Operacja bracia - recenzja
2019-08-06 22:31:45Ari (Chris Evans) wraz z grupą współpracowników (i przy okazji przyjaciół) stara się pomóc przedostać się prześladowanym Etiopskim Żydom do Jerozolimy. Postanawia zakupić opuszczony ośrodek nurkowy i pod pretekstem prowadzenia hotelu przetransportować imigrantów. Sytuacja komplikuje się, kiedy w hotelu pojawiają się prawdziwi goście, a wrogowie zaczynają wyczuwać podstęp. Film "Operacja bracia" jest oparty na faktach i chce zwrócić uwagę na problem imigrantów. Przeczytajcie recenzję i sprawdźcie, czy warto go zobaczyć!
Nieśmiertelny Ari
Głównym bohaterem - Arim kieruje dobre serce i odwaga, ale w niektórych momentach podejmuje bardzo głupie i nieprzemyślane decyzje, które jednak zawsze kończą się sukcesem, co w prawdziwym życiu byłoby mało prawdopodobne. Zdobywa naszą sympatię, stara się uratować życie innych często ryzykując przy tym swoje, ale swoimi decyzjami może zniszczyć pracę wielu osób.
Film miesza nam w głowie, w jednej chwili widzimy masowe mordy bezbronnych ludzi, żeby potem szybko przeskoczyć do zabawnych momentów. Producenci starali się budować napięcie, jednak z czasem rozumiemy, że na drodze głównych bohaterów nie pojawi się żaden trudniejszy do pokonania problem i zbliżający się wrogowie i tak nigdy nie dotrą na czas.
Dużo czasu, mało akcji
Widza może zawieść fakt, że film trwał ponad 120 minut, a producenci nie znaleźli czasu na zapoznanie nas z uchodźcami - nie wiemy o nich nic. Ich codzienne życie w przytułkach dla imigrantów nie zostało pokazane, a jest to dużo ciekawszy temat niż nudne dialogi pomiędzy głównymi bohaterami. Właściwie widzimy tylko rozmawiających bohaterów, kilka egzekucji, dużo jazdy ciężarówkami i heroiczne akty głównego bohatera, który przecież "nikogo nie zostawia". No, chyba że mówimy tutaj o jego najbliższej rodzinie, bo swoją małą córkę, która powoli zaczyna o nim zapominać i nie umieszcza go już na swoich dziecięcych, przedstawiających całą rodzinę rysunkach, zostawia bez problemu.
Podsumowanie
Już chyba tradycyjnie Netflix prezentuje nam kolejny mało ambitny i niedopracowany film. Fabuła jest zbyt pomieszana, jest wielu bohaterów, którzy nie wnoszą nic do fabuły i są zwyczajnie niepotrzebni. Sama historia jest ciekawa i może gdyby tematu podjąłby się ktoś inny wyszłaby z tego bardzo dobra produkcja. 2 godziny to zdecydowanie za długo i widz czuje się znudzony po seansie. Dobrze, że powstają filmy zwracające uwagę na problem prześladowania i nielegalnych imigrantów, jednak lepiej zrealizowana produkcja zainteresowałby więcej osób.
Paulina Sznajder
fot: Marcos Cruz/materiały prasowe Netflix