Ms. Marvel - recenzja serialu
2022-07-14 11:20:3013 lipca 2022 roku zobaczyliśmy ostatni (szósty) odcinek serialu „Ms. Marvel”, w którym do MCU wchodzi pierwsza muzułmańska superbohaterka. Główna bohaterka, Kamala Khan, jest nastoletnią fanką Kapitan Marvel, ale nigdy nie przypuszczała, że jej kontakt z popularnymi herosami nie ograniczy się jedynie do przebieranek na potrzeby lokalnego konwentu AvengerCon. Jednak pewnego dnia, odkopana w kartonie po przeprowadzce bransoleta, wywołuje skrywane w Kamali moce nadprzyrodzone.
Od tego czasu obserwujemy jak nasza bohaterka musi (niczym Peter Parker) najpierw opanować nowe zdolności, pogodzić nową sytuację z życiem rodzinnym i szkołą, by na koniec skopać tyłki złoczyńcom i uratować miasto, naturalnie z pomocą grupki przyjaciół. Pomysłowe to z pewnością nie jest, a pierwszy odcinek to fabularnie niemal kalka historii z bajki „To nie wypanda” sprzed kilku miesięcy.
Jednocześnie te ogromne ilości klisz i schematów są przełamywane fantastyczną wizją artystyczną (animacje wplecione w realny świat), ale zabieg ten niestety nie utrzymuje się przez wszystkie epizody i po pilotowym odcinku jest już tego coraz mniej. Szkoda, bo brawurowa reżyseria i ten unikatowy pomysł mogły spowodować, że zapamiętamy „Ms. Marvel” z czegoś więcej niż tylko faktu, o którym wiedzieliśmy przed premierą – poznamy superbohaterkę z Pakistanu.
Twórcy bardzo wiele czasu poświęcają na pokazanie wszystkich aspektów kulturowych i tradycji rodzinnych wśród bliskich Kamali, a to wszystko jest ciekawe i szalenie nowoczesne, a nie tak stereotypowe, jak wielu widzów może przypuszczać. Problem polega na tym, że to jest serial o superbohaterce, a scen akcji nie ma tu wiele i oprócz finału w szkole z ostatniego odcinka, zupełnie brakuje pomysłowych rozwiązań i ekscytujących choreografii walk. Moce Kamali faktycznie są ciekawe i często fajnie pokazane, ale można mieć zarzuty do jakości efektów specjalnych.
Jeśli chodzi o aktorstwo, to Iman Vellani w głównej roli jest bardzo nierówna, jeśli chodzi o wiarygodne okazywanie emocji. Wyraźnie lepiej radzi sobie w „śmieszkowaniu” niż momentach, kiedy trzeba zrobić smutną minę albo popłakać. W oczy rzuca się też fakt, że nie jest to urodzona gimnastyczna a wszystkie ujęcia, w których Kamala ma popisać się sprawnością fizyczną są sztuczne i nie wypadają przekonująco.
Wśród postaci drugoplanowych prym wiedzie bardzo sympatyczny przyjaciel protagonistki – Bruno, a grający go Matt Lintz pokazuje się z tak dobrej strony, że nie dziwimy się już, że aktor ten do końca walczył z Tomem Hollandem o rolę Spider-Mana w MCU. Wyraźnie słabiej od niego odbieramy mamę Kamali, która jest co drugą scenę szalenie irytująca, a co drugą staje się idealną opiekunką w rodzaju mamy-przyjaciółki.
Szkoda nawet wspominać o reszcie, a o wszystkim co dotyczy złoczyńców zapominamy dosłownie minutę po seansie. Scena po napisach w dość dziwny sposób zapowiada uczestnictwo Ms. Marvel w filmie „The Marvels” (premiera 28 lipca 2023), gdzie Kamala spotka swoją wielką idolkę.
Ocena końcowa: 6/10
Michał Derkacz
fot. materiały Marvel