Malcolm i Marie - recenzja
2021-02-08 09:17:38Dramat "Malcolm i Marie", przedstawia cienie sławy i miłości. Film miał premierę 5 lutego 2021 roku na platformie Netflix. Reżyserem jest Sam Levinson twórca m.in. serialu "Euforia". Co ciekawe podczas przemowy, gdy odbierał nagrodę na festiwalu Sundance za film "Assassination Nation", zapomniał on podziękować swojej żonie i to było inspiracją do wątku poruszonego w filmie.
Dialog jako główny element fabuły
Malcolm i Marie wracają do domu, po premierze jego filmu. Reżyser jest bardzo zadowolony ze swojego osiągnięcia, jednak od początku widać, że Marie nie ma powodów do radości. Dziewczyna jest na niego zła ponieważ jak się później okazuje nie uwzględnił jej w podziękowaniach, a film był inspirowany życiem Marie. Cała fabuła kręci się wokół tego tematu, a bohaterowie wypominają sobie wzajemnie błędy. Malcolm zachowuje się jakby miał obsesję na punkcie opinii o swoim filmie. Nie skupia się na tym co czuje jego partnerka. Wygląda to jak kłótnia, która może wystąpić w każdym związku.
W tle dialogu bohaterowie jedzą kolacje i przygotowują się do snu. Postacie momentami zawzięcie się kłócą i okazują sobie nienawiść, a później wszystko mija i okazują sobie czułości. Zdecydowanie można się pogubić w ich toku myślenia. Pieniądze i sukces wydają się kluczem do szczęścia, ale nie wtedy kiedy ktoś zapomina o uczuciach innych. Malcolm myśli tylko o sobie, a Marie wydaje się tylko ozdobą u jego boku. Co jest dla niej bardzo krzywdzące. Pojawiają się sceny, gdy aktorka wychodzi i możemy mieć wrażenie, że już nie wróci. Pada tyle gorzkich słów, że nikogo by to nie zdziwiło, ale aktorka wraca, aby dolać oliwy do ognia.
Co wyróżnia ten film?
Cały film jest czarno-biały, dodaje to wyrazu emocjom i pozwala skupić się jedynie na aktorach i temacie ich rozmowy. Produkcja jest bardzo minimalistyczna, natomiast fabułą nie powinna zawieść widza. Akcja toczy się w jeden wieczór, wyjątkowy dla Malcolma. Jest tylko dwójka bohaterów. Kobietę gra Zendaya, znana z wielu produkcji Disneya, ale też wspomnianej "Euforii". W tej roli pokładano wielkie nadzieje i zdecydowanie można powiedzieć, że podołała. Mężczyzna to John David Washington, nominowany do Złotego Globu za główną rolę w filmie Spike'a Lee "Czarne bractwo".
Przez cały film toczy się dialog, aktorzy wyrzucają z siebie swoje frustracje. Rozmowa jest bardzo intensywna, a wypowiedzi przemyślane w każdym słowie. Bohaterów dzieli spora różnica wieku, ale nie jest to odczuwalne w zagranej roli. Są doświadczeni przez los, dlatego te rozmowy to dyskusja dwóch dojrzałych osób. Dzięki temu, że film jest czarno-biały widz może skupić swoją uwagę na dialogu i silnych emocjach aktorów. Światło subtelnie pada na aktorów i pokazuje ich emocje przez grę ciała. Film skupia się na uczuciach bohaterów, a muzyka (głównie jazz) i światło z nimi współgrają. Podczas jednej sceny Malcolm czyta recenzję na temat swojego filmu. Opinia w całości jest pozytywna, a mimo wszystko złości bohatera i nie odbiera on jej dobrze. Powinien wiedzieć, że upubliczniając coś pojawią się różne opinie i interpretacje. To ciekawy głos w temacie odbioru dzieła przez recenzentów oraz samego twórcy, kiedy interpretacje potrafią skrajnie się różnić.
Kto powinien go zobaczyć?
Film ten na pewno nie jest dla osób, które lubią dostać dużo wrażeń wizualnych i szybki rozwój akcji. Wszystko toczy się dość powoli, a jeśli chodzi o aspekty wizualne można się skupić raczej na aktorach. Ten film nie wywołuje emocji akcją, ale dialogami zdecydowanie tak. Aktorzy mówią do siebie raz z miłością, a raz z nienawiścią. Oglądając tę produkcję można się poczuć jak gość w bardzo intymnej relacji, przez kłótnie dowiadujemy się wiele o przeszłości bohaterów. Gdy rozmowa się zaczyna wydaje się, że ma ona główny wątek i jesteśmy w stanie to zrozumieć. Kiedy dyskusja nabiera emocji, ludzie pod ich wpływem wyciągają coraz bardziej bolesne argumenty przeciwko drugiej osobie. Wydaje się, że mimo miłości ludzie nie chcą się pogodzić, tylko za wszelką cenę udowodnić swoją rację. Ten film to cztery ściany, ładne kreacje i dużo smutku. Marie czuje się niedoceniona, a Malcolm nie widzi jaki błąd popełnia. Jeśli lubicie melancholijne wieczory, ten film będzie do tego odpowiedni. Jeśli wolicie filmy lżejsze w odbiorze, poszukajcie dalej.
Karolina Klińska
fot. materiały prasowe Netflix