Od nowa - recenzja serialu
2020-12-09 10:58:46Recenzja spoilerowa serialu "Od nowa".
"Od nowa" to tytuł, na który szczególnie warto zwrócić uwagę, zwłaszcza jeśli lubicie krótkie, ale bardzo emocjonujące thrillery oraz dramaty sądowe. Twórcą tego szeroko reklamowanego serialu HBO jest David E. Kelley, a za reżyserię odpowiada Susanne Bier.
Plejada gwiazd i wciągająca zagadka
Siła tego serialu tkwi jednak w gwiazdach obsady. Nicole Kidman i Hugh Grant patrzą na nas z plakatów, ale oprócz tej pary na ekranie zobaczymy jeszcze kilka innych gwiazd, które także są charyzmatyczne i kreują tu wyjątkowo interesujące postacie.
Edgar Ramirez jako wścibski detektyw potrafi wkurzyć nie tylko główną bohaterkę, ale jednocześnie też widzów, co oznacza, że zagrał swą rolę wyśmienicie. Fantastyczny jest Donald Sutherland jako wielowymiarowy, bezwzględny, ale dbający o swoich bliskich ojciec Grace i dziadek Henry'ego.
Grająca adwokatkę Fraserów Noma Dumezweni jako wyjątkowo skuteczna ("Najpierw wygrajmy sprawę, a etykę zostawimy na potem") i na chłodno kalkulująca wszystko kobieta, pokazuje się z najlepszej strony. To oczywiście nie koniec imponujących występów, ale zostawimy wam dalsze ich odkrywanie.
Okej, ale powiedzmy sobie o głównych postaciach w dramacie. Historię poznajemy z perspektywy Grace Fraser, którą świetnie gra Nicole Kidman. Bohaterka jest nieoczywista. Z jednej strony poukładana, spokojna choć zapracowana terapeutka dla par w kryzysie. Z drugiej rozedrgana emocjonalnie matka i żona, której szczęśliwe życie w Nowym Jorku nagle wali się jak domek z (bardzo drogich i elitarnych) kart.
Czy dobrze znasz swoich bliskich?
Dlaczego? Jej mąż - Jonathan Fraser zamordował Elenę Alves (w tej roli intrygująca i seksowna Matilda De Angelis) - nową członkinię rady szkoły, do której uczęszcza syn Fraserów - Henry. Dlaczego to zrobił? Jakie jeszcze sekrety skrywał? I w końcu - czy aby na pewno to on jest mordercą? Wszystko na to wskazuje, jednak Jonathan zdaje się być człowiekiem niezdolnym do takiego czynu. Czy lekarz, empatyczny mąż i ojciec może nagle stać się potworem, zdrajcą i brutalem walącym młotkiem w głowę kochanki? Tego mamy się dowiedzieć w ciągu sześciu niemal godzinnych odcinków.
Grace, nagle pozostawiona sama sobie, staje przez niezwykle trudnymi wyzwaniami. Musi zbudować swoje życie... od nowa. Nie tylko uporać się z szokującymi rewelacjami na temat własnego męża, ale też pomóc w traumie synowi i samej sobie, gdy wspomniany detektyw coraz mocniej naciska na nią, sugerując, że mordu na Elenie mogła dokonać właśnie zdradzona żona. Grace musi także odpowiedzieć sobie na najważniejsze pytanie: Co chcesz w życiu robić? Czy Jonathan mógł zabić?
Jeśli tak, to czy powinna wspierać go w procesie, który błyskawicznie stał się głównym tematem w mediach? Razem z nią zastanawiamy się nad tym my - widzowie, a twórcy umyślnie konstruują odcinki tak, by na koniec danego epizodu zostawić nas z mętlikiem w głowie i mrożącymi krew odkryciami. Dzięki temu "Od nowa" ogląda się jednym tchem i najlepiej zobaczyć tę produkcję w ciągu jednego dnia.
W trakcie seansu cały czas rozpatrujemy kolejne możliwości. Kto zabił? Tu kandydatów na mordercę jest niewielu, ale motyw ma każdy. Twórcy wodzą nas za nos, a od trzeciego odcinka fabuła skręca od thrillera i kryminału w stronę dramatu sądowego, tak bardzo klasycznie - z akcją na sali rozpraw, przekonywaniem ławy przysięgłych o winie Jonathana bądź jej braku.
Kto zabił?
[Uwaga spoilery] Choć w zasadzie 90% historii pokazano i zagrano doskonale, to niestety rozczarować może ostatni odcinek, w którym twórcy ujawniają postać mordercy. Jest nim... uwaga, zaskoczenie - główny podejrzany od samego początku Jonathan Fraser. To wielka szkoda, że to całe zwodzenie widza w finale okazuje się tylko żenującą farsą, bo twórcy nie zdołali zrobić niczego oryginalnego, by wprawić nas w osłupienie.
Było wiele okazji do zabawy w niuanse oraz podpowiedzi, prowadzące do tego, by oszukani punktem widzenia fani serialu pospadali z krzeseł, gdyby zabiła np. sama Grace. Tymczasem wybrano zakończenie banalne, głupie wręcz, z niespodziewaną przemianą Jonathana w psychopatę. Jasne, że dawał ku temu powody, a Hugh Grant ze swoim gigantycznym urokiem osobistym grał tego bohatera bezbłędnie, ale nie obniża to nadal wielkiego zaskoczenia... brakiem zaskoczenia w finale serialu. Główny podejrzany faktycznie zabił. Nagle wyszedł z niego głęboko skryty, pozbawiony współczucia morderca, a potem znów gdzieś się schował. Serio? Chyba ktoś powinien napisać scenariusz szóstego odcinka od nowa.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe HBO