Niebo o północy - recenzja
2020-12-28 11:19:43"Niebo o północy" to nowy film science-fiction, który można zobaczyć na platformie Netflix. George Clooney reżyseruje i gra główną rolę, a na ekranie zobaczymy też m. in. Felicity Jones, Kyle'a Chandlera i Davida Oyelowo, więc obsada robi wrażenie, ale czy sama historia jest interesująca i dobrze zrealizowana? Przeczytajcie recenzję filmu!
"Niebo o północy" prezentuje nam świat z niedalekiej przyszłości, kiedy to Ziemia stoi na skraju zagłady, a osoby które przetrwały chowają się w podziemnych schroniskach. Na powierzchni w opuszczonej stacji badawczej na Arktyce zostaje tylko Augustine (George Clooney), samotny i schorowany naukowiec, który podejmuje próby nawiązania kontaktu z astronautami znajdującymi się na pokładzie wracającego na Ziemię statku kosmicznego. Bohater musi ostrzec ich, by nie wracali do domu, bo już nic ich tam nie czeka.
Tymczasem okazuje się, że oprócz Augustine’a na stacji została jeszcze mała dziewczynka Iris (Caoilinn Springall), którą trzeba się zaopiekować. Natomiast bohaterowie znajdujący się w kosmosie mają dodatkowe problemy, bo tracą kontakt z Ziemią, a później trafiają w nich odłamki jakiegoś meteorytu i muszą dokonać napraw wychodząc na zewnątrz. Przy tej okazji dostajemy kilka bardzo efektownych ujęć, ale nie spodziewajcie się rozmachu na miarę "Grawitacji".
Ogólnie, "Niebo o północy" to nie jest film, który powala efektowną akcją, choć kilka scen może wywołać przyspieszone bicie serca. Głównie obserwujemy jednak poczynania naszego zmęczonego życiem i zastaną sytuacją Augustine’a, a George Clooney reżyserujący sam siebie wypada nawet przekonująco i jego wątek jest nawet ciekawszy niż to, co dzieje się z astronautami w kosmosie.
Problem tej produkcji z tym, że nie jest ona wystarczająco angażująca, wynika z tego, że w zasadzie brakuje wysokiej stawki, dającej motywacje naszym postaciom. Ich misja, polegająca na zbadaniu planety, potencjalnie nadającej się do zamieszkania, zakończyła się sukcesem i od początku wiemy, że da się tam zamieszkać i rozpocząć nowe życie. Sully (Felicity Jones) i jej załoga nie mogą wracać na Ziemię, ale bez problemu mogą zawrócić i spokojnie odbudować ludzkość w nowym miejscu.
Zatem cała fabuła skupia się na nawiązaniu kontaktu z Augustinem, co raczej nie jest tak interesujące, jak zakładali twórcy. Szkoda też, że (oprócz dosłownie kilku ujęć) nie dano nam szansy na zobaczenie tej odkrytej planety, która na podstawie opowieści Sully jest wyjątkowo piękna. "Niebo o północy" to nie jest zły film, a popularne gwiazdy kina dają sobie radę ze swoimi rolami, jednak ostatecznie zabrakło tu tzw. klimatu, poczucia zagrożenia i tempa, które trzymałyby naszą uwagę od początku do końca.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe Netflix