrze. Zupełnie jak nie ty. I jeszcze nasze ulubione: - Nie jesteś człowiekiem tylko sportowcem. Twoje emocje nikomu się nie przydadzą. Uspokój się. To tylko kilka cytatów z wypowiedzi „(de)motywacyjnych”, które usłyszymy w filmie. Irina nie odpuszcza nawet bezpośredniej trenerce Margarity - Aminie Zaripovej, odgrywającej w tej sytuacji rolę „dobrego gliny”. Zaripova jest tu surową trenerką, ale jej podejście do zawodniczek jest zdecydowanie bardziej przyjacielskie i po prostu zdrowe, przez co usłyszy od Iriny np. że ma nie całować zawodniczek przed występami, bo to je rozluźnia.
„Over the Limit” przedstawia nam kulisty pracy zawodniczek i trenerek w świecie gimnastyki artystycznej na przykładzie, który idealnie się do tego nadaje. Mamy tu uwypuklony kontrast pomiędzy nagradzanymi występami Margarity, a bezwzględną krytyką i niemal niemożliwymi do spełnienia wymaganiami trenerki, która w swych uwagach nie powstrzyma się od nawet zagrywek poniżej pasa, uderzając w czułe punkty z życia prywatnego zawodniczki. Widzimy wzloty i upadki dziewczyny, która (jak każdy sportowiec) ma lepsze i gorsze dni, lepszą i gorszą formę, bywa nieludzko zmęczona i oczywiście miewa kontuzje.
Podczas seansu, te nieustające pretensje, że nie słucha, nie umie nic wykonać poprawnie, nie stara się i jest głupia, przy świadomości widza, że Margarita osiągnęła sukces, o którym marzą tysiące sportowców, stają się jakby odrealnione. Sposób przedstawienia bohaterki, jako ostoi spokoju, sprawia ogromne wrażenie. Poznajemy zwyczajną – nadzwyczajną osobę, jedną z wielu, a jednak tak wyjątkową – poprzez niewiarygodną wręcz determinację i super-odporną psychikę, która jak widać jest kluczem do sukcesów, niezależnie od dziedziny uprawianego sportu. To też wielka wartość tej produkcji – ten ponadczasowy i uniwersalny przekaz. „Over the Limit” będzie wartościowy zarówno dla ludzi uprawiających sport zawodowo, jak i zwykłych widzów, którzy mogą poznać kulisy międzynarodowego sukcesu Mamun.
Twórcy skupiają się głównie na pokazywaniu treningów zawodniczki oraz otoczki zawodów, w których Margarita bierze udział. To właśnie w tych scenach widzimy jak wiele szczegółów składa się na końcowy sukces i jak faktycznie wygląda funkcjonowanie sportowców, którzy dla postronnego obserwatora są tylko postaciami stającymi na podium w telewizji.
Margarita, która w filmie nie mówi zbyt wiele, paradoksalnie tylko na tym zyskuje i urasta przez to do rangi tytana pracy. To osoba, skrywająca w sobie wulkan emocji. Wulkan, który nigdy nie wybucha, nawet gdy dziewczyna przerywa jeden z treningów. A te kilka plansz informacyjnych, które twórcy pokazują nam na koniec seansu sprawia, że wychodzimy z seansu poruszeni. „Over the Limit” w swej konstrukcji jest prosty, co paradoksalnie tylko potęguje moc wrażeń płynących z ekranu. Jak na dobry dokument przystało, pokazuje prawdziwych ludzi i prawdziwą historię, a interpretację pozostawia widzom.
Michał Derkacz
Over the Limit, reż. Marta Prus, prod. Finlandia/Niemcy/Polska, czas trwania 74 min, dystr. Mayfly, polska premiera 30 listopada 2018
fot. materiały prasowe