Niewidzialny człowiek - recenzja
2020-03-09 10:12:48Historia niewidzialnego człowieka była już kilkukrotnie pokazywana na dużych i małych ekranach, ale chyba jeszcze nigdy w taki sposób. Leigh Whannell ("Upgrade", "Naznaczony: rozdział 3") na podstawie własnego scenariusza wyreżyserował film, który z kilku powodów jest po prostu znakomity i chyba jako pierwsza produkcja grozy w tym roku spełnia wszelkie pokładane w niej nadzieje i oczekiwania. Dlaczego "Niewidzialny człowiek" z 2020 roku to taki dobry film? Odpowiadamy w tej recenzji!
Już od pierwszej sceny, w znakomity sposób pokazuje nam się, że czarny charakter tego filmu to niezły psychopata, skoro główna bohaterka musi odejść od niego w środku nocy, ukradkiem opuszczając odciętą od świata posiadłość, a później mieszkając u znajomych ma lęk przed wyjściem z domu. To, że z byłym łączył ją toksyczny związek to jak nic nie powiedzieć. Jednak wkrótce przychodzi wiadomość, dzięki której Cecilia może odetchnąć z ulgą, Adrian nie żyje. Popełnił samobójstwo zostawiając jej w spadku miliony. Tylko dlaczego nasza bohaterka ma wrażenie, że jest on nadal obecny w jej życiu? I czy ktoś uwierzy, że widzialne skutki jego obecnego działania to sprawka niewidzialnego człowieka a nie wariactwa Cecilii?
"Niewidzialny człowiek" wyjątkowo silnie działa na naszą wyobraźnię, doprowadzając nas do podobnego stanu jak ten u bohaterki. Świadomość, że niewidzialny prześladowca może być (i w większości przypadków jest) obecny w każdej scenie, potęguje poczucie zaszczucia i zagrożenia. Gdy patrzymy nie na bohaterkę, a na przestrzeń kadru za jej plecami myśląc, że "on pewnie tam stoi" to czujemy się bardzo niekomfortowo i to jest najlepsze w tej produkcji. Groza nie jest tutaj budowana poprzez pokazywanie krwawych scen czy jumpscare'ów, lecz bazuje na wszechobecnej, dusznej atmosferze.
Przy tym nie brakuje też kilku wyjątkowo emocjonujących scen, które spadają na widza jak grom z jasnego nieba. W nich leje się krew, ale nie to jest najstraszniejsze, a właśnie poczucie, że prawdziwy sprawca ma ogromną przewagę, wynikającą nie tylko z niewidzialności, ale też jej skutków. Cecilia jest na każdym kroku wrabiana przez złoczyńcę w najgorsze czyny i nie ma się co dziwić, że nikt nie wierzy jej, że sprawcą jest facet, który teoretycznie nie żyje i faktycznie go nie widać. Tu najbardziej mrozi krew scena w restauracji, bazująca na wszystkim o czym właśnie sobie powiedzieliśmy.
Oczywiście cały film upadłby gdyby twórcy poszli w tanie wątki nadprzyrodzone, ale na szczęście mamy tu do czynienia z "wiarygodnym science-fiction", do którego raczej nie można się przyczepić. jest dosłownie kilka głupotek fabularnych czy błędów logicznych, ale kompletnie nie psują one odbioru całości. Nasza uwaga zamiast na wpadkach jest całkowicie skupiona na postaci Cecilii, którą fantastycznie gra Elisabeth Moss, pokazując całą paletę skrajnych emocji, które udzielają się nam w trakcie seansu. "Niewidzialny człowiek" nie wpada w różne pułapki gatunku i stanowić może wzorowy przykład przenoszenia starych opowieści na poletko współczesnego kina.
Ocena końcowa: 8/10
Michał Derkacz
Film zobaczyłem w kinie Cinema City Wroclavia.
fot. materiały prasowe Universal Pictures