Mój piękny syn - recenzja
2019-01-03 21:33:31Wbrew temu, co sugeruje tytuł, "Mój piękny syn" to film łączący w sobie wspomnienia ojca i syna. Aby uniknąć jednostronnego przedstawienia historii, Felix van Groeningen wykorzystał materiał zawarty w dwóch bestsellerach: „Mój piękny syn” Davida Sheffa oraz „Na głodzie” Nica Sheffa. Jak reżyser poradził sobie z ukazaniem skomplikowanej relacji między dzieckiem a rodzicem? Przeczytaj w recenzji filmu!
Walka z uzależnieniem od narkotyków nie jest niczym nowym w kinematografii, jednak rzadko narracja w tak dużym stopniu skupia się na punkcie widzenia ojca. Nie da się ukryć, że w obrazie Groeningena to David Staff (Steve Carell) i jego syn, Nic (Timothée Chalamet), są najwyraźniejszymi figurami, a wszystko inne pozostaje jedynie tłem. Ten zabieg ma ogromny wpływ na tempo akcji i widać to szczególnie w fabule, która niekiedy wydaje się poszatkowana i niepełna. Nie stanowi to jednak przeszkody w obserwowaniu najistotniejszego wątku, jakim jest nieustannie ewoluująca relacja między Davidem a jego synem.
W sytuacji, w której cały film opiera się na interakcjach między dwoma bohaterami, bardzo łatwo o potknięcia, ale na szczęście obsada aktorska nie zawodzi oczekiwań. Timothée Chalamet, który już przy okazji premiery „Tamte dni, tamte noce” wzbudził falę zachwytu zarówno wśród widzów, jak i krytyków, radzi sobie świetnie i nie będzie przesadą stwierdzenie, że aktor się rozwija. Sceny z jego udziałem są pełne charakteru, jednak nie emanują przekombinowaniem. Chalamet z wyczuciem wciela się w powierzoną mu rolę, unikając przy tym sztuczności.
Nie ustępuje mu Steve Carell, który z powodzeniem przedstawia nam postać ojca walczącego o ukochanego syna. Niestety reszta obsady nie dostała szansy, by zabłysnąć. Pozostali bohaterowie przebiegają gdzieś w tle, brak nam okazji, by poznać ich lepiej. Nie pominięto destrukcyjnego wpływu na rodzinę, ale trzeba zaznaczyć, że uwzględniono go jedynie w zarysie. Dla niektórych może to być rozczarowujące, jednak istnieje szansa, że pozostałe plusy to zrekompensują, bo oprócz świetnych kreacji aktorskich Chalameta i Carella widzowie mogą podziwiać zjawiskowe zdjęcia i nienarzucającą się ścieżkę dźwiękową, która idealnie komponuje się ze stroną wizualną.
„Mój piękny syn” pokazuje, że nawet najprostsza historia może wywołać emocje i zachęcić do uważnego obserwowania skomplikowanej relacji między rodzicem a uzależnionym dzieckiem. Nie ma tu miejsca na fajerwerki, przydługie dialogi, wymyślne zwroty akcji, czy niepotrzebne dodatki. Są za to ludzie, których możemy zrozumieć i którym możemy kibicować. I to jest piękne.
Joanna Kułak
Mój piękny syn, reż. Felix Van Groeningen, prod. USA, czas trwania 112 min., dystr. M2 Films, polska premiera 4 stycznia
fot. materiały prasowe