Obywatel Jones - recenzja festiwalowa
2019-07-27 10:58:58„Obywatel Jones” w reżyserii Agnieszki Holland miał swój pierwszy pokaz w Polsce w ramach 19. MFF Nowe Horyzonty. Dzięki temu już wiemy, czy jest to dzieło udane, czy raczej mamy do czynienia ze sporym rozczarowaniem. Przeczytajcie recenzję!
Zobaczcie zdjęcia z premiery filmu na 19. MFF Nowe Horyzonty >>
„Obywatel Jones” to historia młodego walijskiego dziennikarza Garetha Jonesa, który jako jeden z pierwszych udokumentował wielki głód na Ukrainie i z narażeniem życia odkrywał prawdę o Związku Radzieckim , by później konfrontować ją z nieświadomą sytuacji, błędnie informowaną dotychczas zachodnią opinią publiczną.
Bohatera spotykamy po tym jak zyskał sławę, pisząc artykuł o swoim spotkaniu z Adolfem Hitlerem, zaraz po przejęciu przez niego władzy w 1933 roku. Jest zatem osobą dość znaną, zwłaszcza w świecie dziennikarzy, co otwiera mu sporo drzwi. Kolejne mają prowadzić do wywiadu ze Stalinem, jednak ostatecznie nasz protagonista podejmie śledztwo w sprawie środków pozyskiwanych w ZSRR, głównie kosztem klęski głodowej na Ukrainie.
Nietrudno przewidzieć, że samodzielne „węszenie” na terenach, których nikt nie chciał mu oficjalnie pokazać, skończy się walką o własne życie, ale też życie innych osób, których los zależny będzie od treści reportażu, jaki Jonesa napisze po powrocie. Niestety, rozwój akcji jesz szalenie przewidywalny i w zasadzie aż do końca nic nie zaskoczy tu widzów, którzy od czasu do czasu oglądają podobne produkcje. Wszystko idzie do bólu sztampowo i musi być to wada, bez względu na to, cz fabułę oparto na faktach, czy też nie. Dzieło powinno obronić się samo, a tym razem, przez wszechobecne klisze i przewidywalność, pomijając kilka „mocnych” scen, film nie wzbudza nadzwyczajnych emocji.
Nieładnie byłoby napisać, że film z taką tematyką jest niepotrzebny, ale faktem jest, że podobnych dzieł jest bardzo wiele i nie wnosi wiele do światowego kina kolejna opowieść z cyklu „sam przeciw wszystkim”, o dziennikarzu, który przemierzając tereny opresyjnego państwa staje się świadkiem tragedii ludzkich, a później nikt mu nie wieży i musi wybrać miedzy prawdą, a życiem niedawno poznanych kompanów.
To jest ważna sprawa, ale „Obywatel Jones” nie jest wstanie zaoferować nam nic ponad przeciętność. Ta pojawia się na każdym kroku – od realizacyjnej klasyki, niczym nie wybijającej się na tle konkurencji, przez operatorską sztampę, której inwencja kończy się na podstawowych kadrach, z wszystkimi dialogami na zasadzie „ujęcie-kontrujęcie” czy ruchach kamery, które dalekie są od potęgowania emocji w scenie, aż po zadziwiająco nijakie aktorstwo, nawet w wykonaniu znanych aktorów jak James Norton czy Vanessa Kirby.
Film jest naturalnie aktualny w kontekście sytuacji polityczno-społecznej na świecie, jednak trudno nazwać go pozycją obowiązkową i z czystym sumieniem polecić. Powinni zobaczyć go głównie młodzi dziennikarze, dla których będzie to nauka o odwadze i etyce zawodowej. Może również fani twórczości Agnieszki Holland chętnie wybiorą się do kin, ale i ci muszą pamiętać, że reżyserka bywała już w zdecydowanie lepszej formie.
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe / Kino Świat