Nie słuchaj ich - recenzja
2020-11-30 12:52:01Uwaga: Recenzja filmu zdradza istotne elementy fabuły.
W ofercie platformy Netflix pojawił się hiszpański horror pt. "Nie słuchaj ich", w którym poznajemy historię rodziny prześladowanej przez złe duchy. Główny bohater - Daniel, jego żona oraz 9-letni syn zamieszkują w pięknym domu, ale ich nadzieje na lepsze życie szybko zamienia się w koszmar. Mały Eric słyszy głosy, zwiastujące śmierć. Czy kolejne zjawiska paranormalne, doprowadzające ludzi do śmierci w tragicznych okolicznościach da się jakoś powstrzymać? Jaką rolę odegra w tym autor 10 książek o głosach zmarłych? Czy warto zobaczyć film "Nie słuchaj ich"? Przeczytajcie naszą recenzję!
"Nie słuchaj ich" - gdyby tylko to było takie proste, to nasi bohaterowie, mając głosy duchów gdzieś, nie mieliby problemów z mieszkaniem w swoim pięknym domu. Niestety, głosy słychać choćby poprzez walkie-talkie czy radio, a pozbycie się klątwy wymaga dojścia do odpowiedzi na kluczowe pytanie: skąd wzięły się te głosy?
Nasi bohaterowie, jak na dość głupie i pełne schematów horrory przystało, wprowadzając się do nowego lokum, nie zadali sobie trudu sprawdzenia jego przeszłości. Oczywiście okazało się, że niczym w "Poltergeist", dom jest zbudowany niemal na cmentarzysku, a konkretnie, to właśnie w jego piwnicach, jeszcze za czasów średniowiecza, torturowano i mordowano kobiety posądzone o czarną magię. Duch najgorszej wiedźmy nie zaznał spokoju i szepcząc naszym bohaterom do ucha, powoduje kolejne tragedie.
Nawet jeśli jest to dla was jakiś spoiler, to musicie zrozumieć, że film Angela Gómeza Hernándeza i tak lepiej omijać z daleka. Nie zobaczycie tu niczego oryginalnego, bo poza ogólnym pomysłem na fabułę, także wykonanie i sceny śmierci są nudne i wcale nie straszą, ani nie budują w widzach poczucia zagrożenia. Natomiast sam finał, jest niemal śmieszny, kiedy zdamy sobie sprawę, jak łatwo było pokonać to całe zło (spalić szkielet), gnieżdżące się w ciemnych lochach pod domem.
Jeśli mamy wskazać jakieś zalety tego kiepskiego widowiska, to będzie to postać samego Daniela. Scenarzyści nie oszczędzali swojej głównej postaci, kolejno mordując jego najbliższych, co później destrukcyjnie wpływało na jego psychikę. Twórcy próbowali też zrobić nieco kameralnego nastroju, osadzając prawie całą akcję w jednym domu i rozpisali wszystko na kilka postaci, ale ostatecznie także to nie wypaliło.
Film po prostu robi wrażenie, jakby budżetu nie starczyło na coś więcej, choć nawet w takim "Annabelle wraca do domu" widać, że prosty horror z akcją w jednym miejscu potrafi solidnie wystraszyć. Netflix ponownie dodał do bazy filmów słabiutki, hiszpański horror, których ostatnio jakoś wyjątkowo się namnożyło. Zaufajcie nam - nie chcecie tego oglądać.
Ocena końcowa: 3/10
Michał Derkacz
fot. materiały prasowe